Stała i czekała. Czuła gęsią skórkę na całym ciele, choć było ciepło. Czuła, jak ogromna siła i energia bije od stojącej przed nią osoby, czuła, że patrzy na legendę.
Nagle postać odwróciła się i zdjęła z głowy kaptur, ukazując twarz.
Twarz Luke'a Skywalkera.
Popatrzył na Rey, nic nie mówiąc. Ona nadal stała w bezruchu, wyprostowana, nie zdolna do żadnej myśli.
- Rey - powiedział mężczyzna zdecydowanym głosem.
Dziewczyna otworzyła szerzej oczy, zdziwiona, jednak nie spuściła wzroku. Miała wrażenie, jakby na jej jelitach zawiązywał się supeł, jednocześnie mając uczucie dziwnej ulgi i bezpieczeństwa.
Spodziewał się właśnie mnie...
Skywalker zrobił krok w jej stronę, jednak zamiast wziąć miecz swego ojca, cofnął go razem z ręką dziewczyny w stronę jej pasa.
- Przyda ci się - powiedział, uśmiechając się lekko.
Dziewczyna zacisnęła palce na gładkiej powierzchni rękojeści miecza.
Właściwie mi go oddał. Miecz swojego ojca. Miecz Vadera.
- Skąd wiesz, kim jestem? - zapytała cicho Rey, gdy zdołała wydusić z siebie głos. Patrzyła na Luke'a pytającym wzrokiem, zaszklonymi oczami.
- Czekałem na ciebie - odpowiedział. - Czułem Moc w tobie nawet z odległości wielu lat świetlnych. Masz w sobie ogromny potencjał. Zostań ze mną, a wyszkolę cię.
Rey zaniemówiła.
Mieli rację. Przygarnie mnie i zechce uczyć.
Chciała się zgodzić niemal natychmiast, ale zatrzymała się. Jej misją było dostarczenie Skywalkera na Takodanę i pozwolenie, by pierwsi nacieszyli się nim jego przyjaciele, od lat bojący się o niego.
- Tutaj? - zapytała, wskazując ręką zieleń dookoła nich.
- Tak - przytaknął Luke. - To miejsce jest przepełnione Mocą.
Znowu zaczęła się wahać - może Organa z właśnie takim ramiarem wysłała ją po Luke'a? By ta została i podjęła szkolenie...
Zostać tutaj na wiele lat, wśród zieleni, z dala od wojny, krwi, brudu i piasku. Codziennie się uczyć walczyć i pogłębiać zdolności.
Byłoby tak pięknie.
- Nie! - krzyknęła Rey, choć nie zamierzała podnosić głosu, jednak gdy przypomniała sobie ból i tęsknotę bijące od Leii, krzyk wyrwał się sam. - Nie mogę tu z tobą zostać. Ty też nie możesz. Twoja siostra na ciebie czeka.
- Wiem - odparł mężczyzna smutno, spuszczając wzrok i zaciskając szczękę.
- Han Solo nie żyje - odezwała się dziewczyna ponownie, a głos jej się trochę załamał. - Leia cię potrzebuje. Chewie cię potrzebuje. Nie możesz ich zostawić - powiedziała, zaciskając zęby.
- Mam misję do spełnienia - powiedział Luke, odwracając się do niej plecami. - Nie mogę teraz wrócić.
- Musisz - odrzekła dziewczyna, stając znowu przed nim. - Podejmę szkolenie, ale na Takodanie. Sokół Millenium stoi kawałek dalej. Chodź ze mną - wyciągnęła ku niemu dłoń.
CZYTASZ
Zmieniona - Star Wars
Fanfic"Dwóch ich zawsze jest. Nie więcej i nie mniej. Mistrz i jego uczeń" ~ Mistrz Yoda A co, jeśli słowa mądrego Jedi straciły na ważności? Co, jeśli teraz dzierżyć miecz świetlny w imię Ciemnej Strony może więcej niż dwoje? Najwyższy Porządek ustalił n...