- Dzień dobry, jak się spało?
- Dobrze - powiedział szybko zielonooki, na co Ślizgon spojrzał na niego, zauważając całkiem spore cienie pod oczami. Nic jednak nie powiedział, chcąc, by chłopak sam się przed nim otworzył.
- Chodź, zjemy śniadanie. Przy okazji mam dla ciebie małą niespodziankę.
- Naprawdę? Jaką?
- Jak ci powiem, to już nie będzie niespodzianka. Dostaniesz ją jednak jeśli wszystko zjesz. Wczoraj nawet nie ruszyłeś kolacji.
- Nie byłem głodny, jednak dziś obiecuję grzecznie zjeść.
- No to chodź do kuchni. Jutro jak będziesz chciał, możemy zjeść z całą szkołą przy moim stole - zaproponował z uśmiechem - Dzień dobry Krasnalu - przywitał się widząc skrzata.
- Dzień dobry. Co podać na śniadanie?
- Will, co byś zjadł?
- Kanapkę z dżemem i kakao.
- Dla mnie to samo proszę - oznajmił Podróżnik w czasie.
Po chwili skrzat postawił na stole dwa kubki z gorącym napojem oraz duży talerz kanapek. Harry'emu zaś podał Proroka Codziennego, którego postanawiał zamawiać oraz małe, niebieskie pudełeczko.- Dziękuję przyjacielu. Zjesz z nami?
- Nie dziękuję, ja już po śniadaniu.
Gdy były Gryfon czytał gazetę, William zjadł ostatnią kanapkę po czym uśmiechnął się lekko.
- Wspaniale, jestem z ciebie dumny, a teraz chodź, wychodzimy - odparł z iskierką w oku, odkładając Proroka. Jak zawsze było w nim mnóstwo spekulacji oraz pozmienianych faktów. Czytając o tym, że oszukał veritaserum, ponieważ jest poplecznikiem Mrocznego Pana, chciało mu się śmiać. Po Turnieju Trójmagicznym uodpornił się w pewnym stopniu na to, co o nim wypisują. Teraz było to naprawdę bardzo przydatne.
- Dzień dobry dyrektorze, profesorze Dumbledore - powiedział, gdy dotarli do gabinetu Dippeta, po czym z uśmiechem skinął mężczyznom głową w geście szacunku.
- Witaj Alex, Panie Mason miło pana widzieć - przywitali się równie miło.
Najmłodszy z towarzystwa posłał im blady uśmiech, czując, że pocą mu się dłonie.
- Proszę Alex. Na pewno nie chcesz bym wam towarzyszył?
- Bez obaw, wrócimy bezpiecznie - odparł, puszczając oczko do niebieskookiego. Dostał on bowiem wczoraj od niego świstoklik, który w razie nieprzewidzianego obrotu wydarzeń przeniesie ich do szkoły.
- Proszę, to o co prosiłeś. Slughorn z przyjemnością zrobił to dla swojego ulubionego ucznia. Pół godziny cię wychwalał i twój talent do jego przedmiotu.
Potter tylko się zaśmiał przypominając sobie, jak profesor rozczula się nad jego kociołkiem na każdej lekcji. Ciekawe co by powiedział Snape widząc to.- Will, weź garść tego proszku po czym rzuć go i wymów wyraźnie "Na Pokątną". Najpierw powtórz zanim to zrobisz.
- Na Pokątną, tak?
- Tak. Nie bój się mimo tego co się stanie. Ja po chwili dołączę do ciebie.
- Na Pokątną - krzyknął, po czym znikł w płomieniach.
- Więc do zobaczenia na obiedzie - pożegnali się mężczyźni.
- Tak, do widzenia. Na Pokątną!
- To było straszne - odparł czternastolatek gdy wyszli na mugolski Londyn.
- Knajpa czy podróż kominkiem?
CZYTASZ
Harry Potter Azyl Czasu
Fanfiction" Ludzie są bezradni wobec losu. Są ofiarami czasu i własnych uczuć" Z racji usuwania blogów na onecie, przepisuje tu swoje własne, zakończone już opowiadanie. Ostrzeżenie : Yaoi - stosunki męsko-męskie - Harry Potter / Tom Riddle (Lord Voldemort) ...