Furia.
Nie była to już złość, gniew ani wściekłość.
Czuła furię.
Kylo Ren bezczelnie pozwolił jej płakać za nim. Pozwolił, by wreszcie otworzyła się sama przed sobą i przyznała, że mu ufała, że jej zależało i że tęskni.
Później wrócił.
Na litość Mocy, nigdy nie czuła się tak szczęśliwa jak wtedy, gdy otworzyła oczy i zobaczyła jego!
A później?
Skłamał. Znowu ją oszukal, znowu dowiadywala się prawdy, która powinna wyjść z jego ust.
Wiedziała, że nie do końca nad sobą panowała, gdy oddawala strzaly, ale nie zalowala tego. Im szybciej skończy się wojna, tym szybciej skończy się ból i te wszystkie kłamstwa. Więc chciała szybko i skutecznie zlikwidować wszystko, co stało na drodze.
Ale Kylo jak zwykle zmiękł.
- Możesz zamknąć boks kondestora hipernapedu? - zapytał ją nagle, a jego głos był zimny i obojętny. - Te statki to nowe modele i tlen uszkadza osłony kabli. Zamknij i odessaj powietrze.
Podeszła i zrobiła to, o co ją prosił. Usiadła na fotelu.
W ciszy weszli w nadprzestrzen.
- Czemu ją oszczędziłeś? - zapytała Amineria, patrząc przed siebie.
- Czemu chciałaś mnie zabić? Widocznie żadne z nas nie myślało racjonalnie.
- Nie prowokuj mnie - odparła, czując że może ponownie wybuchnąć.
- Do czego? - zapytał rzeczowo, nawet na nią nie patrząc.
- Do tego! - krzyknęła i nie wytrzymała, wyciągnęła blaster i skierowala go w stronę chłopaka. - Mogę cię zabić, wpisales współrzędne.
- Nie no, tak, jasne - odparł, udając obojętność. - Śmiało, wal. Przecież to nie tak, że z zabójcami się nikt nie zadaje.
- To ty jesteś zabójcą!
- Dokładnie o tym mówię - powiedział, z uśmiechem i szybko się odwrócił.
Dłoń trzymająca broń zaczęła się jej trzasc, a emocje trochę opadły, jednak wiedziała, że to nie potrwa długo. Miała tę okropna świadomość, jak bardzo jest teraz rozdarta. Nie potrafiła się zebrać i uspokoić, kompletnie nie wiedziała kim i gdzie jest, komu ufać.
Czuła, że nadal nie zna prawdy o sobie, i bała się, że Kylo znowu coś przed nią ukrywa. Ale co jeszcze mógłby ukryć? Co jeszcze mogło się stać? Przecież właśnie okazało się, że wcale nie jest sama. Ma rodzinę.
- Długo będziemy lecieć? - zapytała tylko po to, by przerwać ciszę, która tak uporczywie piszczała jej w uszach.
- Nie. Jeszcze zaledwie kilka minut. Te statki są naprawdę dobre, mają nowy hipernapęd z tej nowej...
Była mu wdzięczna za tę paplaninę. Wiedziała, że robi to celowo, dla niej, bo wie, jak to jest. Wie, że nie można znieść ciszy i wie, jak to jest zostać samemu.
Chciała mu podziękować, ale na to nie mogłoby być chyba gorszego momentu niż ten po groźbie śmierci.
- I mówił mi właśnie, że uszczelki do myśliwców to jakaś kpina - skończył Kylo, gdy statek oznajmił, że zbliżają się do celu. Bez słowa pochylił się nad konsolą i zaczął wychodzić z nadprzestrzeni.
Po chwili zobaczyli niewielką, skalną planetę z kilkoma osadami miejskimi. Kylo wyciągnął rękę do komunikatora i gdy zaczął wpisywać numer Meeliene, dłonie zaczęły mu się trząść.
Boi się.
Światło.
Komunikator zatrzeszczał, zaszumiał, ale ostatecznie usłyszeli ciepły, dobrze znany im głos.
