Rozdział 4 - Co ja tu robię!

7.3K 406 192
                                    

Harry był jeszcze na pograniczu jawy i snu. Było mu tak miękko i ciepło, będąc w czyś ramionach. Wróć, w czyiś ramionach? Ostrożnie uchylił powieki i wrzasnął. Próbując oddalić się jak najbardziej od Toma i jego nagiej klatki piersiowej, niestety zleciał z łóżka.

- To moja ulubiona reakcja - rzucił prefekt, uśmiechając się od ucha do ucha.

- Bardzo zabawne, Riddle!- warknął Wybraniec.

- Dla mnie na pewno.

- Wszystko ładnie, pięknie, tylko co ja tu robię? O Slytherinie, na dodatek z tobą w łóżku!

- Alex nie mów, że nie pamiętasz... - mruknął z zawodem.

- Nie...to jakieś pieprzone Prima Aprilis, czy coś w tym rodzaju. Albo wiem, tu jest jakaś ukryta kamera - zaczął, nadal nie mogąc uwierzyć. Czyżby w nocy zaszło coś pomiędzy nim, a jego najgorzym wrogiem?

- Wkręcam cię. Nic w nocy się nie działo. Zastanawia mnie tylko jak to możliwe, że jesteś wężousty?

- Dobre sobie, nie jestem - odpowiedział wkurzony.

- Właśnie, że tak. Dziwne żebyś nie był i właśnie tym językiem ze mną rozmawiał.

- Ku**a to jest nie ważne. Mnie interesuje co ja tu robię!

- Ależ jest ważne. A teraz uspokój się to wszystko ci wyjaśnię. Możesz już wstać z tej podłogi, na łóżku jest dość miejsca - odparł nadal lekko się uśmiechając.

- Mi tu wygodnie, a teraz mów.

- Cóż, jak pewnie pamiętasz była impreza. Sporo wypiłeś. Gadaliśmy, a tobie zrobiło się niedobrze. Wyprowadziłem cię z Pokoju Wspólnego na twoje własne życzenie, byś się trochę orzeźwił. Później siedzieliśmy na ławce i rozmawialiśmy do czasu, aż nie usnąłeś. Wtedy wziąłem cię do mojego pokoju, bo był bliżej. Gdyż mam jedno łóżko, położyłem się koło ciebie i zasnąłem - wyjaśnił z uśmiechem.

- Nigdy więcej alkoholu - mruknął Wells wstając z podłogi i kierując się w stronę wyjścia.

- A ty gdzie? - spytał Riddle.

- Do siebie oczywiście - odparł

- Czy mi nie należą się wyjaśnienia?

- Nie - odpowiedział łapiąc za klamkę.

- Alex...

- No dobra... Nigdy nie wiedziałem o tym darze, do czasu, gdy miałem dwanaście lat. Byłem na spacerze z ojcem. Koleś którego niezbyt darzę sympatią, wzywał mnie na pojedynek. Przegrywał. W akcie desperacji wyczarował węża, którego ja na niego napuściłem. Wtedy się o tym dowiedziałem. Dla mnie było to normalne, jakbym używał zwyczajnego języka, ale ojciec powiedział mi, że to dar źle postrzegany wśród czarodziejów i więcej o tym nie rozmawialiśmy - odparł przypominając sobie Klub Pojedynków, Malfoya oraz wyjaśnienia Rona i Hermiony. - Dzięki za lokum i opiekę - rzucił wychodząc.

- I co o nim myślisz? - spytał Salazara Slytherina.

- Czułem, że historia jest pomieszana. Są w niej prawdziwe wątki jak i te mniej. Widocznie musiał wymyślić coś na poczekaniu. Widzę, że gdyby nie ja, udałoby mu się ciebie oszukać - oznajmiła postać z obrazu.

- Jest dla mnie wielką niewiadomą - powiedział nadal patrząc na drzwi, za którymi zniknął zielonooki.

- Wybrnął jak prawdziwy wąż. Po za tym jest do mnie podobny z oczu i zachowania, choć rysy ma Godryka. Tak, on też miał słaby wzrok

- Czyli ma coś wspólnego z rodziną Potterów?

- Tak i to bardzo bliską. Może jego ojciec nim jest, a matka pochodzi z mojej linii - wywnioskował zielonooki.

Harry Potter Azyl CzasuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz