Sadie
Byłam na sali treningowej z grupą młodszych magów, jak zwykle uczyłam ich walki. Postanowiłam, że dzisiaj powinni powalczyć ze sobą nawzajem. Zauważyłam że Felix wciąż używa tej samej sztuczki.
- Felix, wiem, że lubisz lód ale to chyba nie najlepszy wybór. Nie możesz ciągle atakować tak samo. Spróbujcie bez magii.
Spojrzeli na mnie zdumieni.
- No co?- mruknęłam- musicie się ruszać.
Nie zdziwiło mnie że Felix dwukrotnie zaliczył glebę, musiał się nauczyć. Kiedy upadł trzeci raz, przed dziewczyną, której imienia nie pamiętałam, usłyszałam głos od strony drzwi.
- Przesuń jedną nogę do przodu, cios będzie mocniejszy jeśli przeniesiesz na nią ciężar.- powiedziała Jazmin.
Chłopak spojrzał na nią unosząc brwi, a ona odpowiedziała uśmiechem.
- Spróbuj- zachęciła go.
Felix niepewnie zajął miejsce naprzeciwko dziewczyny z którą wcześniej walczył, a ona zadała cios. Chłopak gwałtownie zablokował uderzenie jedną ręką, a drugą zadał cios w brzuch przenosząc ciężar do przodu. Dziewczyna zatoczyła się do tyłu a następnie chwiejnie usiadła i przyłożyła dłoń do ciała.
- Braaawo- mruknęłam. Dziewczyna bez słowa podeszła do przeciwniczki Felixa.
- Jak ci na imię?- spytała siadając obok.
- Ethel- powiedziała niepewnie ranna wciąż przyciskając dłoń do brzucha.
- Pokaż- poprosiła Jazmin. Ethel powoli, ostrożnie odsłoniła miejsce uderzenia, gdzie zaczął pojawiać się siniak.
- Ja nie chciałem - jęknął Felix.
- Dobrze walczyłaś- powiedziała Jazmin nie spuszczając wzroku z siniaka.- rozuźnij się.
Dziewczyna powoli nabrała powietrza.
Jazmin delikatnie przyłożyła dłoń do brzucha Ethel i coś wymamrotała. Po chwili siniak zniknął a ranna dziewczyna otwierając szeroko oczy przyjrzała się nieistniejącej ranie.
- Nie boli- oznajmiła zdumiona.
- To dobrze. Możesz mi jeszcze raz pokazać jak zadałas cios?
Ethel wstała skrępowana spojrzeniami.
- Wróćcie do ćwiczeń- powiedziałam.
Natychmiast się rozeszli.
Ethel zamarkowała cios w powietrzu.
Jazmin patrzyła ze zmarszczonymi brwiami.
- Chodźcie tu wszyscy- powiedziała w końcu. Magowie spojrzeli na nią, więc byłam pewna że podsłuchiwali.- Niech każdy zada cios w powietrze.
Po chwili przyglądania się uczniom pokręciła głową.
- Bardzo niewielu z was osłania czułe miejsca. Łokieć powinien osłaniać głowę i brzuch. Jedną ręką zadaje cios, druga jest zawsze wolna i gotowa do osłaniania.- zamarkowała cios- widzicie? Teraz będzie znacznie mniej obrażeń.
Magowie z entuzjazmem wrócili do zajęć.
Spojrzałam na nową nie tłumiąc wrogości. Miałam nadzieję że zaczekają aż ja powiem że mogą przestać ćwiczyć i jej posłuchać.
- Widzę że znasz się na walce. Może powalczysz ze mną?- powiedziałam. Miałam wielką ochotę pokazać że też umiem walczyć. Może wtedy znów będą mnie szanować.
- Jeśli chcesz- powiedziała Jazmin wzruszając ramionami. Ustawiłam się naprzeciwko niej. Zaczęłam walkę zadając cios w żołądek. Dziewczyna zręcznie go zablokowała i kopnęła z półobrotu. Zrobiłam unik i udałam że zadaję cios w żebra. Nie nabrała się i odbiła cios w krtań drugą ręką zadając mi cios w obojczyk. Syknęłam i odsunęłam się świadoma spojrzeń.
- Nic ci nie jest?- zapytała nowa patrząc na mnie niespokojnie.
- Czes!- krzyknęłam a przede mną rozbłysły cztery znaki.
W stronę dziewczyny poleciał sznur który trzymałam wcześniej w dłoni. Nie zrobiła uniku, to by nic nie dało. Nagle przed Jazmin pojawiła się figura, która związało moje zaklęcie. Kiedy upadła na ziemię zmieniła się w wodę.
- Myślałam że walczymy bez magii- oznajmiła unosząc brwi.
- Idę się napić- warknęłam wychodząc z sali.Carter od godziny próbował wejść do mojego pokoju a ja od godziny groziłam mu śmiercią. W końcu sobie poszedł. Po jakimś czasie cicho zeszłam na dół do salonu. Siedziało tam kilka osób, ale wiedziałam że dadzą mi spokój. Pięć minut później Carter wszedł do pokoju z sali treningowej i kiedy otworzył usta by coś powiedzieć na górze głośno trzasnęły drzwi.
- Skoro ty nie chcesz, to ja wyjdę- usłyszałam spokojny i zimny jak lód głos Jazmin. Szybko zeszła ze schodów a za nią zobaczyłam Anubisa.
- Doskonale znasz zasady- powiedział wzburzony.
Dziewczyna odwróciła się i spojrzała na niego.
- To w tej całej zabawie są jakiekolwiek zasady?- zapytała wyraźnie powstrzymując się od krzyku.
Anubis milczał.
- No, proszę, powiedz mi! Dalej! Skoro nawet nie mogę porozmawiać z bratem...
- Przestań- powiedział cicho chłopak a dziewczyna umilkła- wiesz że nie mam wpływu na decyzję reszty.
Dziewczyna patrzyła na niego bez słowa po czym weszła spowrotem po schodach.
Anubis spojrzał na mnie zanim zdążyłam coś powiedzieć.
- Nie ma innych wolnych pokoi więc będzie mieszkać z tobą- oznajmił.
- CO?!- wrzasnęłam ale on już rozpłynął się w powietrzu.
CZYTASZ
Kroniki Rodu Kane. Dalsze losy Jazmin.
FanfictionJazmin trafia do obozu Egipskich herosów przysłana przez Anubisa. Carter jest tu jedyną osobą, którą znała, ale nawet on nie wie, jak ważną rolę dziewczyna ma odegrać.