Rozdział 13

6.4K 256 10
                                    

Julia

— Panowie jesteście aresztowani, wyjaśnimy wszystko na posterunku...

To się narobiło, policja chce zatrzymać Marka i Taylora, a ja nie wiem co robić, co za wstyd pewnie na policję zadzwoniła moja sąsiadka z dołu Pani Winston. Udaje miłą, ale tak naprawdę jest wścibska i tylko patrzy komu dopiec. Na resztę sąsiadów nie mogę narzekać, a wśród nich jest mój dobry kolega Tom. Mieszka obok mnie i nawet kiedyś, byliśmy na randce, ale nic z tego nie wyszło, więc nasze relacje pozostają na stopie koleżenskiej.

— Panowie, czy nie można wyjaśnić tego tutaj? To zwykłe nie porozumienie, zaraz wszystko wyjaśnimy i się rozejdziemy - mówię do policjantów w nadziei.

— Obawiam się, że to nie możliwe Pani towarzysze są zbyt wzburzeni — odpowiada starszy z policjantów.
Jest to mężczyzna około pięćdziesięciu lat lekko łysiejacy, ma zielone oczy i mimo wieku, jest dobrze zbudowany, chodź widać piwny brzuszek.
Drugi natomiast jest przed trzydziestką jest przystojny, szczupły i bardzo wysoki, ma niebieskie oczy i bląd czuprynę.
Młody policjant, patrzy na mnie, oczy mu ciemnieją, uśmiecha się do mnie i lustruje wzrokiem. Denerwuje mnie ze tak się gapi więc wypalam.

— Czy ja jestem brudna, że się pan tak mi przygląda?

— Nie, ale...

— Roger! Na nas już pora — mówi starszy z policjantów, a drugi znowu robi wszystko by na mnie nie patrzeć, coś z nimi chyba nie tak? Nagle patrzę na siebie, a mój szlafrok się rozwiązał i stoję w kusej koszulce, która więcej odkrywa niż zakrywa, widać przez nią wszystko, ponieważ jest prześwitująca. Odrazu palę buraka i szybko związuje szlafrok.

Policjanci kierują się do drzwi, a ja proszę aby zaczekali tylko się ubiorę i pojadę z nimi.

— Proszę się wyspać, bo czeka panią ciężki dzień jutro, a dziś już pani nic nie wskóra. Sędzia zadecyduje co grozi tym towarzyszą.

Policjanci wyszli z Markiem i Taylorem zakutymi w kajdanki, którzy się ani przez chwilę nie uspokoili.

Już chciałam się położyć, chodź wiem że nie zasne, gdy do drzwi rozległo się pukanie. Pobiegłam otworzyć w nadziei, że wypuścili Taylora i Marka.
W drzwiach stał mój sąsiad Tom.

— Tom, to chyba nie najlepsza pora, aby pożyczyć przyprawy?

Razem wybuchlismy śmiechem, bo jest czwarta rano.

— Przyszedłem zapytać czy wszystko w porządku? Słyszałem awanturę, a później widziałem policję i się przestraszyłem...

— Wejdź — zaprosiłam Toma do środka i wszystko mu opowiedziałam.
Gdy skończyłam mój sąsiad miał niezły ubaw.

— No, no calineczko widzę, że mam sporą konkurencję — zażartował
Tom nazywał mnie calineczką, ze względu na mój wzrost.
Jak tak sama na to z boku spojrzę, to nawet zabawna ta sytuacja, a chłopaki będą mieć nauczkę.

— Tom wybacz, ale jestem już naprawdę zmęczona i ...

— Tak, tak jasne ja już pójdę zasiedziałem sie, dobranoc Calineczka.

— Dobranoc.

Tom wyszedł, a ja udałam się prosto do sypialni i odrazu zasnęłam.

Obidzil mnie Psikus miauczeniem, była godzina 14.30. O najmilszy ile ja spałam! Zerwałam się z łóżka i odrazu pobiegłam pod prysznic, kilkanaście minut później gotowa stałam przed lustrem. Ubrałam legginsy, do tego czarny top, kurtkę dzinsową i botki.

Weszłam na posterunek, i pokierowano mnie do pokoju nr dwadzieścia trzy, tam za biurkiem mile przyjął mnie młodszy z policjantów, chyba Roger.

Klient (zakończone) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz