Rozdział 27

5K 208 4
                                    

Mark

Mam mało czasu, aby kupić pierścionek zaręczynowy. Dla Juli musi być wyjątkowy. Taka kobieta jak ona musi mieć na palcu wyjątkowy brylant. Podjechałem do centrum handlowego, ale byłem w trzech sklepach i nic mi nie rzuciło się w oczy, a czas mi się kończy.

— Cholera jasna! — zaklnąłem pod nosem czym zwróciłem na siebie uwagę wielu ludzi. Poluzowałem krawat i udałem się do następnego sklepu.

— Dzień dobry — przywitała mnie z uśmiechem młoda ekspedientka.

— Dzień dobry, szukam pierścionka zaręczynowego dla wyjątkowej kobiety, mam mało czasu... — przeszedłem do rzeczy.

— Zapraszam za mną — powiedziała prowadząc mnie i bujając biodrami na boki. Kobieta jest szczupła i wysoka, ma duży biust i niebieskie oczy.

Kobieta pokazywała mi różne pierścionki, ale nic nie wpadło mi w oko i na wszystko kręciłem przecząco głową.

— Przepraszam, ale to wyjątkowa kobieta i musi mieć wyjątkowy pierścionek — powiedziałem.

— Proszę poczekać myślę, że ten będzie idealny — wyszła do innego pomieszczenia,a ja byłem już sceptycznie nastawiony.

— Proszę — ekspedientka podała mi pierścionek, a ja szereko się uśmiechnąłem. Pierścionek był prosty, ale z pięknym brylantem który mienił się kilkoma kolorami.

— Zapakować? — zapytała ekspedientka z szerokim uśmiechem na idealnie pomalowanych ustach.

— Poproszę — odpowiadam.

— Pana narzeczona to szczęściara — zagadała w czasie pakowania pierscionka.

Wypiołem klatkę piersiową do przodu i wystawiłem zęby  w uśmiechu.

— Miałam na myśli pierścionek - odpowiedział i puściła mi oczko
— Żartowałam — dodała.

Zapłaciłem za pierścionek i pożegnałem się z ekspediętką.
Ze znakomitym humorem pędziłem do restauracji przygotować drugą część niespodzianki. Za chwilę usłyszałem syreny i spojrzałem w lusterko wsteczne, a następnie na licznik, który wskazywał przekroczoną prędkość prawie dwukrotnie. Zjechałem na pobocze i grzecznie czekałem, aż podejdzie do mnie policjant.

— Dzień dobry, czy zna pan powód zatrzymania? — zapytał policjant.

— Dzień dobry, tak — odpowiedziałem ze skruchą w głosie.

— Poproszę dokumenty.

— Oczywiście — podałem dokumenty policjantowi, poszedł do radiowozu, minęło piętnaście minut, a policjant nie wracał.

— Cholera! — uderzyłem rękoma w kierownice. Moja cierpliwość sie kończyła więc zacząłem trąbić.
Po minucie trąbienia policjant łaskawie do mnie podszedł.

— Śpieszę się spóźnię się na oświadczyny, proszę wypisać ten cholerny mandat!

— Może właśnie uchraniam Pana, przed popełnieniem życiowego błędu —zażartował, a mi już wcale nie było do smiechu

— Albo pan wypisuje ten cholerny mandat, albo niech mnie pan puści.

— Nie poznajesz mnie prawda? — zapytał.

Nie wiem o co mu chodzi...

— To ja Mike Stiller

— Mike?! — wsiadłem z samochodu i podałem mu dłoń.

— No ładnie tak nie poznać kolegi? — zapytał.

—Sory stary, ale naprawdę sie śpieszy, masz tu mój numer zgadamy sie na jakiegoś drinka? — podałem mu wizytówkę.

— Jasne, ale cię wzięło co? — zapytał i podał mi dokumenty.

— No wiesz Julia jest niecierpliwa.

— Ta Julia? — zapytał.

— Ta, ta sama — odpowiedziałem.

— Stary i ty dopiero się jej oświadczasz?

— Dużo się wydarzyło, ale pogadamy sobie jak się zdzwonimy, a teraz jadę bo zostanę bez jaj.

— Jasne, jedź ostrożnie, pozdrów ją.

Ruszyłem z piskiem opon, ale miałem szczęście, że trafiłem akurat na niego. Mike to mój kolega z czasów collegu. Był największym rozrabiaką, a teraz został policjantem haha to ci los...

Wbiegłem do restauracji spóźniony już pół godziny. Omówiłem wszystko z managerem hotelu. Julia siedziała przy stoliku znudzona. Oparta była o dłoń i bawiła się kwiatkami w wazonie. Mimo to wyglądała pięknie. Włosy miała upięte w luźnego koka i mocno podkreślone oczy i usta.
Podszedłem do stolika.

Julia spojrzała na mnie i wstała.

— Straciłam apetyt — chciała odejść, ale właśnie stanęła orkiestra i zaczęła grać.

— Co to za cyrk?!Najpierw mnie zapraszasz na kolacje, a potem się spóźniasz!

— Daj mi wytłumaczyć proszę...

— Co?! Nie słyszę! — próbowała przekrzyczeć orkiestrę. Dosyć już tego miałem więc machnąłem na orkiestrę żeby odeszli, a sam podałem przed nia na kolano.

— Julio, czy zechcesz zostać moją żoną?

— Mark ja... — patrzyła to na mnie i na pierścionek.

— Julia, patrzą na nas wszyscy nie rób mi tego...  — powiedziałem, a ona zaczęła się śmiać.

— Kocham cię, tak! — powiedziała, a ja założyłem jej pierscionek na palec i wstałem. Pocałowałem ją namiętnie a ona oddała mi pocałunek. Wszyscy zaczeli klaskać.

— Jesteś głodna? — zapytałem na ucho, a ona pokiwała przecząco głową.

Wziąłem ją na ręce w stylu panny młodej i zaniosłem do naszego pokoju.

— Jesteś cała moja — wyszeptałem jej w usta i postawiłem na podłogę.

Stanąłem za jej plecami i podniosłem dłoń z pierścionkiem, którą ucałowałem. Zacząłem ją całować po szyji i wbijać się erekcją w jej kształtny tyłek, a ona jeknęła. Rozpiołem jej sukienkę która się zsuneła z jej aksamitnego ciała. Stała teraz w samej białej koronkowej bieliźnie i niebotycznie wysokich szpilkach. Kucnąłem i zacząłem zębami kąsać jej pośladki. Zdjąłem jej majtki, podniosłem jej nogę i zarzuciłem na łóżko podszedłem do przodu i zatopiłem język w jej wilgotnej kobiecości. Julia zaczęła cicho pojękiwać i zatopiła ręce w moich włosach szarpiąc za nie.

— Dziś skarbie pokaże ci co cię czeka do końca twoich dni.

Julia nic nie odpowiedziała tylko oblizała usta. Odpiełem jej stanik i zdjęłem krawat zwiazując jej ręce, następnie położyłem ostrożnie na łóżku. Zacząłem lizać jej jedną pierś, drugą masując dłonią. Jej związane ręce przywiązałem do barierki, więc była cała moja. Zatopiłem palec w jej wilgotnym wnętrzu, następnie dodałem drugi, a moja mała szybko zaczęła się na nich zaciskać szczytując.

— To jeszcze nie koniec skarbie — obiecałem.

— Weź mnie — błagała.

Rozebrałem się i zrobiłem to o co mnie poprosiła i gwałtownym ruchem wszedłem w nią.

— O tak! — jęczała w moje usta.

Zacząłem w niej przyspieszać, a następnie zwalniać doprowadzając ją do szaleństwa. Kochaliśmy sie kilka godzin. Raz powoli delektując się jej ciałem, a nastepnie szybko i agresywnie. Ta kobieta kiedyś mnie zajedzie. Julia wykończona zasnęła w moich ramionach, a ja niestety musiałem jechać na lotnisko.

Na pożegnanie pocałowałem ją w czoło oraz zostawiłem kartkę na stole i niechętnie wyszedłem z pokoju...

Klient (zakończone) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz