Rozdział troszkę dłuższy, bo ponad 2k słów. Mam nadzieję, że sobie z nim poradzicie. :D Piosenkę polecam włączyć w odpowiednim momencie. xxx
Obudziłem się przez nagłe uczucie gorąca. Jakby ktoś przygniatał moje ciało, a w dodatku był żywym żelazkiem. Dosłownie nie mogłem oddychać i pociłem się jak świnia. W dodatku nie miałem pojęcia, gdzie się znajdowałem, bo czerwone ściany i ciemne meble na sto procent nie przypominały mojego pokoju, a prędzej jakieś pomieszczenie zabaw Christiana Grey'a.
Może mam zawał?
Nie, to nie możliwe w tak młodym wieku.
Otworzyłem leniwie najpierw jedno oko, a potem też drugie i wtedy chyba naprawdę miałem zawał. Chyba, że nadal spałem. Na moim torsie leżała g o ł a Roxy. Dosłownie. Moje policzki natychmiast pokryły się czerwienią, a ja przymrużyłem lekko oczy.
Momentalnie do mojego umysłu napłynęły wspomnienia z wczoraj. I chociaż byłem pijany, to doskonale wszystko pamiętałem. Dobry Boże... Co tu się wczoraj działo...
Ostrożnie wysunąłem się spod ciała dziewczyny i od razu tego pożałowałem. Moja głowa zaczęła niemiłosiernie pulsować i boleć przy każdym najmniejszym ruchu, a w gardle miałem Saharę. Tyle dobrego, że nie chciało mi się wymiotować i od razu po wstaniu poczułem ulgę w postaci świeżego powietrza wpadającego przez otwarte okno.
Założyłem bokserki, które leżały, a raczej zwisały na lampce nocnej i szybko ubrałem się w resztę ubrań. W pośpiechu nawet nie zauważyłem, że Roxy już wstała i przyglądała mi się uważnie.
– Już wychodzisz? – spytała porannym głosem, nakrywając się bardziej kołdrą.
Nie wiedziałem, naprawdę nie miałem pojęcia co zrobić. Było mi tak wstyd, nigdy nie czułem takiego zażenowania. Przecież jak Bruce się dowie, to pozabija nas przy najbliższej okazji.
– Ta – burknąłem.
Zacząłem histerycznie szukać mojego telefonu, aby móc jak najszybciej stąd wyjść. Jej "niewinne" spojrzenie tego nie ułatwiało.
– Coś się stało? – Zmarszczyła brwi.
Nieee.
Coś ty.
To nic, że prawdopodobnie wczoraj razem... No...
A ty masz chłopaka.
A jak on się dowie, to możemy kopać sobie grób.
– Żartujesz sobie? – Zaśmiałem się nerwowo i w dalszym ciągu szukałem tego przeklętego telefonu. – Wczoraj... Właściwie to dzisiaj, przespaliśmy się ze sobą. Bruce nas zabije...
– Nie dowie się...
– Jasne – parsknąłem. – Co jeszcze? Jezu, dlaczego jestem taki głupi... – jęknąłem.
– Żałujesz tak? – spytała, zachowując kamienną twarz.
Jest telefon!
Włożyłem urządzenie do kieszeni spodni i ostatni raz spoglądając na blondynkę... Właściwie to nie. Nie mogłem wyjść i uciec jak tchórz. Musiałem wyjaśnić tę sytuację raz na zawsze.
– Słuchaj – odezwałem się w miarę spokojnie i oparłem o komodę. – To wczoraj, nie powinno się wydarzyć. Byłem pijany, ty też, popełniliśmy błąd...
– Chcieliśmy tego.
– Byliśmy pijani. Jeśli Bruce się o tym dowie, zabije nas oboje, nie czekając na żadne wyjaśnienia. Z resztą, co tu wyjaśniać? "Słuchaj stary, wczoraj przez przypadek przeleciałem ci dziewczynę, sory nie chciałem."
CZYTASZ
How To Be Popular
Ficção Adolescente"To nie jest żaden poradnik ani tymbardziej próba zachęcenia was do bycia szkolnymi popularsami. Co to, to nie. Tak właściwie to historia mojego głupiego przyjaciela nerda i kujona, który postanowił zaszaleć przez ostatni miesiąc liceum i zostać pu...