Ważna notatka na dole!
Epilog jest dość długi, więc najlepiej zaopatrzcie się w herbatkę i kocyk. Piosenkę polecam włączyć w odpowiednim momencie. :D•••
Tydzień.
Minął tydzień.
Całe cholerne siedem dni.
Nie chodziłem do szkoły, Leah też podobno nie...
W tym czasie zdążyła zagoić mi się warga, mama w końcu przestała pytać, co się stało, ale poza tym nic się nie zmieniło. Moje życie było puste, a minął tylko tydzień.
Często nie widziałem jej kilka dni, a nawet miesiąc, kiedy wyjeżdżała na wakacje. Tym razem czułem pustkę, jakby ktoś odebrał mi połowę siebie. Nie widziałem najmniejszego sensu w prostych czynnościach, jak ubranie się normalnie, a nie w stary sweter, który tak lubiła i kupiła mi go na urodziny, nie leżenie i wpatrywanie się w sufit. Nigdy tak bardzo nie tęskniłem, bo nigdy tak bardzo nie przywiązywałem do tego wagi. Nigdy nie pomyślałem, że mogłem ją stracić.
Dzisiaj był dzień balu na zakończenie szkoły. Nie miałem najmniejszej ochoty na niego iść, a już zwłaszcza z Amber, ale mama zagroziła, że jeżeli nadal będę tak wegetował i się tak zachowywał, osobiście pójdzie do Leah i wyjaśni, co się stało. Chcąc, nie chcąc, musiałem się tam zjawić o osiemnastej, a wcześniej podjechać po blondynkę, której nie chciałem oglądać. Chciałem widzieć tylko Leah i to najlepiej u mojego boku.
Jaki ze mnie egoista...
I dobrze.
Próbowałem zawiązać krawat, ale właściwie nie wiedziałem, po co to robiłem, skoro i tak tego nie umiałem. Westchnąłem ciężko, przypominając sobie, że zawsze to Leah mi go wiązała, bo moja mama jak na złość też tego nie potrafiła.
Rzuciłem go w kąt pokoju, w którym i tak leżała już niezła kupka ubrań. Zaniedbałem i pokój, i siebie. Chociaż zawsze starałem się zachować tu względny porządek, to z przykrością musiałem stwierdzić, że odkąd zaczęło mi się podobać to całe "gwiazdorzenie", nie przetarłem nawet biurka, które zmatowiało od kurzu.
Muchy nie posiadałem, krawatu nie umiałem zawiązać, więc pójdę w niczym.
– Reggie, bo się spóźnisz! – krzyknęła mama.
– Idę – burknąłem.
Przejechałem ostatni raz dłonią po włosach, starając się ułożyć je chociaż trochę, bo zazwyczaj towarzyszył im artystyczny nieład. Spryskałem się perfumami, które Leah tak lubiła i wygładziłem garbitur. Wyglądałem nawet nieźle, gdyby nie to, że wcale się tak nie czułem i nienawidziłem oficjalnych strojów.
Miałem zamiar porozmawiać z brunetką. Nieważne czy zniszczę sobie albo jej wieczór, chciałem za wszelką cenę ją odzyskać. W końcu przecież nie mogła nie odzywać się do mnie wieczność. Chociaż, kto tam rozumie kobiety...
Dużo razy próbowałem z nią pogadać. Dzwoniłem, pisałem — do czasu. Po dwóch dniach chyba zmieniła numer. Przyszedłem do jej domu, ale za każdym razem pani Cooper z oschłym wyrazem twarzy mówiła, że nie ma jej w domu.
Dzisiaj będzie inaczej.
Obiecuję sobie to.
Zgarnąłem telefon i jakieś pieniądze, wkładając je do kieszeni, po czym wyszedłem z pokoju.
CZYTASZ
How To Be Popular
Teen Fiction"To nie jest żaden poradnik ani tymbardziej próba zachęcenia was do bycia szkolnymi popularsami. Co to, to nie. Tak właściwie to historia mojego głupiego przyjaciela nerda i kujona, który postanowił zaszaleć przez ostatni miesiąc liceum i zostać pu...