Spakowałem do plecaka wszystkie książki, zapisując uprzednio zadaną pracę domową i wyszedłem z klasy. Poczekałem na włóczącą się niemiłosiernie Leah i oboje ruszyliśmy w stronę domu. Mieszkaliśmy niedaleko siebie, bo zaledwie kilka domów dalej, stąd nasza przyjaźń z piaskownicy.
– Ja nadal uważam, że to zły pomysł. – Upierała się.
– Zobaczymy. – Wywróciłem oczami.
Wyszliśmy ze szkoły i skręciliśmy w jedną z uliczek, która prowadziła do naszych domów.
– I co ty chcesz zrobić? Wielka metamorfoza, hm? I co dalej, cwaniaku?
– Po wielkiej metamorfozie może król i królowa szkoły zwrócą na mnie swoją uwagę, a ja wtopię się w nich i zobaczę, na czym to wszystko polega. – Wzruszyłem ramionami.
– Przecież lubisz swoje życie, lubisz czytać, oglądać ze mną seriale i filmy, lubisz się ze mną uczyć i lubisz tę nudę.
– Chcę tylko spróbować, Leah. – Spojrzałem na nią natarczywie.
– Nadal nie rozumiem, po co ci to – fuknęła.
Wywróciłem oczami, ale dźgnąłem ją w policzek i uśmiechnąłem się lekko.
– Może być ciekawie. – Przekonywałem.
– Bardzo.
Przekomarzaliśmy się jeszcze chwilę, zanim się nie pożegnaliśmy. Przytuliłem ją mocno i poszedłem dalej w stronę mojego domu.
Pierwsze co zrobiłem, kiedy wszedłem do mojego pokoju, to rzuciłem plecak pod biurko i otworzyłem szafę. Wyciągnąłem jakieś czarne worki, aby spakować w nie ubrania i wywaliłem wszystko na podłogę.
Szkoda mi będzie tych niektórych sweterków, które sama uszyła mi babcia albo tych krótkich koszul i rozciągniętych jeansów i dresów. Cóż, niestety mój styl nie zalicza się do najlepszych, ale tak mi najwygodniej. Trzeba będzie to jakoś przecierpieć.
Włożyłem wszystko do worka, a co jako tako nadawało się do noszenia wśród popularnych, zostawiłem złożone w kostkę na półkach.
Nigdy nie byłem typem bałaganiarza i mój pokój nie należał do pokoi typowego nastolatka. Starałem się utrzymać porządek, aby nie przysparzać więcej pracy mamie.
Mój ojciec zostawił nas, gdy miałem cztery lata i odszedł do jakiejś młodej, dopiero zaczynającej modelki, a teraz prawdopodobnie siedział w porządnym domu, z nową rodziną i wszystkim, czego było mu potrzeba. Krzyżyk mu na drogę.
Mama starała się ze wszystkich sił, żebym wyszedł na porządnego faceta. Dużo pracowała, aby niczego mi nie zabrakło. Mieszkaliśmy w parterowym domku, z własnym ogrodem i tarasem, a jedyne czego tu brakowało to częstszej obecności mojej rodzicielki.
Kiedy już uporałem się z workami, które trzeba było wynieść do składzika, w którym trzymaliśmy wszystkie niepotrzebne nam na razie rzeczy, powędrowałem do kuchni. Na moje szczęście mama była dziś w domu i właśnie gotowała obiad.
– Hej. – Przywitałem się i zajrzałem za kuchenkę. – Zupa meksykańska – stwierdziłem.
Dlatego tak wszędzie ładnie pachniało.
– Mhm – mruknęła i zaczęła kroić paprykę.
– Mamo, um, miałbym do ciebie prośbę. – Podrapałem się po karku.
– Tak? – Spojrzała na mnie, przerywając wykonywaną czynność.
– Czy mogłabyś dać mi jakieś pieniądze na nowe ubrania?
CZYTASZ
How To Be Popular
Teen Fiction"To nie jest żaden poradnik ani tymbardziej próba zachęcenia was do bycia szkolnymi popularsami. Co to, to nie. Tak właściwie to historia mojego głupiego przyjaciela nerda i kujona, który postanowił zaszaleć przez ostatni miesiąc liceum i zostać pu...