Lily przeciągnęła się wśród miękkiej kołderki i otuliła nią swoje wątłe ramiona. Jej powieki uniosły się ku górze, a do szarych oczu wpadły promienie światła. Uśmiechnęła się lekko na widok padających z nieba śnieżynek, które dostrzegła za oknem.
Jej myśli były koloru platyny jego włosów. Nie mogły opuścić jej głowy, uśmiech blondyna przybił się do jej czaszki i sprawiał, że jej przygnębiona dotychczas dusza zabłysła radością. Nie potrafiła wyjaśnić swoich uczuć. Czuła się jak mała dziewczynka ucieszona z zainteresowania uroczego chłopca. Problemem natomiast było to, iż małą dziewczynką już nie była i miała narzeczonego, któremu niegdyś obiecała wierność i miłość.
Z Joshem ostatni raz widziała się około tygodnia temu, podczas rozprawy sądowej. Dzisiejsze sobotnie południe miało być pierwszą wizytą, którą miała mu złożyć. Czuła niechęć do tego spotkania - z jednej strony tęskniła za ukochanym, lecz z drugiej jej głowę przeszywały nieprzyjemne wyobrażenia. Więzienia dotychczas widywała jedynie w filmach i nigdy nie były to wesołe komedie.
Jasnowłosa wysunęła stópki z pod kołdry i stanęła nimi na zimnej podłodze. Lekkim krokiem skierowała się w stronę kuchni. Przelotnie zerknęła na lustro w sypialni, w którym zobaczyła swoje rozczochrane pastelowe różowe włosy i bladą twarz bez grama makijażu. Pod jej oczyma pierwszy raz od kilku dni nie było widocznych ciemnych cieni, które były oznaką dotychczasowego zmęczenia.
Usiadła na kuchennym blacie i włączyła ekspres do kawy, z którego do kubka polała się ciemna, aromatyczna ciecz. Czarną powłokę pokryła delikatna pianka z mleka migdałowego i cynamonu. Objęła naczynie swoimi drobnymi dłońmi, rozkoszując się ciepłem napoju. Spoglądała z rozmarzeniem na zewnątrz. Świat zaczynał pokrywać się już biała pierzynką, a zza chmur wyjawiało się słońce, oświetlając pastelowo błękitne niebo.
Z kubkiem ulubionej latte udała się do salonu, gdzie przysiadła przy stole i spojrzała na rozrzucone po nim farby i kartki z niedokończonymi szkicami. Przyjrzała się dokładnie ostatniemu rysunkowi, na którym widoczna była dziewczyna z rozwianymi włosami z motywem galaktyki. Lily wzięła do swoich długich palców pędzelek i zanurzyła go w szklance z wodą. Krystalicznie czysta ciecz nabrała fioletowych tonów. Biała kartka papieru zaczęła pokrywać się warstwą koloru. Pastelowo-włosa ze starannością zaznaczała na obrazie prześwietlenia i cienie, z dokładnością szkicowała każdy włos. Tworzyła sztukę, popijając przy tym kawę z nutą cynamonu. Dawała upływ wszystkim swym emocjom i wprowadzała swój umysł w stan odprężenia. Kochała poranki takie jak ten.
Upłynęła godzina czasu. Lily spojrzała na swoje dzieło i ostatni raz przeciągnęła pędzlem po kartce. Lekko uśmiechnęła się sama do siebie. Efekt końcowy ją zadowalał. Motyw galaktyki we włosach wydawał się niezwykle rzeczywisty. Delikatnie odłożyła swój rysunek na bok, by farby mogły całkowicie wyschnąć. W dłonie wzięła kilka pędzelków i pojemnik na wodę, z czym udała się do łazienki. Zwyczajna biała umywalka nabrała kolorów kosmosu, gdy Lily wylewała do niej wodę. Z pędzelków ciekły odcienie fioletu, różu i granatu. Podobnie wyglądały teraz jej dłonie, które musiała dokładnie wymyć, by przywrócić im kolor porcelany.
Gdy dziewczyna posprzątała już po swojej pracy, jej ciało poprosiło o porcję pożywienia, co zasygnalizowało cichym burczeniem w brzuchu. Jasnowłosa, cały czas w satynowej koszuli nocnej, otworzyła lodówkę, skąd wyjęła migdałowy napój. Biały płyn wlała do niewielkiej miski, do której dodała także płatki owsiane i banana. Zmiksowała wszystko razem na gładką, jasno-beżową masę i wylała na powłokę patelni, smażąc niewielkie pancakes. Przeniosła je na porcelanowy talerz, a obok ułożyła owoce. Usiadła przy stole ze śniadaniem i kubkiem herbaty. Smak tego dania nasuwał jej na myśl przyjemne wspomnienia. Bananowe naleśniki były niegdyś ulubionym posiłkiem jej i Josha. Przygotowywali je zawsze razem, o poranku, zazwyczaj po nieprzespanej nocy. Przypomniała sobie widok jego ciała, gdy w samych bokserkach stał przy kuchence, posyłając jej słodkie uśmiechy, w których była szaleńczo zakochana. Lily straciła apetyt. Każdy smak, zapach, spojrzenie przypominało jej o pięknych chwilach z ukochanym, a jej rozum krzyczał, że tak już nigdy nie będzie. Odsunęła od siebie talerz, z którego ubyło może kilka kęsów. Wstała od stołu i biorąc ze sobą kubek herbaty, udała się do sypialni.
CZYTASZ
If I can't be with you {R.L}
ФанфикшнW jednym momencie świat dziewiętnastoletniej artystki całkowicie się zmienia. Josh, jej ukochany, wpada w poważne problemy z narkotykami, co bardzo zmienia ich relację. Pewnego deszczowego wieczoru Lily na ulicach Manhattanu przypadkowo wpada na Ros...
