III

530 27 11
                                        

Lily leżała na łóżku z książką w dłoniach. Z zaciekawieniem przewracała kolejne kartki tomiku poezji. Słońce świeciło na białe kartki. Po pokoju unosił się aromatyczny zapach kawy i kwiatów.
Niedzielne przedpołudnie było czasem na przyjemności.

Z transu fascynacji wierszem wyrwał ją dźwięk telefonu. Rozległy się nuty jej ulubionej piosenki. Lily spojrzała na wyświetlacz, na którym widniał nieznajomy numer. Przez chwilę zastanawiała się, do kogo on może należeć, lecz żadna podpowiedź nie przychodziła jej na myśl. Postanowiła odebrać.

   - Halo? - zapytała nieśmiało.

W słuchawce zabrzmiał miękki męski głos.
Ten głos.
   - Hej... - zapanowała chwila ciszy - Dzwoni Ross, ten niezwykle przystojny policjant, którego miałaś okazję poznać.

Lily roześmiała się cicho i w myślach przyznała mu rację, lecz od razu skarciła się za to.

   - Cześć - przywitała się z nim wesołym tonem.

   - Zapewne zastanawiasz się, dlaczego w ogóle Ci przeszkadzam w niedzielę o jedenastej. Twój numer miałem zapisany odkąd to ty do mnie zadzwoniłaś. Chciałbym z Tobą porozmawiać.

   - Słucham? - zapytała zaskoczona jego słowami.

   - To nie jest rozmowa na telefon. Jeśli miałabyś ochotę, możemy się spotkać...

Echo głosu blondyna pobrzmiewało w jej głowie, kiedy zastanawiała się nad odpowiedzią. Rozsądek podopowiadał jej, że nie powinna się z nim umawiać. Jego czekoladowe oczy wywoływały w niej emocje, których nie chciała czuć. Domyślała się także na temat czego odbędzie się owa rozmowa. Przypomniały jej się jego słowa, które rzucił w jej kierunku, kiedy wychodziła z więzienia. Ross z jakiegoś powodu chciał odciągnąć ją od Josha.
Po chwili zorientowała się, że chwila ciszy między nimi coraz bardziej się wydłużała.

   - Nie wiem, czy to dobry pomysł... - stwierdziła niepewnie.

   - Chciałbym przeprosić za nasze ostatnie spotkanie... Nie powinienem był tego mówić...

   - Nieważne.

   - I jeśli to cię nurtuje, nie na ten temat chciałem z tobą porozmawiać.

Po obu stronach słuchawki ponownie zapadła cisza.
    - Ok, nie chcę się narzucać - oznajmił rozmówca smutnym głosem tonu. - Pa...

    - Nie! Zaczekaj Ross... - Lily w ostatniej chwili mu przerwała - O której chciałbyś się spotkać?

Mimo iż rozmowa odbywała się przez telefon, Lily była pewna, że na jego ustach pojawił się delikatny uśmiech.

    - Co powiesz na godzinę trzynastą? - W jego głosie pojawiła się iskierka wesołości.

    - Brzmi jak najbardziej w porządku. Gdzie się więc umówimy?

    - Z chęcią pokazałbym Ci moją ulubioną kawiarnię. - zaproponował jasnowłosy.

    - Jasne... Tylko, że jak się do niej dostać? Na jakiej ulicy się ona znajduje?

    - Tym się nie przejmuj, przyjadę po Ciebie.

    - Ross... - Lily się zawahała.

    - Spokojnie,  to nie będzie żadna randka - Roześmiał się mężczyzna.

Lily poczuła się nieswojo. Nie chciała, żeby ta myśl w ogóle przyszła mu do głowy. "On mi się wcale nie podoba, oczywiście, że to nie jest randka." mówiła sobie w myślach.

If I can't be with you {R.L}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz