Leah
Trzasnął drzwiami i wyszedł. Po prostu wyszedł. Nawet na mnie nie spojrzał.
Idiotka...
Po co się w ogóle zgodziłaś?!
Moje serce coś ukuło. Bolały mnie ręce, które trzęsły się lekko od hamowanego płaczu, koniuszki palców i nogi. Wszystko, a najbardziej to głupie, zakochane serce. Oczy piekły mnie coraz bardziej, nos szczypał, a w gardle powstała ogromna gula. Nie chciałam się poryczeć, nie przed Jasonem.
Miłość. Jakie głupie słowo.
To takie niesprawiedliwe. Dlaczego on nie czuł tego samego? Wszystko byłoby prostrze, byłoby mniej cierpienia, głównie mojego.
Pokochałam go jak idiotka nie za wygląd, bo nie oszukujmy się, wtedy wyglądał w miarę, ale teraz... O tak, lepiej, dużo lepiej niż tylko "w miarę". Pokochałam go za charakter. Za jego głupkowaty uśmiech, wieczne narzekanie na naukę, którą kiedyś tak lubił, za jego ciągłe ględzenie o książkach Stephena Kinga. Za piękne oczy, które są odzwierciedleniem duszy człowieka, w których był ukryty prawdziwy Reggie, a nie ten, którym stał się teraz. Chciałam go starego, prawdziwego...
Choćbym miała się tego wypierać, nie uda mi się. Dalej go kochałam, nieważne kim był i co zrobił, ja dalej go kochałam. Bo miłość to taka głupia sprawa: nieistotne jaki błąd popełni osoba, którą kochamy, ważne, że dalej nam zależy.
Starłam pojedynczą łzę, która spłynęła po moim policzku. Westchnęłam drżącym głosem i przybierając na twarz lekki uśmiech (chociaż wewnętrznie się rozysypywałam), weszłam po schodach do swojego pokoju.
Widok jaki zastałam kompletnie mnie rozwalił. Amy siedziała na plecach Jasona, który robił za jej "konika".
– Wio! Jedź, koniku! – Uderzyła go po głowie, a on warknął coś pod nosem i zaczął się czołgać na czworaka. – Jedźmy do gwiazd!
Nic nie mogłam na to poradzić i wybuchnęłam dzikim śmiechem, a oni mometalnie na mnie spojrzeli. Ja dusiłam się ze śmiechu, a oni patrzyli zdezorientowani. Jason wyprostował się, zapominając, że jest bardzo wysoki, a na jego ramionach siedziała Amy, przez co dziewczynka spadła tyłkiem. Na jej słodkiej twarzy pojawił się grymas, ale na szczęście się nie rozpłakała, jak to ona miała w zwyczaju.
– Powietrza – wysapałam, dalej chichocząc cicho.
– Przepraszam, mała. – Blondyn wziął Amy na ręce, a ona od razu szeroko się uśmiechnęła.
– Jay, a pozwolisz mi pokolorować sobie włosy, żebyś wyglądał jak prawdziwy jednorożec? Proooszę. – Zrobiła maślane oczka.
– Może kiedyś – parsknął. – I wiesz co ci powiem? – szepnął do mojej małej kopii, ale i tak wszystko słyszałam. – Jakiś elf mi powiedział, że jak się nie pospieszysz, to przegapisz popołudniowe bajki.
– O nie! – Złapała się za policzki, a ja dalej szeroko uśmiechałam się, słysząc ich rozmowę. Dziewczynka zaczęła się kręcić w jego ramionach, więc wypuścił ją, a ona jak odrzutowiec pobiegła do salonu.
– Twoja siostra jest słodka, ale potrafi dać w kość. – Zaśmiał się.
– Racja – przytaknęłam. – Na czym to...
– Mieliśmy oglądać Pamiętnik. – Wyszczerzył się.
– Co? Nie! Mieliśmy oglądać Supernatural.
– Znowu chcesz mnie katować serialami? – Dziubnął mnie palcem w policzek.
– A ty mnie romansidłami? – Uniosłam jedną brew w górę. – Nie ma mowy.
CZYTASZ
How To Be Popular
Teen Fiction"To nie jest żaden poradnik ani tymbardziej próba zachęcenia was do bycia szkolnymi popularsami. Co to, to nie. Tak właściwie to historia mojego głupiego przyjaciela nerda i kujona, który postanowił zaszaleć przez ostatni miesiąc liceum i zostać pu...