Rozdział 18

5K 228 4
                                    

Taylor

Od miesiąca nie mogę znaleźć sobie miejsca, żałuję słów wypowiedziach w stronę Juli. Codziennie bije się z chęcią żeby do niej zadzwonić. Pragnę tylko z nią być i się nią opiekować. Gdy byliśmy małżeństwem nie wiedziałem że ją kocham, jest piękna ale nic więcej mnie nie obchodziło. Jakim byłem głupcem żeby widzieć w niej tylko urodę. Dziś już wiem że jest inteligentna, czarująca ma dobre serce, jest spełnieniem marzeń każdego faceta. Tak naprawdę, zaczęliśmy się przyjaźnić po rozwodzie. Nasze małżeństwo nie było idealne, widywalismy się po pracy, nie było romantycznych kolacji, uniesień ani orgazmów. Jak miałem ochotę na sex, po prostu pytałem czy ona też ma, jak się zgodziła rozbieraliśmy się i robiliśmy swoje.

Podejrzewałem, że kocha innego faceta, ale nigdy o to nie pytałem. Dopiero po rozwodzie zaczęła się przed mną otwierać. Najbardziej bolało mnie jak podczas orgazmu powiedziała do mnie Mark. Wtedy coś we mnie pękło i się rozwiedliśmy. Jakim byłem kretynem! Skończony debil ze mnie, zamiast sprawić żeby mnie pokochała to ją zostawiłem.
Chodzę w biurze wokół biurka i obracam telefon w palcach zadzwonić, czy nie zadzwonić...

Do biura wchodzi Jane moja sekretarka, nie przepadam za nią ale jest córką przyjaciela mojego świętej pamięci ojca. Obiecałem mu, że ją zatrudnię. Nie mogę narzekać, bo dobrze wypełnia swoje obowiązki, za to pcha mi się do łóżka i slini na mój widok. Ta dziewczyna, bo jest ode mnie o osiem lat młodsza nie ma za grosz godności. Dziś ubrana w dopasowana spódniczkę z wysokim stanem i bluzkę z za dużym dekoltem, włosy ma rozpuszczone w kolorze czarnym i usta pomalowane czerwoną szminką. Nie rajcuje mnie w ogóle, może i jest ładna, za to pusta.

— Skończyłam pracę — powiedziała zachodząc mnie od tyłu, siedzącym na krześle przy biurku, gdyż mam trochę pracy.

— To idź do domu do jutra...

— Mam lepszy pomysł — szepnęła mi do ucha, kładąc mi ręce na barki.

— Zrobię ci masaż — dodała dotykając językiem płatek mojego ucha.

— Czy ty nie rozumiesz, że ja nie mam ochoty na twoje gierki?

— Och, Taylor przestań wzdychać do tej całej Juli ona Ciebie nie chcę, a ja tak. Sprawie, że o niej zapomnisz...

— Zapominasz się dziewczyno, czego ty właściwie od mnie chcesz? — zaraz nie wytrzymam i wybuchne co za głupia dziewucha.

— Żebyś wziął mnie teraz tu na tym biurku skarbie...

— Naprawdę tego chcesz? — zapytałem.

— Mhm, jak niczego na świecie.

— Dobrze, w takim razie rozbierz się i oprzyj o biurko, ja zaraz przyjdę idę do łazienki kocico — powiedziałem.

Wyszedłem do łazienki a ona zaczęła się rozbierać, postanowiłem dać jej nauczkę. Wybrałem numer ochroniarza.

— Zbierz wszystkich, za 5 min u mnie w biurze pilne spotkanie.

— Tak jest.

No to zaczniemy zabawę. Poczekałem chwile w łazience, aż usłyszałem otwierające się drzwi nagle weszło jakieś siedem osób i ochroniarz, a Jane zaczęła piszczeć i w pośpiechu się ubierać. Podszedłem do niej gdy się ubrała...

— Zapomniałem Ci powiedzieć o spotkaniu kocico.

— Jesteś draniem Taylor! Pożałujesz ty i ta twoja była żonka!

— Uważaj co mówisz — wysyczełem w jej ucho — Teraz wyjdź i ciesz się, że jeszcze tu pracujesz.

Moi pracownicy zmieszani byli wiec po wyjściu sekretarki, wszystko wyjaśniełem, są dla mnie jak rodzina...

Gdy zostałem popracować w spokoju zadzwonił telefon.

— Taylor Jul...Julia...coś się stało.

Szybko podniosłem się z krzesła i zacząłem nerwowo krążyć.

— Ana, przestań się jąkać co z Julią?

— Jesteśmy w szpitalu, straciła przytomność zabije mnie za to, że do Ciebie zadzwoniłam...

— Ana bardzo dobrze zrobiłaś, nie myśl o tym w którym szpitalu jesteś?

— W centrum.

— Za dziesięć minut jestem...
Z biurka chwyciłem kluczyki wraz portfelem, biegiem udałem się do auta i ruszyłem z pieskiem opon.

Po dziesięciu minutach, wbiegłem do szpitala.

— Gdzie Julia?

— W tej sali — odpowiedziała Ana.

Na nic nie zważając wszedłem do sali, Julia leżała na łóżku a obok niej stała lekarka. Podszedłem do mojej byłej żony i pocałowałem ją w dłoń.

— Tak się martwiłem o Ciebie...co się stało? Źle wyglądasz skarbie...

— To jak mniemam, szczęśliwy tata? — lekarka zapytała patrząc na Julie. Ona się nie odezwała tylko spuścił wzrok na nasze dłonie.

— Pięć minut i proszę wyjść, nie przemęczać pacjentki w jej stanie... — dodała lekarka wychodząc z sali.
Nic nie zrozumiałem ze słów lekarki jaki tata, w jakim stanie. Czy ona, czy ona jest w ciąży? Ale jak, kiedy, gdzie. Nic nie rozumiałem.

— Julia czy ty jesteś w ciąży? Zostanę ojcem?



Klient (zakończone) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz