XV

251 17 12
                                    

Lily i Ross zasnęli słodko wtuleni w siebie. Obudził ich lekarz, który lekko potrząsnął dziewczyną.

- Czy pani oszalała?! Proszę zejść z tego łóżka i dać pacjentowi odpoczywać w spokoju - zwrócił się do niej.

Ledwie otworzyła oczy i zdezorientowana usiadła na krawędzi materacu.

- P-przepraszam... - wyszeptała.

Ross również uchylił powieki i spojrzał z rozczarowaniem na doktora.

- Proszę, niech zostanie... Kiedy przy mnie jest, nic mnie nie boli... - mówił zaspanym głosem z chrypką.

- Niech pan się nie wygłupia, ma pan złamane dwa żebra.

- A-ale mnie nie boli...

- Proszę potraktować to poważnie. Czy nie ma żadnych problemów z opaską uciskową? Czy może pan swobodnie oddychać? - dopytywał lekarz.

- Tak, mogę... - Jasnowłosy spuścił wzrok.

- To dobrze. Pielęgniarka za chwilę poda panu kolejną dawkę leków przeciwbólowych, a panią z różowymi włosami proszę o wyjście. - Mężczyzna spoglądał na Lily zirytowany.

- Proszę... Niech zostanie, nie chcę być sam... - Ross spoglądał na doktora błagalnie.

- Może przyjść jutro rano w odwiedziny, teraz musi pan odpoczywać.

- Tylko przy niej mogę odpocząć. Proszę...

- Zachowuje się pan jak dziecko. - Lekarz przewrócił oczami.

- Ross, ja wyjdę... Śpij dobrze - Lily w końcu się odezwała i posłała jasnowłosemu delikatny uśmiech.

- Lily, nie! - Próbował złapać ją za rękę, ale przypomniał sobie, że jego obie dłonie są w opatrunkach.

- Jutro wrócę, spokojnie... Śpij dobrze. - Przyjaciółka ucałowała jego czoło, po czym wstała.

- Mądra decyzja. - Powiedział ironicznie lekarz i dotykając pleców dziewczyny, pokierował ją do wyjścia.

- Lily, zostań, proszę... - Oczy Rossa ponownie wypełnił smutek.

Jego przyjaciółka poczuła uczucie w sercu i z żalem popatrzyła na blondyna.

Następnie wyszła na korytarz, zostawiając Rossa samego.

Usiadła na ławeczce przed salą i przyjrzała się swojemu odbiciu w szybie na przeciwko. Wyglądała jak zupełnie inna osoba. Zamiast kolorowych ubrań miała na sobie zbyt dużą czarną bluzę i czarne spodnie. Czubek jej głowy zdobił duży jasnobrązowy odrost, do którego nigdy nie dopuszczała. Jej twarz była szara i smutna, bez makijażu, opuchnięta pod jednym okiem. Wyrażała niezmierny smutek, który grał w jej duszy. Pozwoliła swoim powiekom opaść, by nie spoglądać już na tą mizerną postać w odbiciu. Oparła głowę o ścianę i nawet nie wiedziała, kiedy zasnęła. Była już zbyt zmęczona emocjami i psychicznym bólem.


O poranku obudził ją stukot wózka, na którym pielęgniarki wiozły leki do jednej z sal. Otworzyła oczy i rozejrzała się dookoła. Przez chwilę wydawało jej się, że to wszystko było jedynie złym snem, lecz korytarz szpitala przypomniał jej o wczorajszych wydarzeniach. Bolał ją kręgosłup i kark po nocy przespanej w niewygodnej pozycji. Nie wiedziała nawet, która była godzina. Jasne promienie pozostawiały świetlistą poświatę na podłodze i wszystko wokół wydawało się być nierzeczywiste, niczym w snach. Dotknęła swojej dłoni, by upewnić się, że znajduje się w prawdziwym świecie. Następnie wstała, przeciągając ramiona. Z odbicia szyby ponownie spojrzała na nią smutna istota, lecz jej twarz wydawała się być odrobinę mniej zmęczona.

If I can't be with you {R.L}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz