Siedział w pokoju Aminerii razem z nią i Huxem. Nie podobała mu się ta sytuacja. O ile dziewczynę w miarę lubił i przede wszystkim szanował za to, że była dobrą wojowniczką, to rudego nienawidził, już szczególnie po tym, jak ten go ogłuszył na parę sekund.
Z Aminerią kłócił się, nawet wyzywał, ale potrafił ją lubić. Wiedział, że ona uważa go za idiotę, ale nie obchodziło go to. Nie potrzebował przyjaciół.
-Zdejmij koszulkę - poleciła mu i ocknął się z zamyślenia.
- Nie zapędzasz się? - próbował żartować, a nawet się uśmiechnąć. Dziewczyna jednak przewróciła tylko oczami i westchnęła - wyczuła, że to tylko poza.
- Masz ranę na boku - powiedziała, jakby to było coś zwyczajnego. - Ją opatrzymy przy okazji, bo bandaż pewnie znowu ci przemókł.
Meeliene podeszła do niego ze środkami do dezinfekcji i bandażem, po czym poczekała chwilę, aż Kylo zdejmie t-shirt. Później bez słowa przemyła i opatrzyła mu ranę. Jak zwykle po jej dotknięciu, w głowie chłopaka pojawiły się wspomnienia.
Rana. Kusza. Chewbacca.
I dziesięcioletni, ciemnowłosy chłopiec na jego ramionach.
Kylo zagryzł wargę. Nie. Nie może myśleć o przeszłości. To było za nim, powinien się skupić raczej na tym, jak ukryć przed Snoke'm, że pobił się z Huxem.
Słabość.
Popatrzył na łóżko, na którym siedzieli Hux i Amineria. Rozmawiali. Dziewczyna prawie cały czas się śmiała, mimo że jej spojrzenie cały czas było przesłonięte burzowymi chmurami. A generał był sztywny, jak zawsze, ale czasami zdarzało mu się uśmiechać, co było zazwyczaj widokiem równie częstym jak szturmowiec bez hełmu.
- Ren - odezwała się Amineria. - Trzymaj - rzuciła mu czarny kawałek materiału. - Ubierz się, bo się trzęsiesz.
- Dzięki - burknął Kylo i złapał koszulkę. Rozłożył ją - była widocznie damska, tyle że duża, miała dekolt w serek i błyszczące, czerwone obszycia na brzegach.
Będę wyglądał jak idiota, pomyślał, ale i tak naciągnął ubranie przez głowę.
Amineria wybuchnęła śmiechem, gdy Kylo miał już t-shirt na sobie.
- Ty się śmiejesz cały czas? - zapytał, zanim zdążył pomyśleć.
- Zazwyczaj - odpowiedziała dziewczyna. - Przyjemne uczucie, spróbuj kiedyś.
- Myślicie, że Snoke się zorientuje, że walczyliśmy? - zapytał zimno Hux po chwili.
- Ma pan złamany nos, generale i rozcięty łuk brwiowy - powiedziała Meeliene. - Nawet najładniej opatrzone, jest to bardzo widoczne.
- Będę musiał się jakoś chować - stwierdził ponuro rudy.
- Składamy mu codziennie raporty, Hux - odezwał się Kylo, opierając się o ścianę głową. - Więc chowanie się jest co najmniej niewykonalne. O ile ranę na brwi można jakoś ukryć pod czapką, to sądzę, że z nosem może być ciężko.
- A Moc? - wtrąciła Amineria. - Może pomóc?
- Twoje umiejętności wyniesione z akademii Skywalkera raczej się nie przydadzą - powiedział twardo Kylo.
- Twoja zawyżona samoocena też raczej nie - odwarknęła dziewczyna.
- Moc ma możliwości maskujące, ale wódz może je przejrzeć, gdyż sam nią włada - powiedziała spokojnie Meeliene. Kylo przyjrzał się jej, zastanawiając się, skąd ona się tu wzięła i jakiej jest rasy. Budowę ciała i rysy twarzy miała ludzkie, ale niebieskie włosy i zdająca się emanować błękitnym światłem skóra mogła mylić. Zauważyła, że chłopak jej się przygląda. - Jestem tylko w połowie człowiekiem, zdaje się, że mój ojciec był amatorem dziewcząt rzadkich ras - wyjaśniła ze swoim zwyczajnym, uprzejmym uśmiechem.
CZYTASZ
Zmieniona - Star Wars
Fanfiction"Dwóch ich zawsze jest. Nie więcej i nie mniej. Mistrz i jego uczeń" ~ Mistrz Yoda A co, jeśli słowa mądrego Jedi straciły na ważności? Co, jeśli teraz dzierżyć miecz świetlny w imię Ciemnej Strony może więcej niż dwoje? Najwyższy Porządek ustalił n...