Rozdział 4

5.2K 389 421
                                    

Pospiesznie założyłem moje nowe vansy, bo stare i staromodne, znoszone, ale jednak wygodne adidasy poszły w zapomnienie. Było mi ich trochę szkoda, bo zaliczyłem w nich niejeden szczyt czy glebę, ale jak trzeba to trzeba.

Wybiegłem z domu, żeby się nie spóźnić i po kilkunastu metrach stałem pod domem Leah. Dwie minuty później dziewczyna wyszła z
domu i razem szliśmy do szkoły.

Po dłuższej chwili milczenia - czyli od czasu, kiedy się przywitaliśmy - spojrzałem na nią że zmarszczonymi brwiami. Była blada i miała podkrążone oczy.

– Wszystko dobrze? – spytałem troskliwie.

Kiwnęła niewyraźnie głową.

– Nie wyglądasz najlepiej. – Kontynuowałem.

– Dzięki – sarknęła.

Domyślałem się - możliwe, że sprzecznie - że nadeszły "te dni". Wolałem jej bardziej nie denerwować i nie odzywałem się przez resztę drogi ani słowem. I to w naszej przyjaźni było najlepsze; mogliśmy śmiać się najgłośniej jak się dało, rozmawiać o wszystkim, ale też milczeć jeśli było trzeba.

Przeszliśmy przez próg bramy szkoły, a ciekawskie i natarczywe spojrzenia znowu kierowane były w naszą stronę i oczywiście przez moją osobę. Znowu zaczęły mi się pocić ręce i spiąłem się, bo chociaż na tym polegała moja przemiana, nienawidziłem być w centrum uwagi.

Po chwili poczułem czyiś ciepły uścisk na nadgarstku.

– Spokojnie, będzie dobrze. – Uśmiechnęła się lekko.

– Mam nadzieję – sapnąłem.

Weszliśmy do szkoły, a ludzie nie przestawali szeptać i śledzili wzrokiem każdy mój ruch.

W końcu im się znudzi.

Prawda?

Już chciałem usiąść porządnie na ławce pod klasą, jak na kulturalnego człowieka przystało, ale później przypomniałem sobie całe wczorajsze szkolenie i  klapnąłem na ławkę, jakbym przebiegł maraton.

– Oddychaj – mruknęła brunetka.

– Przecież oddycham – fuknąłem.

– Nie – zaprzeczyła. – Naprawdę oddychaj. 

Kiwnęła głową na koniec korytarza, gdzie zawsze na parapecie siedziała elita. Odwróciłem głowę w tamtą stronę i teraz zrozumiałem znaczenie jej słów. Dosłownie przestałem na moment oddychać i otworzyłem szerzej oczy. Wszyscy gapili się na mnie, a Bruce i jego paczka jeszcze się głupio uśmiechali.

– Ratuj – jęknąłem.

– Sam tego chciałeś. – Zachichotała.

Odetchnąłem z ulgą, kiedy zadzwonił dzwonek na lekcje. Weszliśmy z Leah na historię, którą również mieliśmy razem, ale ja znów zająłem miejsce na tyle. Nie zostało mi nic, jak tylko położyć głowę na ławce i wpatrywać się pusto w ścianę.

I tak było. Patrzyłem obojętnie na żółtą powierzenie na przeciwko mnie, a przez moją głowę przelatywało milion myśli. Jak bardzo lubiłem historię i starałem się słuchać na lekcjach, mimo monotonnego głosu nauczyciela, tak teraz nie miałem na to najmniejszej ochoty. Bardziej przejmowałem się pierwszym spotkaniem z Bruce'em i jego paczką. Bałem się, że mógłbym wypaść źle i zostałbym największą ofiarą i przegrywem, jaki chodził do tej szkoły i jakiego widziały oczy Bruce'a.

How To Be Popular Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz