– Nie, Reggie. Nie ma takiej opcji – powiedziała twardo.
Westchnąłem ciężko i przetarłam twarz dłońmi. Kobiety naprawdę trudno przekonać, a co dopiero zrozumieć.
– Będzie fajnie - nalegałem. – Rozerwiesz się trochę, poznasz nowych ludzi...
– Wierzysz w to? – Uniosła jedną brew w górę.
– Nie, ale zawsze można spróbować – prychnęła. – No, Leah, moja najlepsza, najsłodsza, najładniejsza, najukochańsza, najwspanialsza przyjaciółko, błagam – jęknąłem.
Z zarumienionymi policzkami westchnęła głośno i uśmiechnęła się lekko, co uznałem za zgodę. Przycisnąłem ją do mocnego uścisku. Miałem ochotę krzyczeć ze szczęścia, że się zgodziła, zwłaszcza, że na proszenie jej zmarnowałem pół szkolnego dnia.
– Ale trzymasz się blisko mnie. – Spojrzała na mnie poważnie.
– Słowo zucha. – Przyłożyłem sobie rękę na lewą stronę klatki piersiowej.
– O której i gdzie?
– Jutro, dwudziesta, podejdę pod ciebie – odpowiedziałem zdawkowo.
– Tak późno? – jęknęła.
– Pojutrze sobota. – Wzruszyłem ramionami.
– Ale pewnie przez zmęczenie będę spać do południa, a muszę zrobić dużo rzeczy i...
– Leah – westchnąłem – rok szkolny się prawie kończy. Mamy wystawione oceny, jesteśmy po egzaminach, a twoi rodzice z pewnością zrozumieją, że ich córka wychodzi na pierwszą, prawdziwą imprezę.
– Może masz rację – burknęła.
– Na pewno mam. -–Wyszczerzyłam się. – A teraz lecę, pa.
Przytuliłem ją mocno i podreptałem do domu.
Po przekroczeniu progu od razu wyczułem intensywny zapach i uśmiechnąłem się, czując, że to spaghetti. Nie myśląc długo, od razu się tam skierowałem i cmoknąłem w policzek rodzicielkę, która aktualnie mieszała sos.
– Hej. – Przywitałem się.
– Hej – mruknęła.
Usiadłem tyłkiem na jednym z blatów, chociaż wiedziałem, że nie powinno się tak robić i zacząłem rozglądać się po mieszkaniu.
– Co tam w szkole? – spytała mama znad miski z makaronem.
– Nic ciekawego. – Wzruszyłem ramionami. – Nauczyciele wystawili nam już oceny, mimo że mają jeszcze tydzień.
– I jak one wyglądają? – spytała ciekawie.
– Nie jest źle.
Skierowała na mnie swoje niepewne spojrzenie, a ja zaraz sprostowałem.
– A nawet bardzo dobrze.
Kiwnęła głową na znak zrozumienia i uśmiechnęła się lekko. Zaczęła nakładać obiad na talerze, a chwilę później siedzieliśmy przy małym stole i konsumowaliśmy jedzenie w ciszy.
– A skąd ta twoja nagła zmiana wizerunku, co? – Zaciekawiła się.
– Cóż, stwierdziłem, że nie wyglądam dobrze z rzeczach sprzed średniowiecza.
Powiedziałem półprawdę, bo ani nie do końca było to szczerze, ani nie skłamałem. Fakt, jak popatrzyłem w lustro, to wcale źle nie wyglądałem, a nawet dobrze, ale nawet taka cena nie mogła przebić wygodnych, rozciągniętych dresów i i zbyt dużych bluzek z długimi rękawami. Jeansy i te kurtki uwierały, i drapały jak cholera.
CZYTASZ
How To Be Popular
Teen Fiction"To nie jest żaden poradnik ani tymbardziej próba zachęcenia was do bycia szkolnymi popularsami. Co to, to nie. Tak właściwie to historia mojego głupiego przyjaciela nerda i kujona, który postanowił zaszaleć przez ostatni miesiąc liceum i zostać pu...