Rozdział 22 - Mimo wszystko spokój.

3.3K 216 58
                                    

- Dzień dobry, jak się spało?

- Dobrze - powiedział szybko zielonooki, na co Ślizgon spojrzał na niego, zauważając całkiem spore cienie pod oczami. Nic jednak nie powiedział, chcąc, by chłopak sam się przed nim otworzył.

- Chodź, zjemy śniadanie. Przy okazji mam dla ciebie małą niespodziankę.

- Naprawdę? Jaką?

- Jak ci powiem, to już nie będzie niespodzianka. Dostaniesz ją jednak jeśli wszystko zjesz. Wczoraj nawet nie ruszyłeś kolacji.

- Nie byłem głodny, jednak dziś obiecuję grzecznie zjeść.

- No to chodź do kuchni. Jutro jak będziesz chciał, możemy zjeść z całą szkołą przy moim stole - zaproponował z uśmiechem - Dzień dobry Krasnalu - przywitał się widząc skrzata.

- Dzień dobry. Co podać na śniadanie?

- Will, co byś zjadł?

- Kanapkę z dżemem i kakao.

- Dla mnie to samo proszę - oznajmił Podróżnik w czasie.
Po chwili skrzat postawił na stole dwa kubki z gorącym napojem oraz duży talerz kanapek.  Harry'emu zaś podał Proroka Codziennego, którego postanawiał zamawiać oraz małe, niebieskie pudełeczko.

- Dziękuję przyjacielu. Zjesz z nami?

- Nie dziękuję, ja już po śniadaniu.

Gdy były Gryfon czytał gazetę, William zjadł ostatnią kanapkę po czym uśmiechnął się lekko.

- Wspaniale, jestem z ciebie dumny, a teraz chodź, wychodzimy - odparł z iskierką w oku, odkładając Proroka. Jak zawsze było w nim mnóstwo spekulacji oraz  pozmienianych faktów. Czytając o tym, że oszukał veritaserum, ponieważ jest poplecznikiem Mrocznego Pana, chciało mu się śmiać. Po Turnieju Trójmagicznym uodpornił się w pewnym stopniu na to, co o nim wypisują. Teraz było to naprawdę bardzo przydatne.

- Dzień dobry dyrektorze, profesorze Dumbledore - powiedział, gdy dotarli do gabinetu Dippeta, po czym z uśmiechem skinął mężczyznom głową w geście szacunku.

- Witaj Alex, Panie Mason miło pana widzieć - przywitali się równie miło.

Najmłodszy z towarzystwa posłał im blady uśmiech, czując, że pocą mu się dłonie.

- Proszę Alex. Na pewno nie chcesz bym wam towarzyszył?

- Bez obaw, wrócimy bezpiecznie - odparł, puszczając oczko do niebieskookiego.  Dostał on bowiem wczoraj od niego świstoklik, który w razie nieprzewidzianego obrotu wydarzeń przeniesie ich do szkoły.

- Proszę, to o co prosiłeś. Slughorn z przyjemnością zrobił to dla swojego ulubionego ucznia. Pół godziny cię wychwalał i twój talent do jego przedmiotu.
Potter tylko się zaśmiał przypominając sobie, jak profesor rozczula się nad jego kociołkiem na każdej lekcji. Ciekawe co by powiedział Snape widząc to.

- Will, weź garść tego proszku po czym rzuć go i wymów wyraźnie "Na Pokątną". Najpierw powtórz zanim to zrobisz.

- Na Pokątną, tak?

- Tak. Nie bój się mimo tego co się stanie. Ja po chwili dołączę do ciebie.

- Na Pokątną - krzyknął, po czym znikł w płomieniach.

- Więc do zobaczenia na obiedzie - pożegnali się mężczyźni.

- Tak, do widzenia. Na Pokątną!


- To było straszne - odparł czternastolatek gdy wyszli na mugolski Londyn.

- Knajpa czy podróż kominkiem?

Harry Potter Azyl CzasuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz