Z cichym pomrukiem przeciągnąłem się leniwie po łóżku. Zgarnąłem telefon z szafki nocnej i spojrzałem na wyświetlacz, który wskazywał...
Cholera jasna, zaspałem!
Poderwałem się z łóżka i podszedłem do szafy, wyciągając z niej pierwsze lepsze ubrania, którymi okazały się krótkie, jeansowe spodenki i czarna koszulka z napisami. Władowałem wszystkie książki jakie były pod ręką, nie patrząc na plan, którego nawet nie pamiętałem. Jasne, bo po co pakować się wieczorem?
Wypadłem z domu jak torpeda, nakładając wcześniej niezawiązane vansy i szybkim krokiem skierowałem się w kierunku domu Leah.
Chyba nigdy do szkoły nie szedłem tak szybko jak dziś. I chyba nigdy się nie spóźniłem (no może dwa razy w podstawówce). Stanąłem pod domem Leah i odetchnąłem głęboko.
Czekałem.
I czekałem.
I czekałem...
Aż ze środka wyszła mama Leah, wynosząc śmieci.
- O, cześć, Reggie. - Przywitała się. - Ty po Leah? - Kiwnąłem głową. - Pojechała jakieś pięć minut temu z jakimś blond przystojniakiem do szkoły. - Zaśmiała się.
Och, świetnie.
No po prostu super.
Więcej nie trzeba było nic mówić. Grzecznie podziękowałem i pożegnałem się z mamą brunetki, po czym szybkim krokiem poszedłem do szkoły.
Na miejscu byłem jakieś pięć minut po dzwonku, więc sobie pogratulowałem. Moje pierwsze spóźnienie na ostatni miesiąc liceum. Wparowałem na angielski, wcześniej pukając i mówiąc typową formułkę typu "Dzień dobry, przepraszam za spóźnienie". Nauczycielka uniosła wysoko brwi, ale nie pytała, a zanotowała temat w dzienniku. Opadłem bez sił na ławkę i westchnąłem cicho.
Niezły początek dnia.
- Dzisiaj omówimy sobie kolejną pracę Williama Szekspira, "Sen nocy letniej" - zaczęła mówić.
I tak minęło kolejne czterdzieści pięć minut. Na jej gadaniu, którego i tak nikt nie słuchał. Nikt poza Leah i może kiedyś mną. Spojrzałem na brunetkę siedzącą w drugiej ławce od okna. Angażowała się w lekcje, lubiła to. Lubiła angielski.
I tak byłem na nią zły. W końcu czekałem na nią jak zwykle rano, a ona sobie po prostu pojechała z tym całym Jasonem. Mogła mi chociaż powiedzieć czy coś... Ale nie. Wolała spędzać czas z nim, okej. Postanowiłem pogadać z nią na przerwie i wyjaśnić to wszystko.
Chociaż bardzo chciałem, na każdej przerwie nie mogłem jej znaleźć. Angielski i francuski to jedyne lekcje, które dziś mieliśmy razem i tylko na nich ją widziałem. Utrudniało to też to, że Bruce i jego kumple wszędzie mnie za sobą ciągali. Kiedy tylko godzinę przed lunchem udało mi się odciąć od footballistów, odetchnąłem głęboko i usiadłem na ławce w pustym korytarzu. Większość ludzi spędzała czas na dworze, ciesząc się ładną pogodą, a ja cieszyłem się świętym spokojem. Chociaż nawet to nie było mi dane.
- Cześć! - pisnęła Cass.
Usiadła obok mnie, a jej kaskada rudych włosów zasłoniła twarz.
- Jak tam twój plan? Widzę, że nieźle ci idzie. - Uśmiechnęła się szeroko.
- Chyba tak - mruknąłem.
- Gdzie Leah?
Prawdopodobnie z Jasonem.
CZYTASZ
How To Be Popular
Teen Fiction"To nie jest żaden poradnik ani tymbardziej próba zachęcenia was do bycia szkolnymi popularsami. Co to, to nie. Tak właściwie to historia mojego głupiego przyjaciela nerda i kujona, który postanowił zaszaleć przez ostatni miesiąc liceum i zostać pu...