Sadie
Kiedy wszyscy w Nomie byli wreszcie gotowi do wyjścia lub też tak twierdzili ( Jazmin miała na sobie pasteloworóżową sukienkę odrobinę poniżej kolan, żałosne), wreszcie mogliśmy wyjść. Impreza zaczęła się jakieś czterdzieści minut temu, a więc bezwarunkowo byliśmy spóźnieni, przynajmniej wszyscy zwrócą na nas uwagę kiedy wejdziemy. Walt przez chwilę szedł obok mnie w milczeniu. Postanowiłam go ignorować. Po jakichś trzydziestu sekundach miałam dosyć.
- Zamierzasz coś powiedzieć czy będziesz tylko tak szedł?- warknęłam w miarę cicho żeby nie robić scen. Chłopak zmarszczek brwi.
- Właściwie chyba możemy pogadać- oznajmił. Założyłam ręce w geście oczekiwania. Bywał bardzo wkurzający. Milczał jeszcze przez chwilę więc go ponagliłam.
- No?
- Myślę że już trochę przesadzasz z tym jak traktujesz Jazmin- powiedział. Prychnęłam.
- Ty też zamierzasz mi to wmawiać? Liczyłam że masz solidniejszy powód żeby się do mnie nie odzywać niż dziewczyna której prawie nie znasz!- powiedziałam odrobinę podnosząc głos. Kilku przechodniów spojrzało na nas przelotnie, zakładam że również niektórzy magowie idący za nami zaczęli pilniej śledzić naszą konwersację, ale miałam to gdzieś.
- Ja się nie odzywam?! Masz tupet, Sadie. To nie ja trzaskałem drzwiami kiedy tylko wchodziłaś do pokoju i prychałem kiedy przepuszczałaś mnie w przejściu! To nie ja rozpuszczałem wredne plotki o swojej współlokatorce tylko dlatego, że walczy lepiej ode mnie. - powiedział już nieźle wzburzony.
Poczułam, że uszy mi się czerwienią, dobrze że miałam rozpuszczone włosy, może chociaż nie było tego widać.
- To nie była żadna plotka! Przecież Jazmin naprawdę zniknęła!- powiedziałam bo tylko na to mogłam odpowiedzieć.
- Wiesz co, na jej miejscu sam bym zniknął, więc to akurat żaden argument- powiedział Walt zimno. Aż mnie wmurowało. Zdałam sobie sprawę że głosy innych magów już dawno ucichły. Całe szczęście do altany na której był bal zostało mi pięć metrów. Usłyszałam chrząknięcie Cartera, który zapewne zamierzał ze mną pogadać, więc bez słowa przyspieszyłam.Jazmin
Carter wysunął swoje ramię spod mojego i spojrzał na mnie przepraszająco. Jako mój partner na bal czuł się zobowiązany bez przerwy mi towarzyszyć. Dodatkowo chyba czuł się winny słowom Sadie na mój temat. Przewróciłam oczami i ponagliłam go ruchem ręki przeczuwając że Sadie zaraz gdzieś się zaszyje. Chłopak przyspieszył kroku by zrównać się z siostrą, lecz w tym samym momencie dziewczyna wypruła do przodu i zniknęła wewnątrz altany. Carter poszedł za nią.
Większość ruszyła na parkiet lub do stołu z przekąskami, ja stanęłam przy wejściu. Po chwili dołączył do mnie Walt.
- Słuchaj Jaz, ja...
- To nie była twoja wina, ona tak po prostu ma- uśmiechnęłam się do niego.
- Właściwie to chciałem zapytać czy zatańczysz, ale dzięki.
Otworzyłam usta żeby odpowiedzieć kiedy zza mioch pleców uprzedził mnie chłodny głos:
- Nie sądzę.- odwróciłam się i dostrzegłam Anubisa. Był ubrany nieco inaczej niż zwykle, czarną kurtkę zastępował garnitur, chłopak właśnie wiązał krawat z zaciętą miną. Zerknęłam na Walta, który wyglądał na zdenerwowanego.
- A właściwie to dlaczego Anubisie jeśli można spytać?- odpowiedział równie chłodno. Przez chwilę mierzyli się wzrokiem bez ruchu. Przeczuwałam że Anubis może pod wpływem irytacji zdradzić naszą tajemnicę.
- Anubisie- ostrzegłam go. Chłopak nawet na mnie nie spojrzał.
- Ponieważ zająłem pierwsze trzy tańce- powiedział bez mrugnięcia okiem. Walt przeniósł wzrok na mnie.
- Czy to prawda?- zapytał podejrzliwie. Anubis tylko na mnie zerknął. Linia jego szczęki była napięta. Wiedziałam że dokonuję teraz ważnego wyboru. Zresztą, to tylko trzy tańce. Chyba trzydzieści, plus te wszystkie do końca twojego nieśmiertelnego życia usłyszałam swoją podświadomość. A jednak poza irytacją widziałam w Anubusie coś jeszcze... bezsilność? Pogodzenie się z porażką? Gotowość na to, że wybiorę Walta?
Zanim zdążyłam pomyśleć odpowiedziałam:
- Tak, to prawda- Walt spojrzał na mnie z niedowierzaniem. Anubis wciąż wpatrywał się w drzewo, ale ledwo zauważalnie się rozluźnił. Podał mi ramię z zagadkowym wyrazem twarzy, a ja ujęłam go pod rękę. Czułam że zrobiłam dobrze.
CZYTASZ
Kroniki Rodu Kane. Dalsze losy Jazmin.
FanfictionJazmin trafia do obozu Egipskich herosów przysłana przez Anubisa. Carter jest tu jedyną osobą, którą znała, ale nawet on nie wie, jak ważną rolę dziewczyna ma odegrać.