Obyś miała rację.

192 11 5
                                    


Dedykacja dla natalanooo 💕 bo to Ty mnie motywujesz do szybkiego dodawania rozdziałów 😂

Zac

Resztę dnia spędziliśmy już bez Davida.
Szliśmy właśnie z Lucy za rękę w stronę  mojego domu, chyba była tak samo pogrążona w swoich myślach tak samo jak jak ja bo nic nie mówiła tylko raz po raz mocniej zaciskała swoje palce na mojej dłoni. Do teraz nie mogłem uwierzyć ze jej przyjaciel chciał zrobić dla mnie coś takiego. I ona tak samo.. naprawdę nie sądziłem ze spotkam w swoim życiu tak dobrych ludzi. Nie twierdze ze moi przyjaciele są źli bo przecież tez to zrobią i są wspaniali, ale oni wszyscy znają mnie od dzieciństwa a Lucy dwa tygodnie, David od dziś.
Cały czas w głowie siedziało mi to ze jutro od samego rana będę musiał zacząć załatwiać bilety do LA dla wszystkich, oraz pokoje. Koniecznie muszę zadzwonić do szpitala i dowiedzieć się czy dało by się zorganizować to wszystko tak aby moi przyjaciele mogli poddać się badaniu zgodności tkanek w tym samym terminie. Conajmniej tydzień spędzę tam, chce być przy mamie. Cholernie ciężkie jest dla mnie to ze nie mam pojęcia jak się teraz czuje..
- Zac? - jej delikatny głos przerwał moje rozmyślanie.
-tak ?
- Jak się czujesz ? - spytała zmartwiona.
- prawdę powiedziawszy nienajlepiej Lu. -odpowiedziałem szczerze.- Nigdy się tak nie bałem. Jestem przerażony tym ze moja mama może nie wyzdrowieć. Mam tylko ją..
- wyzdrowieje Zac. Zobaczysz uda się, jestem pewna. - odpowiedziała i wtuliła się we mnie.- wzrostem idealnie wpasowała się w moje ciało. Jej czoło było na wysokości moich ust Wiec odruchowo je ucałowałem na co się uśmiechnęła.
- obyś miała racje- szepnąłem w jej wlosy.
Gdy doszliśmy do mnie rozsiedliśmy się na kanapie i włączyliśmy film, nie wiem kiedy to się stało ale teraz leżałem  na niej i ją całowałem. Musiałem się porządnie piłować aby nie posuwać się dalej. Prawdę powiedziawszy intrygowało mnie to ze nikogo jeszcze nie miała. Nigdy wcześniej nie miałem takiej dziewczyny. Wiedziałem ze muszę z tym zaczekać i w ogóle mi to nie przeszkadzało.
Kolejne godziny spędziliśmy na rozmowach oglądaniu seriali i wyglupianiu sie. Przy tej małej istocie wszystkie moje zmartwienia wydawały się jakieś mniejsze..
- Zac musiała bym już wracać do domu, mój tata wraca za godzinę chciałam przygotować dla niego kolację.
- jasne mała chodź odwiozę Cię.
Po chwili byliśmy już w aucie.
- Lucy jutro od rana będę załatwiać wszystkie sprawy związane mama i badaniami Wiec nie martw się jeśli nie będę siw odzywał. Gdy wszystko załatwię na pewno sam Ci znać dobrze ? - nigdy nie lubiłem tłumaczenia się komukolwiek a już na pewno nie dziewczynie. Ale ona sprawiała ze miałem ochotę jej wszystko mówić, nie chciałem żeby myślała sobie ze nie odzywam sie bo nie chce. Mówiąc jej co będę robił nie czułem się jakbym się z czegoś tłumaczył, to było takie.. naturalne.
- Jasne rozumiem, nie przejmuj się Zac ja wiem ile będziesz miał teraz na głowie i zajmij się tym ze spokojem. Pamiętaj tylko ze gdybys potrzebował jakiejś pomocy to jestem tutaj.
- Już wystarczająco pomogłaś, dobrze wiesz.
Na moje słowa tylko się uśmiechnęła i ścisnęła moja dłoń. Gdy dojechaliśmy pod jej dom wysiadłem aby się z nią pożegnać.

Lucy

-może być tak ze jutro będę musiał lecieć do LA gdy Ty będziesz w szkole. Jeśli tak się stanie to obiecuje ze zadzwonię i zobaczymy się już tam jak najszybciej dobrze ?- słowa Zac'a mnie zasmuciły chociaż starałam się za żadne skarby tego nie okazać. Miał tyle zmartwień ze jakieś dąsy nie były mu do niczego potrzebne.
- oczywiście, rozumiem. Jak już mówiłam nie przejmuj się tylko daj znać ze wszystko okej.- powiedziałam i mocno się w niego wtuliłam. Uwielbiałam czuć jego ciepło.- i pamiętaj ze wszystko się ułoży.
- pamietam mała.- odpowiedział i dłuższa chwile wpatrywał się w moje oczy.- Leć już bo nie zdążysz powitać taty, miłego wieczoru i do usluszenia Lu.- chłopak mocno mnie pocałował i przytulił na co odpowiedziałam tym samym.
- do usłyszenia Zac.- brunet odwrócił się i wsiadł z powrotem do auta, pomachała mu i weszłam do domu.

Umylam ręce i wzięłam się za szykowanie kolacji dla taty. Postanowiłam ze zrobię jego ulubiona lasagne według przepisu mamy.
Po około godzinie wszystko było gotowe a Luke właśnie wrócił do domu, a 10 minut po nim wszedł tata.
- No proszę a co tak pięknie pachnie Lucy ?
- zgadnij tato - zaśmiałam się.
- moje ulubione danie, ale z jakiej ro okazji ? - spytał podejrzliwie.
- z żadnej tato po prostu chciałam żebyśmy wspólnie zjedli kolacje Wiec siadaj do stołu a ja zawołam Luk'a.
Po chwili już wszyscy razem siedzieliśmy przy stole i zajadalismy lasagne śmiejąc się i rozmawiając.
Tęskniłam za mamą, bardzo za nią tęskniłam. Zastanawiałam się jakby było gdyby nadal była tutaj z nami, siedziała razem z nami przy stole. Co by mówiła, w co by była ubrana. Nie chce żeby Zac stracił mamę tak jak ja. Stracił już ojca, mamy nie może stracić. I zeobie wszystko co w mojej mocy żeby tak się nie stało.


******************^
Krótsze rozdziały częściej czy dłuższe i rzadziej ? 💕

I WANT YOUOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz