Lupin będąc bardzo zmęczonym, zasnął w trakcie rozmów, a raczej przekomarzania się dwóch, czarnowłosych chłopaków. Gdy Potter zauważył pogrążonego we śnie Huncwota, przykrył go dodatkowym kocem, mimo tego, że wszyscy mieli na sobie urok ocieplający.
-To, co porobimy do czasu, gdy Remus się obudzi? - spytał Tom siedzący na starym, pogryzionym przez mole i nie tylko, brązowym fotelu.
-Może zagramy w karty? - zaproponował zielonooki, wyciągając z kieszeni mugolską talię.
-Karty?
-Tak. Wiesz, co to takiego?
-Tak, jednak nie wiem czy będę potrafił - odparł Riddle.
-Jak zagramy w kibel to będziesz umiał, zapewniam Cię.
-Kibel? Cóż to takiego - zapytał ciekawy, a Potter wszystko mu wyjaśnił.
-Czyli mamy układać karty na tych czterech stojących? - spytał upewniając się, że dobrze zrozumiał.
-Tak, na górę, a jak ktoś obali, to wtedy utonął w gównie po kostki i tak coraz wyżej, aż po samą głowę.
-Rozumiem. To jak? Zaczynamy? - zapytał z uśmiechem Anguis i zaczęli grę.
Mimo zręczności wyżej wymienionego, to Potterowi dopisywało dziś szczęście.
-Ha! - rzucił zadowolony, widząc obalającą się konstrukcję i wylądowanie kart na wyczarowanym przez nich stoliku do gry.
-To jest niesprawiedliwe - fuknął Dziedzic Slytherina, udając oburzonego.
-Przykro mi kochanie. Jednym słowem utonąłeś w gównie po same pachy - wydusił Harry, trzymając się za bolący od śmiechu brzuch.
-Kiedyś się odegram - rzucił z dumnie podniesioną głową Gryfon, choć w jego turkusowych oczach widoczna była radość. Kochał patrzeć na taki szczery uśmiech swojego chłopaka, bo to była najpiękniejsza zapłata.
Nim chłopiec - Który - Przeżył odpowiedział, śpiący mężczyzna niespokojnie się poruszył.
-Koniec gry. Gdy tylko Remus zacznie się przemieniać, my również stajemy się zwierzętami - polecił stanowczo Tom, usuwając stolik oraz wysyłając karty do ich wspólnego dormitorium. Następnie stanął w pozycji bojowej, będąc przygotowanym na przemianę nauczyciela, a także ochronę swojego ukochanego, gdyby tylko zaszła taka potrzeba.
Oczy Lupina nagle rozbłysły w pomieszczeniu, a następnie ciało zaczęło się zmieniać. Widząc to zjawisko, para również przybrała swoje animagiczne formy. Wilkołak po osiągnięciu pełnej przemiany, spojrzał na nich swoimi miodowymi oczami, a następnie rzucił się w stronę czarnej pumy z zębami. Zwierzęta z łoskotem przetoczyły się po pokoju. Nim wilk zrobił coś jeszcze, silne kopyta jelenia przygwoździły bestię do podłogi, pomagając tym samym pumie, która wytoczyła się spod ciała obezwładnionego.
-Remusie - warknął Harry, a złote oczy spojrzały na niego zdziwione. Wierzgające ciało wilkołaka pragnące się wydostać, nagle zwiotczało, a następnie powąchało jelenia.
-Harry? - zapytał zdziwiony mężczyzna telepatycznie.
-Możemy rozmawiać? - spytał Tom, stojący już z gracją na czterech łapach.
-Niemożliwe. Jeszcze nigdy nie uzyskałem pełnej kontroli, by móc się porozumiewać - szepnął zdziwiony, a następnie zawył radośnie. - Jestem sobą, możesz mnie już puścić - oznajmił po chwili mężczyzna do jelenia.
-To, co będziemy robić? - spytał Anguis.
-Może pobiegamy po Zakazanym Lesie, lepiej go poznając? - zaproponował Złoty Chłopiec.
CZYTASZ
Harry Potter Azyl Czasu
Fanfiction" Ludzie są bezradni wobec losu. Są ofiarami czasu i własnych uczuć" Z racji usuwania blogów na onecie, przepisuje tu swoje własne, zakończone już opowiadanie. Ostrzeżenie : Yaoi - stosunki męsko-męskie - Harry Potter / Tom Riddle (Lord Voldemort) ...