Rozdział 14

6K 246 7
                                    

Mark

Julia pojechała do domu po tym jak spoliczkowała najpierw tego kreatyna, a później mnie. On zasłużył, ale czemu i ja oberwałem? No ok śmiałem się, ale kto by się nie śmiał gdy mój rywal dostaje łomot i wszystko spiepsza. Teraz jestem górą, tylko musze dobrze to przemyśleć. Najmniejszy błąd i skończę jak on. Boli mnie cała twarz, jestem nieźle obity, ale i on nie wygląda najlepiej.

— I co palancie spieprzyłeś wszystko — zaczynam się z niego śmiać.

— Zamknij się!  Po co się zjawiłeś, ona cie nie kocha dała szanse mi rozumiesz? Więc się od niej odczep!

— Ja ją kocham, a ona mnie i nikt tego nie zmieni, nawet ty rozumiesz? Dała ci szanse bo była zła na mnie, ale mam zamiar wszystko naprawić, a ty mi nie przeszkadzaj.

Śmieje się debil jak obłąkany.

— I co ci tak do śmiechu? — pytam.

— A to, że Julia nie da ci szansy, bo masz narzeczoną, a teraz jedź do niej weź ten cholerny ślub i daj jej spokój, bo nie będę już taki miły!

— Ohoho...prawnieczek mi grozi?

— Zamknij się już błaźnie!

Nie mam ochoty dłużej się z nim kłócić, właśnie wpadłem na genialny plan. Zacznę od wezwania taksówki. Gdy mi się udaję pytam pajaca.

— Jaki adres ma Julia?

— Nie pojedziesz do niej!

— Nie, nie pojadę dziś bo musze wracać do siebie, ale kretynie auto musze odebrać.

— Jadę z tobą.

— Co?! nie ma takiej opcji — jak ten facet działa mi na nerwy...

— Musze dopilnować żebyś wyjechał!

— Jasne, lepiej się przyznaj ze nie masz na taksówkę.

— Wsiadają Panowie bo jak nie, jadę dalej — taksówkarz traci cierpliwość.

— Jedźmy — mówię do taksówkarza.

Taylor czy jak mu tam podaje adres Juli, a ja go wziąłem ze sobą tylko po to, żeby szybciej mój plan wypalił, inaczej prawniczek na pieszo by szedł...

Jadąc, już się do siebie nie odzywamy bo mogło by się to źle skończyć. Po kilku minutach jazdy jesteśmy na miejscu

— Nie radzę Ci teraz iść do Juli...

— Bo co?

— Bo znów obije ci gębę — płacę taksówkarzowi i kieruje się w stronę samochodu.

— Powiedz Juli że nie długo będę — mówię z uśmiechem na twarzy.

— Spieprzaj! — odpowiada pajac z satysfakcja.

Czyli mój plan działa wsiadam do auta i odjeżdżam, ale tylko za najbliższy zakręt po czym wracam i staje w innym mniej widocznym miejscu. Teraz najnudniejsza część mojego planu czekanie...

W trakcie czekania układam w głowie plan co powiem Juli. Po dwudziestu minutach pajac wychodzi z klatki i kieruje się w stronę samochodu, wsiada do Ferrari F430 po czym odjeżdża z piskiem opon. Odczekuję jeszcze pięć minut i idę do Juli. Musiałem tak to rozegrać, żeby zostać z nią sam na sam inaczej ten palant nigdy by się nie odczepił.

Stoję od 5 minut i pukam. Nikt nie otwiera, wiec pukam głośniej,  w końcu Julia otwiera drzwi z impetem.

— Czego chcesz?! Zapomniałeś cze....

Nie kończy bo w drzwiach widzi mnie. Próbuje odrazu zamknąć drzwi, ale blokuje je nogą od której się odbijają i niechcący Julia dostaje w nos. Szybko wchodzę i ją łapię. Krwawi...

— Słabo mi... — biorę ja na ręce i prowadzę do sypialni nogą popycham drzwi by się zamknęły.

— Przepraszam skarbie, nie chciałem wybacz mi...

— Ok, nie twoja wina.

— Raczej moja — robie skruszona minę.

— Masz rację twoja — mówi Julia ale jej oczy się śmieją.

— Poczekaj zaraz coś przyniosę — idę do kuchni, otwieram wszystkie szafki i znajduje apteczke, po czym z zamrażalnika biorę mrożony groszek.

Wracam do Juli która leży na łóżku w sypialni, a ja zamiast myśleć o jej nosie myślę o tym jak bardzo jej pragnę.
Opatruję ją po czym przykładam mrożony groszek do nosa.

— Dziękuję — mówi Julia

— Wiesz, że jesteś niesamowita? Prawie złamałem ci nos a ty mi dziekujesz...

— Czego chcesz — pyta i czar pryska.

— Porozmawiać, ale proszę nie przerywaj mi, po wszystkim podejmiesz decyzję i ja ją uszanuję — Julia kiwa głową na znak zgody.

— Wiem, że cię zawiodłem. Odrazu powinienem ci powiedzieć o Lisie, ale bałem się jak zareagujesz. Bałem się, że uciekniesz ode mnie. Byłem pewien, że ty już jesteś przeszłością, ale dotarło do mnie jak tylko cię zobaczyłem ze nigdy nie przestałem cię kochać. Na początku myślałem o tym żeby się zabawić z tobą,  ale nie potrafiłem bo, bo cię kocham Julio. Dla ciebie zaraz pojadę do domu, zerwę zaręczyny, dam ci wszystko czego będziesz chcieć. Jestem cały twój i to się nigdy nie zmieni. Daj mi szansę, a będziesz najszcześliwszą kobieta na świecie. Zostaniesz moją żoną i będziemy mieć dzieci ile tylko będziesz chciała. Chcę z tobą spędzić resztę życia. Nie odtrącaj mnie. Bez ciebie nie ma mnie, jestem nikim. Wybaczam ci wszystko i proszę Cię żebyś ty mi wybaczyła - po twarzy Juli spływają łzy i po mojej też zaczynają,  tak bardzo ją kocham i tak bardzo mi jej brakuje.

— Mark ja...ja Ci wybaczam...

— Naprawdę?

— Mhm...

— Nawet nie wiesz jak ja Cię kocham...
Biorę ją na ręce i obracam po czym całuje. Jestem szczęśliwy próbuje pogłębić pocałunek, ale Julia mi nie pozwala.

— Mark, masz narzeczoną, zakończ to albo wyjdź i nie wracaj...

— Zakończę obiecuję!

— Nie trać czasu w takim razie, czekam na ciebie — mówi Julia, ale nie jestem do końca pewien czy jest szczęśliwa.

— Mogę cię zostawić samą?

— Tak, nic mi nie jest. Jedź już — krótko całuje mnie w usta.

— Jutro jestem spowrotem, kocham cię.

— Ja ciebie też.

Wychodzę z mieszkania, kierując się w stronę samochodu, ale zanim pojadę do domu zatrzymuje się w centrum. Wybieram pierścionek dla Juli.

Pierścionek jest złoty klasyczny z diamentem i kilkoma małymi diamencikami wokół mam nadzieje ze jej się spodoba...
Płace i chowam pierścionek do kieszeni, po czym ruszam do domu myśląc po drodze, co powiem Lisie...

Klient (zakończone) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz