6. Do Zobaczenia Złotko

3K 104 3
                                    

*Julia *

Irytuje mnie ten chłopak. Z reguły jestem cichą osobą, ale jak go widzę, to coś się we mnie  gotuję. Jednak muszę tu przyznać, chłopak jest bardzo przystojny.
Nie przyszłam tu narzekać, więc po prostu zniosę jego obecność.

Po moich krótkich rozmyślaniach , poszłam zobaczyć, czy Lenka już się obudziła. Dziewczynka siedziała w swoim łóżeczku i bawiła się jakąś zabawką. Podeszłam, wzięłam ją na rączki. Mała się uśmiechnęła.

Za oknem świeciło słońce i było wyjątkowo ciepło. Postanowiłam, że zarówno mi, jak i Lence przyda się pobyt na świeżym powietrzu.

Z córeczką pani Eleny w ramionach poszłam do pokoju jej brata. W odpowiedzi na moje pukanie , usłyszałam ciche “wejdź“. Nacisnęłam klamkę i weszłam do pokoju chłopaka.

— I-idę z Lenką na dwór, a później pewnie na mały spacerek. Powinnyśmy być koło trzynastej. Masz mój numer, więc dzwoń jakbyś coś potrzebował.
- Odwróciłam się i złapałam za klamkę, lecz gdy usłyszałam głos chłopaka, zatrzymałam się na chwilkę.

— Zaczekajcie. Pójdę z wami.— Nathan wstał i ubrał się. Ruszył za nami w stronę przedpokoju, by pomóc ubrać Lenkę.

Nie podobało mi się to, by szedł z nami. Ostatecznie jednak musiałam to zaakceptować, nie chciałam się z nim kłócić.

Obok domu dziewczynki stała mała huśtawka oraz zjeżdżalnia. Mała nie umiała jeszcze sama zjeżdżać, więc Nathan jej pomagał. W tym momencie nie widziałam w nim chamskiego chłopaka, lecz kochającego brata. Patrzył na dziewczynkę z troską i miłością w oczach. Chciałabym poznać go od tej strony, w tych chwilach, w których nie zachowuje się, jakby go nic nie obchodziło.

Następnie mieliśmy zamiar przejść się na mały spacer. Ja pchałam wózek, w którym siedziała Lenka, a koło mnie szedł Nathan. Widać było, że chłopak głęboko nad czymś rozmyślał.

— To… Jakie masz plany na przyszłość?— chłopak spojrzał na mnie pytająco.

— Na początku chciałabym znaleźć sobie jakieś małe mieszkanie. Izabella jest bardzo miłą osobą i dużo jej zawdzięczam, ale nie mogę długo u niej mieszkać.— odpowiedziałam lekko zdziwiona faktem, iż chłopak pierwszy zaczął ze mną rozmowę — A Ty?

— Ja też nie chciałbym za długo siedzieć mamie na głowie, lecz dopóki Lenka jest mała, to muszę jej pomagać. Nie zostawię jej z tym samą, tak jak zrobił to ojciec. Na razie korzystam z życia, jak tylko się da.

— Yhmm…Okej. Wydaje mi się, że powinniśmy już wracać.

— Słuchaj, nie odwracaj się teraz czasami. Mam wrażenie, że ktoś nas śledzi.— Nathan cicho szepnął mi do ucha.

Przyspieszyliśmy nieco kroku. Niestety, nic to nie dało. Tak jak przypuszczał chłopak, ktoś za nami szedł.
Po chwili przy nas znalazło się dwóch facetów. Na oko mieli ze czterdzieści  lat.

— Julio, chcesz porozmawiać z nami w cztery oczy? Czy wolisz żeby twój chłopaczek przy tym był?— Mężczyzna, który to powiedział wyglądał przerażająco. Już po samym jego spojrzeniu widziałam, że powinnam się bać.

— Znasz ich?— zwrócił się do mnie Nathan. Pokiwałam głową przecząco.— Więc porozmawiacie przy mnie. —Stwierdził chłopak stanowczo.

— Spokojnie złotko, nic Ci dzisiaj nie zrobimy. Twój ojciec jest nam winny dziesięć tysięcy.— Na tę wiadomość szeroko otworzyłam oczy.— Wątpię jednak, że od niego coś wyciągniemy. Jeżeli nie dostaniemy kasy do końca następnego tygodnia, to będę musiał trochę oszpecić twoją śliczną buźkę.— Drugi z nich upewniając się, że w pobliżu jest tylko nasza czwórka, wyciągnął nóż i przejechał tępą stroną po moim policzku. Stałam jak sparaliżowana. Nathan natychmiast zareagował, łapiąc go za rękę i odciągając ode mnie.

—Jeszcze raz jej dotkniesz, a pożałujesz że się urodziłeś.— Wysyczał chłopak przez zaciśnięte zęby.

—Do zobaczenia złotko — powiedział jeden z mężczyzn i odeszli.

Jeszcze chwilę nie mogłam się ruszyć, gdy doszło do mnie co się właśnie stało, usiadłam na ławce czując, że w każdej chwili nogi mógłby by mi odmówić posłuszeństwa i zwyczajnie bym upadła. Podkuliłam je pod siebie  i zaczęłam cichutko płakać. Nie obchodziło mnie w tamtym momencie że chłopak na to patrzył. Łzy same spływały po moich policzkach.

Po chłopaku było widać, że też był mocno zaskoczony. Podszedł do mnie z wózkiem, po czym usiadł i przytulił mnie  bujając delikatnie mną na boki. Próbował uspokoić. W jego ramionach czułam się bezpiecznie. Najgorsze było to, że wydawało mi się, że chłopak zaczyna mi się podobać.

*Nathan*

Nie wiem, co we mnie wstąpiło, ale nie mogłem patrzeć jak płacze. Dziewczyna w kółko powtarzała słowa “Co ja teraz zrobię? Skąd wezmę tyle pieniędzy?” Usiadłem obok niej i próbowałem uspokoić. Moja cała złość na nią, jak i nienawiść momentalnie zniknęły. Nie ważne, co się stanie, pomogę jej.

— Już, nie płacz, spokojnie. Wszystko będzie dobrze, pomogę Ci. Pieniędzy nam nie brakuje, wszystko załatwimy.

— Nathan.. Ja n-nie chce od Ciebie brać pieniędzy. Masz swoje problemy i nie będę Ci dokładała moich. Nie lubisz mnie, rozumiem to. Nie musisz mi pomagać.

— Zamknij się w końcu. Pomogę Ci, bo chcę . Sory za moje wcześniejsze zachowanie.

Chcąc dać dziewczynie trochę odpoczynku i czasu do uspokojenia się, odprowadziłem ją do domu. Żegnając się z dziewczyną krótkim “cześć “ ruszyłem w stronę domu. Może dziwnie wygląda chłopak z wózkiem i dzieckiem, ale nie za bardzo obchodzi mnie opinia innych.

Moja mała siostrzyczka spała, a ja robiłem obiad w kuchni. Po powrocie mamy do domu wytłumaczyłem jej sytuację, w której znalazła się Julka. Razem ustaliliśmy, że pomożemy jej i damy pieniądze na ten dług. Jutro miałem przekonać dziewczynę, żeby przyjęła te pieniądze. Będzie ciężko, ale łatwo nie odpuszczę.

--------------------------------------------------------

Rozdział poprawiła : _Insanire_💕

Gwiazdki i komentarze mile widziane 😊

Dziewczyna z ulicy Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz