Leah
Jęknęłam, kiedy podczas snu przez przypadek podsunęłam się bardziej do góry, uderzając głową o drewniany zagłówek, co zagwarantowało mi kompletne przebudzenie. Z cichym pomrukiem sięgnęłam po telefon leżący na szafce nocnej i odblokowałam ekran, a wyświetlacz wskazywał dwanaście po dziesiątej.
O cholera, o cholera, o cholera...
Zaspałam.
Super.
Zła na siebie fuknęłam pod nosem, bo nawet jeśli koniec roku zbliżał się wielkimi krokami, a większość leniwych nastolatków postanowiła nie chodzić do szkoły, ja taka nie byłam i starałam się nie opuszczać zajęć.
A to wszystko wina Reggie'ego.
Przetarłam twarz dłońmi i podeszłam do komody, aby wyciągnąć z niej jakieś ubrania na dziś, którymi okazały się czarne, krótkie spodenki i biała koszulka z nadrukiem słodkich kotków.
Wykonałam poranną toaletę i przypominając sobie o tym, że Reggie spał w pokoju obok, zajrzałam do chłopaka, który jeszcze smacznie spał i cicho pochrapywał pod nosem.
– Faceci – mruknęłam pod nosem.
Wyszłam z pokoju, zasłaniając wcześniej rolety i zeszłam na dół po schodach. Zorientowałam się, że mama miała dziś poranną zmianę w pracy, a Amy była w przedszkolu, o tacie już nie wspominając.
Cały tydzień pracował i widzieliśmy się z nim dopiero w niedzielę, którą świętowaliśmy jak bardzo ważne święto. Nawet jeśli przesypiał pół dnia, a drugie pół spędzał na wspólnym oglądaniu filmów. Był naprawdę ciepłym i dobrym człowiekiem, dlatego nieraz czułam się osamotniona brakiem jego obecności.
Wyjęłam z lodówki mleko i wsypałam do niego płatków kukurydzianych, zaczynając jeść. Musiałam być trochę zła na Rega. W końcu nie dość, że zepsuł mi wczoraj okazję do zamówienia pizzy w dobrym towarzystwie, to do tego nie spałam przez niego pół nocy.
Nie warto się zakochiwać. Potem same z tego problemy. Ale mamy na to jakikolwiek wpływ? Nie. Nie możemy tego powstrzymać, a może raczej nie chcemy, zanim zorientujemy się, że siedzimy po głowę upaprani w tym błocie.
Nawet się nie zorientowałam, kiedy Reggie wszedł do kuchni i zaczął łapczywie pić mój ulubiony sok winogronowy. Zwłaszcza, że od zawsze go nie lubił. Był już w pełni ubrany, ale twarz dalej miał zaspaną.
– Jasne, nie krępuj się – sarknęłam. – Co z tego, że to moja ostatnia butelka.
Odetchnął z ulgą, kiedy już skończył pić, a została tylko jakaś jedna czwarta napoju. Podszedł do szafki, na której stał koszyczek z lekami i zaczął w nim szperać, szukając najpewniej tabletek przeciwbólowych. Kilka minut później wyciągnął listek aspiryny i popił ją pozostałością mojego soku.
Świetnie.
– Co ja tu robię?
– Stoisz. I bezkarnie wypiłeś mój życiodajny napój.
Wywrócił oczami.
– Serio, nic nie pamiętam. Byłem na imprezie, więc jakim cudem się tu znalazłem? I jakim cudem byłem w samej koszulce? – mruknął.
Już czułam te grzejące niemiłosiernie policzki i tylko błagałam wszystkich świętych, aby ich nie zobaczył. Chrząknęłam nerwowo.
Właściwie sama nie wiedziałam, ale poczułam z jednej strony ulgę, a jednocześnie zawód. Nie musiałam się mu tłumaczyć z moich głupich prób — na szczęście czy nieszczęście owocnych — rozebrania go, ale coś zakuło mnie w środku. To było oczywiste, że nie będzie pamiętać tego, co mówił mi poprzedniego wieczoru, tego przez co czułam się tak szczęśliwa.
CZYTASZ
How To Be Popular
Teen Fiction"To nie jest żaden poradnik ani tymbardziej próba zachęcenia was do bycia szkolnymi popularsami. Co to, to nie. Tak właściwie to historia mojego głupiego przyjaciela nerda i kujona, który postanowił zaszaleć przez ostatni miesiąc liceum i zostać pu...