Rozdział 16 - ,,Need you there"

2.2K 104 94
                                    

  ,,We could build a universe right here,
All the world could disappear,
Wouldn't notice, wouldn't care
We can build a universe right here
The world could disappear,
I just need you near " * 

- Zaczekaj tutaj - poleciłam Carter - Zaraz wracam - po tych słowach wstałam od stołu. Zdążyłam zrobić ledwie jeden krok, a przyjaciółka pociągnęła mnie do tyłu za rękaw. 

- Gdzie ty idziesz? - spytała, a ja westchnęłam.

- Muszę się dowiedzieć o co chodzi - mruknęłam.

- Juliet, to się źle skończy... - zaczęła, lecz jej przerwałam.

- Podsłuchiwanie nie może źle się skończyć. Nie, jeśli pozostanę niezauważona - uśmiechnęłam się delikatnie, a Carter wpatrywała się we mnie z niemrawym wyrazem twarzy. Nie wyglądała na przekonaną - Zresztą - co szkolna elita miałaby mieć do ukrycia? Jeśli mają coś na sumieniu, dobrze wiedzą, że i tak - prędzej czy później bym się o tym dowiedziała. 

- Juliet, Reachel ewidentnie ma z nami jakiś problem. Wiem, że ty zawsze chcesz wszystko wiedzieć, ale jeśli po prostu była przyjaciółka nas obgaduje, to co nas to obchodzi? Dlaczego musisz znowu wtykać nos w czyjeś sprawy?

Na te słowa,  wzruszyłam ramionami.

- Po prostu jestem ciekawa - powiedziawszy to, odeszłam od stolika i ruszyłam w kierunku wyjścia. Wciąż czułam na sobie wzrok przyjaciółki i dobrze wiedziałam, że nie podoba jej się moje szpiegowanie. I mam tu na myśli nie tylko podsłuchiwanie Reachel, ale i całą sprawę związaną z morderstwem Lindsay. Tak naprawdę to nikt tego nie pochwalał. Ale ja i Thomas i tak robiliśmy swoje.

No cóż - nigdy nie potrafiłam siedzieć bezczynnie w miejscu, a dziewczyna - chcąc, nie chcąc - musiała to zaakceptować. 

Opuściłam stołówkę, a potem budynek szkolny. Wyszłam na dziedziniec i dostrzegłam Reachel znikającą, za jedną ze ścian liceum. Powoli ruszyłam w tamtą stronę. Stanęłam w takim miejscu, w którym ani ona, ani Tod nie mogli mnie dostrzec. Za to wszystko dokładnie słyszałam. 

- Czy was już całkowicie popierdoliło?! - krzyknęła nastolatka. Wzdrygnęłam się na te słowa - Reachel zawsze była spokojną osobą. Nawet nie pamiętam, czy kiedykolwiek wcześniej podniosła na kogoś głos. Tym bardziej nie potrafię sobie przypomnieć, czy słyszałam kiedykolwiek, aby z jej ust padło bluźnierstwo. 

- O co ci znowu chodzi? - tym razem to Tod krzyknął.

- Serio jesteście tacy tępi, czy tylko udajecie? Wydaje wam się, że Juliet niczego się nie domyśla? Albo, że wasze zachowanie, nieustanne patrzenie w jej stronę i szepty nie są podejrzliwe i nie zwracają uwagi jej i innych uczniów?

Słysząc swoje imię, spięłam się. Racja, ich zachowanie sprawiło, że stałam się podejrzliwa. Ale czego według Reachel powinnam się domyśleć? 

Co oni - do cholery - ukrywają?!

- Ale co według ciebie powinienem zrobić? Ona i tak prędzej, czy później się wszystkiego dowie. Kurwa!

- Tod! - syknęła dziewczyna, a ja delikatnie wychyliłam się zza ściany. Obserwowałam, jak nastolatka mocno złapała go za rękę i patrzyła na niego z furią w oczach - Masz się nie wychylać i nie wyróżniać! Juliet ma nie zwracać uwagi ani na ciebie, ani na resztę! Zrobisz wszystko, aby przestała się wami interesować, a najlepiej całym tym śledztwem!

Chwila... Czy ona powiedziała ,,śledztwem"...? 

Czy Tod i ci chłopcy z drużyny futbolowej oraz Reachel mają coś wspólnego ze śmiercią Lindsay?! 

ShadowOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz