XIX

257 20 15
                                        

      Dziewczyna obudziła się wtulona w pościel Rossa, kiedy do sypialni wpadały promienie słońca. Przeciągnęła się i rozejrzała dookoła. Sięgnęła do półki, by wyłączyć lamkę, która świeciła się przez całą noc. Nic złego się nie stało, jej panika była niepotrzebna.

Pixie wstała razem z nią i zaczęła domagać się porannego głaskania. Małemu pieskowi zdecydowanie brakowało czułości przez ostatnie miesiące.

Lily wyszła z łóżka i nakarmiła suczkę, a następnie zajęła się sobą. Przebrała się w koszulkę Rossa i swoje spodnie, ułożyła włosy. W mieszkaniu blondyna znalazła słoik rozpuszczalnej kawy, która może nie była najlepsza w smaku, lecz w tym momencie stała się jej największym pragnieniem.

Z kubkiem aromatycznego napoju usiadła na kanapie i zaczęła rysować długopisem po starej gazecie, która leżała na stoliku. Zawsze pomagało jej się to uspokoić i poukładać myśli. Teraz jednak kolejne strony zapełniały się bazgrołami, a w jej głowie nadal panował chaos. Zaczynała stresować się przed ponownym zobaczeniem Josha.

Z zamyślenia wyrwał ją dźwięk telefonu. Dzwonił do niej Ross.

       - Hej Kwiatuszku, mam nadzieję, że nie jesteś teraz w metrze? - zaczął.

        - N-nie, ale zaraz pewnie będę wychodzić...

        - Nie musisz do mnie przyjeżdżać, Cal mnie podrzuci i pomoże zabrać rzeczy. Zaczekaj na mnie w domku, za niedługo będę. - W jego głosie można było wyczuć ekscytację.

         - N-no dobrze... No więc do zobaczenia w takim razie...

         - Do zobaczenia, kochanie. - Rozłączył się.

Lily nie pozostało do robienia nic innego, niż czekać i rysować bezsensownie po gazecie.

Kiedy po kilkudziesięciu minutach usłyszała dźwięk kluczy wkładanych do zamka, aż podskoczyła i z uśmiechem skierowała się do przedpokoju.

Do mieszkania wszedł platynowłosy z pokrowcem na gitarę przewieszonym przez ramię, a za nim wlekł się jego przyjaciel, trzymając jego walizkę.

           - Ross! - Lily podbiegła do blondyna i przytuliła go mocno, a kąciki jego ust od razu się uniosły.

Na widok blondyna bardziej ucieszyła się jednak Pixie, która przybiegła i zaczęła radośnie szczekać i po nim skakać. Jasnowłosy stracił równowagę i przewrócił się na podłogę, a Pixie wykorzystała okazję, by lizać go po twarzy. Ross tulił do siebie swojego pieska i śmiał się w najlepsze.

           - Cześć... - Lily zwróciła się niepewnie do Caluma.

           - No hej, laska! - Rudy mężczyzna mocno przytulił ją do siebie. - Tak dawno się nie widzieliśmy...

 Odwzajemniła jego uścisk.

            - Hej, pamiętaj, że to jest moja laska! - Ross krzyczał z podłogi.

            - Cicho, blondyneczko, ty tam na podłodze masz swoją. - Zaśmiał się Cal.

            - Nie jestem niczyją laską. - Lily udawała oburzoną, choć również się śmiała. - Co najwyżej dziewczyną...

            - No tak, przepraszam... - Rudowłosy zakończył przytulenie i uśmiechnął się dwuznacznie do przyjaciela.

Ross próbował wstać z Pixie na rękach. Suczka nie chciała się od niego odsunąć na choćby kawałek, nieustannie wtulała się w jego szyję. Zdjął z ramienia gitarę i położył ją w kącie.

If I can't be with you {R.L}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz