Otworzył oczy, jak zwykle instynktownie budząc się o odpowiednie porze.
Wstał z twardego, niskiego łóżka, naciągając na siebie przez głowę czarną koszulkę na długi rękaw. Gdy sięgał po koszulę, spojrzał na siebie w lustrze.
Stanął i patrzył. Włosy miał rozrzucone na wszystkie strony i coś podpowiadało mu, żeby tego nie zmieniać. Wory pod oczami świadczyły o wczorajszym zbyt późnym zaśnięciu, ale oczy nadal miały blask, choć już przydymiony.
Gdzie moja staranność, uczciwość i dostosowywanie się do normy?
Hux naprawdę z trudem wierzył w to, jak się zmienił.
Założył na siebie grubą marynarkę i po chwili namysłu jedynie dłonią zaczesał włosy do tyłu. Zawiązał buty i schował komunikator do kieszeni.
Wyszedł, kierując się do sali konferencyjnej na spotkanie z Wodzem.
Po drodze spotkał Kylo Rena.
- Petardą się czesałeś? - powiedział rycerz zamiast przywitania.
Hux popatrzył na niego z mieszaniną zdziwienia i oburzenia, zupełnie nie wiedząc, co powinien odpowiedzieć.
W tym momencie poczuł dotyk czyjeś ręki na ramieniu. Odwrócił się i zobaczył Aminerię. Uśmiechnął się, ale po chwili zauważył, że dziewczyna się nie uśmiecha.
- Cześć, chłopaki - powiedziała i zaczęła iść między nimi.
- Coś się stało? - zapytał Hux.
- Jakby... W nocy obudziłam się. Miałam koszmar, a gdy wstałam poczułam takie... urwanie nici Mocy. Gdzieś w którymś momencie - spojrzała na Rena pytająco, oczekując odpowiedzi na niezadane pytanie.
- Śmierć - powiedział krótko, nie patrząc na nią. - Poczułaś, jak ktoś umiera.
- Tak, Meeliene mówiła to samo, ale przecież cały czas ktoś umiera. Nie odczuwamy każdego zgonu w galaktyce.
- Ktoś, z kim byłaś powiązana w Mocy - zaczął tłumaczyć Kylo, tym razem patrząc na dziewczynę. - Ktoś, kto jest, albo był ci bliski.
- Han... - szepnęła ledwo słyszalnie.
Kylo i Hux momentalnie na siebie spojrzeli, niemo próbując ustalić cokolwiek. Powiedzieć jej? Nie powiedzieć? Generał zaczął otwierać usta, ale Ren odezwał się pierwszy.
- Odczuwanie śmierci zazwyczaj wiąże się z rodziną - powiedział szybko, gestykulując. - Być może zginął ktoś z twojej rodziny, o czym nawet nie wiesz.
- Chyba wolałabym, żeby to była moja matka niż Han albo Ben - odparła dziewczyna ze smutnym uśmiechem i wstydem.
Hux odetchnął i spojrzał na Rena. Gdy ich spojrzenia się spotkały, rycerz bezgłośnie poruszył ustami.
"Jeszcze nie teraz"
Generał przewrócił oczami, po czym wpisał kod dostępu i drzwi do sali otworzyły się.
Całą trójkę aż zamurowało.
Na środku, na fotelu siedział Snoke, a dookoła niego stali szturmowcy, w szarych zbrojach, poplamionych krwią, porysowanych i z wieloma znakami niejednej walki.
Pierwszy poruszył się Kylo, a zaraz za nim Amineria i Hux. Generał przez chwilę, widząc dłoń Aminerii, miał ochotę ująć jej dłoń w swoją, w przypływie strachu płynącego od postaci.
Idiota.
Opamiętał się i ruszył do przodu.
Jednocześnie wszyscy trzej klęknęli.
CZYTASZ
Zmieniona - Star Wars
Fanfiction"Dwóch ich zawsze jest. Nie więcej i nie mniej. Mistrz i jego uczeń" ~ Mistrz Yoda A co, jeśli słowa mądrego Jedi straciły na ważności? Co, jeśli teraz dzierżyć miecz świetlny w imię Ciemnej Strony może więcej niż dwoje? Najwyższy Porządek ustalił n...