Pospiesznie założyłem moje nowe vansy, bo stare i staromodne, znoszone, ale jednak wygodne adidasy poszły w zapomnienie. Było mi ich trochę szkoda, bo zaliczyłem w nich niejeden szczyt czy glebę, ale jak trzeba to trzeba.
Wybiegłem z domu, żeby się nie spóźnić i po kilkunastu metrach stałem pod domem Leah. Dwie minuty później dziewczyna wyszła z
domu i razem szliśmy do szkoły.Po dłuższej chwili milczenia - czyli od czasu, kiedy się przywitaliśmy - spojrzałem na nią że zmarszczonymi brwiami. Była blada i miała podkrążone oczy.
– Wszystko dobrze? – spytałem troskliwie.
Kiwnęła niewyraźnie głową.
– Nie wyglądasz najlepiej. – Kontynuowałem.
– Dzięki – sarknęła.
Domyślałem się - możliwe, że sprzecznie - że nadeszły "te dni". Wolałem jej bardziej nie denerwować i nie odzywałem się przez resztę drogi ani słowem. I to w naszej przyjaźni było najlepsze; mogliśmy śmiać się najgłośniej jak się dało, rozmawiać o wszystkim, ale też milczeć jeśli było trzeba.
Przeszliśmy przez próg bramy szkoły, a ciekawskie i natarczywe spojrzenia znowu kierowane były w naszą stronę i oczywiście przez moją osobę. Znowu zaczęły mi się pocić ręce i spiąłem się, bo chociaż na tym polegała moja przemiana, nienawidziłem być w centrum uwagi.
Po chwili poczułem czyiś ciepły uścisk na nadgarstku.
– Spokojnie, będzie dobrze. – Uśmiechnęła się lekko.
– Mam nadzieję – sapnąłem.
Weszliśmy do szkoły, a ludzie nie przestawali szeptać i śledzili wzrokiem każdy mój ruch.
W końcu im się znudzi.
Prawda?
Już chciałem usiąść porządnie na ławce pod klasą, jak na kulturalnego człowieka przystało, ale później przypomniałem sobie całe wczorajsze szkolenie i klapnąłem na ławkę, jakbym przebiegł maraton.
– Oddychaj – mruknęła brunetka.
– Przecież oddycham – fuknąłem.
– Nie – zaprzeczyła. – Naprawdę oddychaj.
Kiwnęła głową na koniec korytarza, gdzie zawsze na parapecie siedziała elita. Odwróciłem głowę w tamtą stronę i teraz zrozumiałem znaczenie jej słów. Dosłownie przestałem na moment oddychać i otworzyłem szerzej oczy. Wszyscy gapili się na mnie, a Bruce i jego paczka jeszcze się głupio uśmiechali.
– Ratuj – jęknąłem.
– Sam tego chciałeś. – Zachichotała.
Odetchnąłem z ulgą, kiedy zadzwonił dzwonek na lekcje. Weszliśmy z Leah na historię, którą również mieliśmy razem, ale ja znów zająłem miejsce na tyle. Nie zostało mi nic, jak tylko położyć głowę na ławce i wpatrywać się pusto w ścianę.
I tak było. Patrzyłem obojętnie na żółtą powierzenie na przeciwko mnie, a przez moją głowę przelatywało milion myśli. Jak bardzo lubiłem historię i starałem się słuchać na lekcjach, mimo monotonnego głosu nauczyciela, tak teraz nie miałem na to najmniejszej ochoty. Bardziej przejmowałem się pierwszym spotkaniem z Bruce'em i jego paczką. Bałem się, że mógłbym wypaść źle i zostałbym największą ofiarą i przegrywem, jaki chodził do tej szkoły i jakiego widziały oczy Bruce'a.
CZYTASZ
How To Be Popular
Teen Fiction"To nie jest żaden poradnik ani tymbardziej próba zachęcenia was do bycia szkolnymi popularsami. Co to, to nie. Tak właściwie to historia mojego głupiego przyjaciela nerda i kujona, który postanowił zaszaleć przez ostatni miesiąc liceum i zostać pu...