Kylo Ren

453 43 7
                                    

Próbował przedrzeć się przez bariery umysłu Lortlesa już od jakiegoś czasu, stale natykając się na jakieś wspomnienie z Akademii, w którym uczestniczyli oboje.

- Możesz przestać podkładać mi te obrazy? - wypalił Kylo po dziesiątym już chyba zdarzeniu i opuścił głowę Keitera.

- Nie - roześmiał się rebeliant. - Nie spodziewałem się, że jesteś aż tak słaby i rozchwiany, Ben.

- Nie nazywaj mnie tak - warknął Ren i spojrzał przez ramię na drzwi i ścianę, mimo że wiedział, że Amineria jest na innym przesłuchaniu.

Bał się prawdy.

Słabość.

- Czego się boisz? - zapytał Keiter i wbił w rycerza uważny wzrok.

- To ty powinieneś się bać - odparł Kylo i poraz kolejny skierował rękę w stronę rebelianta i skupił się, by znaleźć wreszcie potrzebne mu informacje.

Zamknął oczy i zaczął przedzierać się przez stosy bezużytecznych wspomnień.

Widział tę dziewczynę z Jakku, jak ona miała, Rey? Widział brata Keitera, Samera, widział Organę, stojącą jak zwykle przy jakimś radarze, mówiącą przyciszonym głosem.

Kylo wytężył umysł, by usłyszeć jej słowa, gdy nagle drzwi celi otworzyły się z hukiem.

Stali w nich Amineria i Hux.

Generał, całym sobą wyrażając, jak bardzo jest przerażony, zdawał się powstrzymywać dziewczynę od wejścia.

Jednak wystarczyło jej jedno spojrzenie, by po chwili zawachania, odsunął się i z zakłopotaniem poprawił klapy marynarki.

Amineria spojrzała prosto w oczy Kylo.

Jej wzrok płonął.

- Dlaczego?! - krzyknęła, zupełnie nie zważając na to, że być może przerwała przesłuchanie w kluczowym momencie.

Wtedy zrozumiał, emanowała wściekłością tak bardzo, że niemal czuł radość Snoke'a.

Udało ci się.

Spojrzał na Keitera, który uważnie przypatrywał się całej trójce.

- Możemy porozmawiać za chwilę? - zapytał Kylo, siląc się na spokojny ton.

- Nie! - krzyknęła Amineria z oburzeniem, podchodząc bliżej, a jej ręka niebezpiecznie zbliżała się do jej pasa. - Chcę widzieć, czemu to zrobiłeś! Odebrałeś życie najlepszemu człowiekowi pośród Ruchu Oporu! Pośród ich wszystkich, żałosnych śmieci, było zaledwie dwóch wartościowych ludzi i ty zabiłeś jednego z nich!

- To nasi wrogowie, czego oczekiwałaś? - odparł, nie ruszając się.

- Organie darowałeś życie - powiedziała już ciszej, ale jej głos ociekał jadem. - Mimo, że jest o wiele gorsza.

- Nie jest - szlag by to trafił. Kylo nie zdążył ugryźć się w język. Zauważył tylko Huxa, który uniósł ręce w górę w geście rozczarowania.

- Co? - zapytała Amineria i ciężko było stwierdzić, czy jest bardziej wściekła, czy zdziwiona.

- Organa nie jest najgorsza - powtórzył, choć Hux za plecami dziewczyny dawał mu wyraźne znaki, by przestał gadać głupoty. - Jest najbardziej ludzka z nich wszystkich, nie to, co Solo. Organa nie ucieka, kiedy się czegoś boi. Organa się nie poddaje i nie kombinuje, kiedy wie, że czemuś musi stawić czoła.

Aminerii na chwilę odebrało głos, Hux oparł się czołem o ścianę, zrezygnowany, a Keiter, nadal przykuty, patrzył na całą scenę z otwartymi ustami, nie kryjąc zdziwienia.

- Nie chcę się wtrącać, ale czy Kylo przypadkiem nie jest... - zaczął mówić, a Ren pogodził się z tym, że prawda zostanie wyjawiona.

Stracę ją.

- Milcz! - przerwała mu Amineria i skierowała w jego stronę dłoń, a głowa chłopaka uderzyła w metal, z bólem na twarzy, po czym Keiter stracił przytomność.

- Wiesz, że kiedy mały Ben trafił do Akademii, Solo po prostu uciekł? - mówił dalej Kylo, choć wbrew sobie. Chciał mówić to ze złością, z żalem do ojca, ale nadal widział jego uśmiech, czuł jak targał mu włosy, mówi, że jest dumny. - Bał się. Zostawił młodego Skywalkerowi i odleciał. Przestraszył się.

Słabość.

- I co z tego? - zapytała Amineria. - Był dobrym człowiekiem, a ty go brutalnie zabiłeś, oszczędzając Organę!

Wraz z tym krzykiem w oczach dziewczyny zaszkliły się łzy wściekłości.

- Okłamałeś mnie, Kylo - dodała, zbliżając się. - Powinnam była się domyślić, jaki jesteś naprawdę.

Cofnęła się, jakby chciała odejść.

Ren odetchnął.

Amineria jednak nagle odwróciła się i wynajmując zza pasa miecz świetlny rzuciła się w stronę Kylo.

Zareagował instynktownie, uchylając się i sięgając po swoją broń. Uruchomił ją w ciągu sekundy, blokując kolejny cios Aminerii.

- Zwariowałaś? - wycedził przez zęby, cały wysiłek wkładając w odepchnięcie jej. Zrobiła krok w tył i spróbowała zadać uderzenie z boku.

- A ty nie? - odparła, uskakując w lewo.

Próbowała podciąć Kylo nogi, ten jednak zrobił unik i zaszedł dziewczynę od tyłu, zamierzając wtrącić jej miecz z rąk.

Nie chciał jej ranić, czuł, że jest po prostu ślepa ze złości i smutku.

Jednak walczyła, jakby chciała zrobić mu poważną krzywdę.

Pocieszenie mam takie, że przynajmniej widzę, iż dobrze ją wyszkoliłem.

Walka trwała, a Amineria nie traciła sił, nacierając z coraz większym gniewem.

Zamachnęła się i sparowała uderzenie Kylo nadchodzące od boku, szybko zmieniając kierunek ostrza spróbowała zadać chłopakowi ranę prostopadle w tors, gdy on jednocześnie, instynktownie zamachnął się na jej szyję.

Zaledwie jedna, krótka myśl przemknęła przez umysł Rena, gdy w ułamku sekundy przeanalizował fakty.

Zginiemy.

- Dość!

Nagle zarówno jemu, jak i Aminerii, miecze wypadły z rąk, gasnąc, a oni zostali odrzuceni w dwie różne strony, jakby odepchnięci od siebie jakaś siłą.

Kylo leżał na zimnej ziemi. Usiadł, poprawiając płaszcz i czując gdzieś w sobie nową, dziwną i słabą nitkę Mocy.

Popatrzył na Aminerię, siedziała tak samo zdziwona, nerwowo się rozglądając.

Nie ona to zrobiła.

Przy drzwiach stał Hux, patrząc na swoje dłonie, które się trzęsły. Podniósł wzrok i popatrzył na Rena.

To niemożliwe.

Generał otworzył usta, ale zaraz je zamknął, próbując powstrzymać drżenie warg.

Upadł.

Zmieniona - Star WarsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz