- Przepraszam... - powiedział cicho, gdy Lily oderwała się od jego pocałunku - Nie mogłem się powstrzymać.
- N-nic się nie stało... - Jego przyjaciółka sprawiała wrażenie oszołomionej całą tą sytuacją.
- Ross... - dodała po chwili - Jest już późno, ja powinnam wracać do domu...
- Przepraszam, naprawdę nie powinienem tego robić...
Lily jednak nic nie odpowiadała, wyciągając z torebki swój telefon.
Na ekranie zobaczyła 17 nieodebranych połączeń od Josha.
Zakręciło jej się w głowie, a w oczach zalśniły łzy.- Lily, proszę... - Ross ujął jej dłonie i spojrzał jej w oczy - Nie płacz przeze mnie, nie jestem tego wart.
- Nie Ross, to nie tak...
- Co się stało?
- Josh dzwonił do mnie 17 razy... - Jasnowłosy mógł wyczuć, jak jego przyjaciółce trzęsą się ręce.
- Spokojnie, zadzwonisz do niego i wszystko wyjaśnisz, tak?
- Jest druga w nocy... On mnie za to zabije - Lily nie wytrzymała napięcia i pozwoliła, by łzy spłynęły kaskadą po jej bladych policzkach.
- Ty się go boisz... - stwierdził Ross.
- N-nie, wcale nie - jąkała się dziewczyna.
- Widzę to w twoich oczach. Dlaczego?
- Ross, proszę cię! Nie boję się, zakończmy już ten temat - Z trudem powstrzymywała następną fale łez. - Może powinnam zamówić już taksówkę...
- Jeśli chcesz, możesz zostać u mnie na noc - zaoferował blondyn.
- M-mogłabym? - spytała Lily, przerażona wizją powrotu do domu.
- No oczywiście - Na jego twarzy zagościł łagodny uśmiech.
- Nie chcę robić ci problemów z tego powodu...
- Problemów? Przecież to nie żaden problem, tylko jak dla mnie sama przyjemność, że zostaniesz. - zapewniał.
- Dziękuję... Ross, chcę, żebyś wiedział, że nie jestem na ciebie o to zła.
Platynowłosy uśmiechnął się jedynie, spoglądając w jej oczy.- No już, nie myśl o tym i rozpogódź się - powiedział, a jego palce wylądowały na talii Lily.
Zaczął ją łaskotać, a ona się roześmiała.
- R-Rossy, przes-stań - Śmiejąc się próbowała powstrzymać jego silne dłonie.
- Nie przestanę - zagroził wesoło.
- R-Rossy... - Lily w dalszym ciągu próbowała z nim walczyć.
- Chcę, żebyś się śmiała. Uwielbiam, kiedy się śmiejesz.
Jasnowłosy lekko popchnął dziewczynę na sofę, a następnie się na niej położył.
- Teraz już nigdzie mi nie uciekniesz - Nie przestawał łaskotać swoimi długimi palcami.
- Rossy, zaraz mnie zgnieciesz - Twarz Lily nabrała rumieńców od śmiechu.
- Jestem aż taki ciężki? - Zapytał z udawaną obrazą.
- Takie mięśnie muszą ważyć - Odpowiedziała, układając dłonie na jego bicepsach.
Blondyn uśmiechnął się tylko zadziornie.
- Naprawdę Rossy, zgniatasz mnie, w porównaniu do ciebie jestem taka malutka.
- Moja malutka - Roześmiany spojrzał jej w oczy.
![](https://img.wattpad.com/cover/131005022-288-k137012.jpg)
CZYTASZ
If I can't be with you {R.L}
FanfictionW jednym momencie świat dziewiętnastoletniej artystki całkowicie się zmienia. Josh, jej ukochany, wpada w poważne problemy z narkotykami, co bardzo zmienia ich relację. Pewnego deszczowego wieczoru Lily na ulicach Manhattanu przypadkowo wpada na Ros...