Rozdział 2

7K 437 355
                                    

Głęboki oddech - to było mi najbardziej potrzebne. Szedłem w stronę domu Leah i szczerze bałem się reakcji ludzi na moją osobę. Założyłem dziś jedne z tych luźniejszych jeansów, koszulkę z napisem "BOSS", która nie była tak wyzywająca jak reszta i skórzaną kurtkę. Co z tego, że jest prawie lato, nie dość, że ostatnio było chłodno, to będę robił dobre wrażenie.

Akurat, kiedy wszedłem na chodnik pod jej domem, wybiegła i zatrzymała się w pół kroku, prawie nie zaliczając bliskiego spotkania z podłogą.

- Gdzie się podział Reggie Davies, z którego śmiałam się w dzieciństwie, kiedy narobił w pieluchę? - Rozejrzała się po okolicy i podeszła do mnie.

- Ha ha, zabawne - sarknąłem. - Może być na szkolnego popularsa, czy powinienem przekuć sobie nos?

- Myślę, że nie tylko, bo też wargę i brwi, a do tego wytatuować sobie wielkiego smoka na plecach i zrobić rękawy na ramionach.

Otworzyłem szerzej oczy, bo przez to z jaką powagą to powiedziała naprawdę w to uwierzyłem. Zaczęła się śmiać z mojej miny, a ja burknąłem coś po cichu pod nosem.

- A co jak mi się nie uda?

- Zapamiętają cię nie z popularności, ale jako największego przegrywa w tej szkole. - Uśmiechnęła się złośliwie.

- Ty to umiesz człowieka pocieszyć - prychnąłem.

- Zawsze do usług.

Zrobiła nieudolny ukłon i skręciliśmy w uliczkę, która prowadziła do szkoły. Naprawdę jej dokuczliwość czasem mnie przerażała. Im bliżej szkoły tym większego miałem stracha. Wyśmieją mnie? Będą zdumieni? A może mnie nie poznają? Tak, prawdopodobnie tak.

Ciarki przeszły po moim ciele, kiedy przestąpiłem próg głównej bramy. Po chwili poczułem czyiś uścisk na ręce, więc zatrzymałem się w miejscu.

- Uch, głupio mi o to pytać... - Zakłopotała się.

- O co chodzi? - spytałem i spojrzałem uważnie na dziewczynę.

- Będę cię w tym wspierać, chociaż i tak uważam, że to zły pomysł, ale...

- Widzę, że przejmujesz się tym bardziej niż ja. - Zaśmiałem się.

- Nie kpij. - Sprzedała mi kuksańca w bok. - Po prostu obiecaj, że to niczego między nami nie zmieni. No wiesz, że mimo tej swojej popularności nadal będziesz zadawać się z dziwaczką - powiedziała nieśmiało.

- Obiecuję. - Westchnąłem. - To tylko na miesiąc, Leah. - Uśmiechnąłem się lekko. - Później wyjedziemy do tego samego college'u i będziemy żyć jak zawsze.

- Tak, ale zawsze możesz zmienić zdanie i...

- Och, chodź no tu. - Wywróciłem oczami i przyciągnąłem dziewczynę do uścisku.

Wtuliła się we mnie, a ja nawet lubiłem, kiedy to robiła. Mogłem wtedy poczuć, że mam w niej kogoś więcej niż tylko przyjaciółkę, kogoś kto mnie rozumie, akceptuje w pełni i jest idealnie dopasowaną duszą do mojej.

- Ta kurta dziwnie pachnie. Tak... Nie tobą.

Zachichotałem i wypuściłem ją z ramion. Zaczęliśmy się kierować w stronę szkoły, a ja już bardziej rozluźniony poprawiłem plecak, który spadał mi z ramion, bo jak to stwierdziła Leah: "Nawet plecak musisz nosić modnie", więc zadecydowała opuścić mi go na sam tyłek.

Jak byłem rozluźniony to teraz znów spiąłem się przez spojrzenia kierowane w naszą stronę. Jedni patrzyli ze zmarszczonymi brwiami, drudzy obojętnie, ale śledzili wzrokiem każdy mój ruch, a niektóre dziewczyny po prostu z zachwytem. No tak, co tu robił tak odstrzelony idiota na sam koniec roku? Nie mogłem powiedzieć, że czułem się przez to dobrze. Nigdy nie lubiłem być w centrum uwagi, nawet jeśli miałem być obiektem westchnień ładniejszych dziewczyn w tej szkole.

How To Be Popular Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz