~~
-Co stało się z tą grzeczną, zawsze uśmiechniętą, mądrą dziewczynką? - i...
~~
I mnie pocałował.
- Odsuń się! - odepchnęłam go.
Chciałam czuć jego wargi na moich ustach, ale to ten przez którego straciłam przyjaciół.
- Ta dziewczynka, o której mówiłeś umarła razem z moją duszą przez ciebie. Susan już nie ma. Jest tylko Black Rose - zamieniłam się w postać demona. Przepraszam potwora, bo byłam wszystkim jednocześnie. Demon, wampir, wilkołak, Banshee i wiele innych.
- S-susan? - przestraszył się - Ja nie chce walczyć. Uspokój się. Ja przepraszam. - nie panowałam nad sobą.
- Już zapóźno na przepraszam - zaczęłam się do niego przybliżać.
- Susan!
- Susan już nie ma. - Zachowywałam się jak opętana.
Teleportowałam się z miejsca na miejsce.
To pewnie wyglądało strasznie.
- Susan! - ktoś krzyknął. To nie był Philip. - Susan. Uspokój się. - znałam ten głos tylko nie pamiętam do kogo należy. - Susan. Prosze. - ten ktoś błagał.
Czułam, że podchodzi do mnie od tyłu.
- Odsuń się. - nie spojrzałam za siebie. Bałam się.
- Susan? - dotknęła mojego ramienia. Wywnioskowałam po głosie, że to kobieta.
Obejrzałam się za siebie.
- Mama? - popatrzałam na nią niedowierzając.
Przytuliłam ją i zaczęłam płakać.
- Ćśśśś... Już dobrze córeczko. - Głaskała mnie po głowie.
Robiła tak, gdy byłam mała .
Zawsze uspokajało mnie to.
- Przepraszam. - szepnęłam.
-Nie musisz. - uśmiechnęła się do mnie. - Kocham cię. Pa.... - i zniknęła.
Oglądałam się wokoło, czy nie ma jej gdzieś, czy się nie schowała, czy nie robi mi żartu, ale niestety nie było jej.
- "Od kąd pamiętam zawsze stała na toaletce obok lustra" - zaczęłam śpiewać.
- "W białych baletkach wychylona. W powietrzu uniesiona nóżka" - Philip też zaczął śpiewać.
- Z kąd to znasz? - zapytałam smutno.
- Eh... Mama mi to śpiewała zanim trafiłem do bidula. - zamyślił się.
- Mi mama też to śpiewała, ale umarła. Nie śpiewa mi już tego. Niestety.
Philip uśmiechnął się do mnie smutno.
- Dlaczego kurwa musimy ze sobą walczyć?! - widać że Philip się wkurzył.
- Przeznaczenie? - popatrzał na mnie jak na jakąś debilke.
- Nie ma - uderzył ręką w ścianę. - Kurwa. Susan kocham cie. Zrozum to. - podszedł do mnie.
Szybko się odsunęłam.
- Toby - szepnęłam.
- Nie to nie. Chciałem po dobroci. - i mnie uderzył, a potem swoją mocą podpalił.
- To była piękna The Story Creepypasta. - to było moje ostatnie zdanie.
~~
UWAGA!
KONIEC KSIĄŻKI!ŻARTOWAŁAM XD
~~
CZYTASZ
The Story Creppypasta
HorrorNajwyższe notowania: *20.05.2018r. #22 w HORRORY *25.04.2018r. #37 w HORRORY* *23.04.18r. #65 w HORRORY* *22.04.18r. #66 w HORRORY* *26.01.18 r. #382 w HORRORY* *27.01.18 r. #380 w HORRORY* *29.01.18 r. #296 w HORRORY* *31.01.18 r. #384 w HORRORY* *...