– Davies! – ryknął nauczyciel.
Wzdrygnąłem się, a cała uwaga była skierowana tylko i wyłącznie na mnie. Nawet Leah, na którą spojrzałem kątem oka patrzyła przestraszona, a usta miała zasłonięte dłońmi.
Cholera by to wzięła.
– Mogłeś powiedzieć, że i tym razem wolisz grzać ławę, skoro nie umiesz grać, a nie zamiast w bramkę kopiesz w odwrotną stronę! – krzyknął.
O tak. Uwielbiał pastwić się nad takimi ofiarami losu jak na przykład ja. Żadna nowość.
No rusz się Reggie, zrób coś.
Wszyscy z dość kpiącymi minami przyglądali się tej sytuacji i mi. Może to co chciałem zrobić, było odważnym krokiem, ale raz kozie śmierć, co? Przecież nie mogłem zrobić z siebie totalnego przegrywa (i tak nim byłem, ale mniejsza), kiedy zostało już tylko kilka kroków, aby wkraść się w zastępy paczki Bruce'a.
– Ucierpiała pana głowa czy ego? – odgryzłem się.
Niech mi ktoś powie co się dzieje...
Gdzie się podział Reggie?!
Prawda częściowo była też taka, że to dzięki mojemu nowemu stylowi czułem się bardziej pewnie, ale to nadal nie to samo. I tak tęskniłem za starymi ubraniami.
– Pała! Z w-fu i z zachowania! – wrzasnął naprężając mięśnie. – Ciesz się, że nie każę wzywać rodziców!
Ten facet ma poważne problemy z samokontrolą i agresją. To powinno się leczyć. Że takich typków dopuszczają do innych ludzi...
– Cieszę się – burknąłem.
– A teraz na ławę!
Uniosłem wysoko brwi i naprawdę hamowałem uśmiech, który formował się na mojej twarzy. Przegryzłem policzek, żeby przypadkiem się nie uśmiechnąć, usiadłem niby znudzony na ławce i skrzyżowałem ręce na klatce piersiowej. Dobre z tego wszystkiego było to, że mimo tej uwagi i jedynki mogłem przynajmniej nie przejmować się tym, czy moja gra aktorska szła po myśli.
I chyba ten dzień nie mógł być gorszy. Momentalnie wróciła do mnie cała złość, która spowodowała ten głupi "incydent". Powoli zaczęli podchodzić do mnie Leah z tym całym Jamesem... Czy tam Jasonem... Jedno i to samo. Szczerzyli się do siebie głupio, co spotęgowało mój gniew. No bo, kurczę, to moja przyjaciółka i nikt mi przyjaciółki odbierać nie będzie.
– Hej. – Przywitała się Leah.
– Cześć, Reggie – odezwał się Jason.
– Cześć, James – zaakcentowałem to imię.
– Jason. – Zaśmiał się. – Chyba jeszcze nie wytrzeźwiał – zwrócił się do brunetki, na co prychnęła.
Przysiedli się obok mnie tak, że Leah siedziała z lewej, Jason w środku, a ja z prawej. Wstałem i na siłę wcisnąłem się pomiędzy nich.
– Sory, ale wolę siedzieć w środku. – Wzruszyłem ramionami.
Od razu lepiej.
– Tak w ogóle to dobra akcja z tym trenerem – powiedział blondyn. – Szanuję, serio. Mało kto umie się mu postawić.
– Ta.
– O, idziecie na imprezę na plaży?
Niech on się w końcu zamknie, błagam.
– Tak.
– Nie – powiedzieliśmy w tym samym czasie z Leah.
– Oj, no chodź – wychylił się do przodu, żeby lepiej ją widzieć – będzie fajnie.
CZYTASZ
How To Be Popular
Teen Fiction"To nie jest żaden poradnik ani tymbardziej próba zachęcenia was do bycia szkolnymi popularsami. Co to, to nie. Tak właściwie to historia mojego głupiego przyjaciela nerda i kujona, który postanowił zaszaleć przez ostatni miesiąc liceum i zostać pu...