- Baza wojskowa Nowego Porządku, podaj swój numer seryjny - powiedziała obojętnie.
- Meeliene - odparł Kylo cicho. - To ja. To Kylo.
- I Amineria - dodała dziewczyna.
Zapadła cisza. Długa, dłuższą, niż by spodziewali się po Meeliene.
- Naprawdę? - odezwała się wreszcie. - To naprawdę wy?
- Tak - odparli jednocześnie, błagając w duchu, by im uwierzyła.
- Podajcie numer seryjny - powiedziała po chwili. - Przepraszam, ale... procedury. Podajcie numer.
Kylo odwrócił się do Aminerii. Popatrzyli na siebie ze strachem. Meeliene musiała widzieć, że to oni. Powinna to czuć. Musi wiedzieć.
- Tak, tak, już - chłopak był wyraźnie zmieszany i zamknął oczy, szukając informacji w głowie. - S3K55.
- Przyjęto. Miejsce jest w hangarze B, przesyłam współrzędne.
Meeliene rozlaczyla się i Kylo głośno wypiscil powietrze z płuc, opadajac ciężko na fotel.
- Nie poznaje nas - szepnela Amineria. - Nie wierzy nam.
- To prawda - odparł Kylo.
- To przez ciebie - powiedziała jeszcze ciszej, a wściekłość znowu zaczęła brać w niej górę. - Nie powiedziałeś jej o niczym.
- A jak miałem to zrobić, wszyscy myślą, że nie żyję, zapomniałeś?! Nikt nie wie, że w ogóle udało nam się przeżyć i odnaleźć, a ty jeszcze masz pretensje?
Amineria nic więcej nie powiedziała. Miał rację. Znowu się przyczepia, znowu jej coś nie pasuje.
Czemu jej nie wystarcza, że po prostu przeżył?
Wylądowali i uswiadomila sobie, że zaraz zobaczy Huxa. Szybko wstała i wyszła, nie chcąc też doprowadzic do kolejnego spięcia z Kylo.
Niemal dobiegla do wyjścia i nacisnela przycisk otwierający. Gdy para opadła zobaczyła Meeliene, jej niebieskawe włosy sprawiły, że Amineria się uśmiechnęła.
- Żyjesz - powiedziała kobieta, dotykając ciemnych włosów dziewczyny. - Dobrze, że jesteś. Spróbuj go zrozumieć. Jest zagubiony.
Amineria nawet się nie zapytała, skąd wie. Fakt, że ktoś zna jej myśli tak dobrze, jak ona sama, uspokoił ją.
- Hux? - zapytała tylko, bojąc się odpowiedzi.
Meeliene tylko pokiwala głową z uśmiechem, a później jej wzrok stezal. Amineria odwróciła się i zobaczyła, że to Kylo wyszedł ze statku.
- Cześć - powiedział i próbował się uśmiechnąć, ale wyglądało to jakby coś go rozbolało.
- Jak? - zapytała kobieta cicho, prawie niesłyszalnie. - Uratowałeś ją.
Kylo nie odpowiedział odrazu. Popatrzył na obie swoje towarzyszki, a w oczach miał ból i iskre radości.
Wreszcie kogoś uratował, nie zabił.
- Faktycznie udało mi się ją uratować? Żyje? - zapytał bardzo, bardzo cicho, wiedząc, że jeden z niewielu dobrych uczynków mógł obrócić się w niwecz.
- Chodźcie za mną - powiedziała Meeliene i niemal natychmiast odwróciła się, poraz pierwszy zostawiając za sobą niepokój i strach, zamiast bezpieczeństwa.
CZYTASZ
Zmieniona - Star Wars
Fiksi Penggemar"Dwóch ich zawsze jest. Nie więcej i nie mniej. Mistrz i jego uczeń" ~ Mistrz Yoda A co, jeśli słowa mądrego Jedi straciły na ważności? Co, jeśli teraz dzierżyć miecz świetlny w imię Ciemnej Strony może więcej niż dwoje? Najwyższy Porządek ustalił n...