Rozdział 1

9.6K 536 482
                                    

 Spakowałem do plecaka wszystkie książki, zapisując uprzednio zadaną pracę domową i wyszedłem z klasy. Poczekałem na włóczącą się niemiłosiernie Leah i oboje ruszyliśmy w stronę domu. Mieszkaliśmy niedaleko siebie, bo zaledwie kilka domów dalej, stąd nasza przyjaźń z piaskownicy.

– Ja nadal uważam, że to zły pomysł. – Upierała się.

– Zobaczymy. – Wywróciłem oczami.

Wyszliśmy ze szkoły i skręciliśmy w jedną z uliczek, która prowadziła do naszych domów.

– I co ty chcesz zrobić? Wielka metamorfoza, hm? I co dalej, cwaniaku?

– Po wielkiej metamorfozie może król i królowa szkoły zwrócą na mnie swoją uwagę, a ja wtopię się w nich i zobaczę, na czym to wszystko polega. – Wzruszyłem ramionami.

– Przecież lubisz swoje życie, lubisz czytać, oglądać ze mną seriale i filmy, lubisz się ze mną uczyć i lubisz tę nudę.

– Chcę tylko spróbować, Leah. – Spojrzałem na nią natarczywie.

– Nadal nie rozumiem, po co ci to – fuknęła.

Wywróciłem oczami, ale dźgnąłem ją w policzek i uśmiechnąłem się lekko.

– Może być ciekawie. – Przekonywałem.

– Bardzo.

Przekomarzaliśmy się jeszcze chwilę, zanim się nie pożegnaliśmy. Przytuliłem ją mocno i poszedłem dalej w stronę mojego domu.

Pierwsze co zrobiłem, kiedy wszedłem do mojego pokoju, to rzuciłem plecak pod biurko i otworzyłem szafę. Wyciągnąłem jakieś czarne worki, aby spakować w nie ubrania i wywaliłem wszystko na podłogę.

Szkoda mi będzie tych niektórych sweterków, które sama uszyła mi babcia albo tych krótkich koszul i rozciągniętych jeansów i dresów. Cóż, niestety mój styl nie zalicza się do najlepszych, ale tak mi najwygodniej. Trzeba będzie to jakoś przecierpieć.

Włożyłem wszystko do worka, a co jako tako nadawało się do noszenia wśród popularnych, zostawiłem złożone w kostkę na półkach.

Nigdy nie byłem typem bałaganiarza i mój pokój nie należał do pokoi typowego nastolatka. Starałem się utrzymać porządek, aby nie przysparzać więcej pracy mamie.

Mój ojciec zostawił nas, gdy miałem cztery lata i odszedł do jakiejś młodej, dopiero zaczynającej modelki, a teraz prawdopodobnie siedział w porządnym domu, z nową rodziną i wszystkim, czego było mu potrzeba. Krzyżyk mu na drogę.

Mama starała się ze wszystkich sił, żebym wyszedł na porządnego faceta. Dużo pracowała, aby niczego mi nie zabrakło. Mieszkaliśmy w parterowym domku, z własnym ogrodem i tarasem, a jedyne czego tu brakowało to częstszej obecności mojej rodzicielki.

Kiedy już uporałem się z workami, które trzeba było wynieść do składzika, w którym trzymaliśmy wszystkie niepotrzebne nam na razie rzeczy, powędrowałem do kuchni. Na moje szczęście mama była dziś w domu i właśnie gotowała obiad.  

  – Hej. – Przywitałem się i zajrzałem za kuchenkę. – Zupa meksykańska – stwierdziłem.

Dlatego tak wszędzie ładnie pachniało.

– Mhm – mruknęła i zaczęła kroić paprykę.

– Mamo, um, miałbym do ciebie prośbę. – Podrapałem się po karku.

– Tak? – Spojrzała na mnie, przerywając wykonywaną czynność.

– Czy mogłabyś dać mi jakieś pieniądze na nowe ubrania?

How To Be Popular Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz