VII

372 26 1
                                        

    Był chłodny, sobotni wieczór w połowie marca. Lily stanęła pod drzwiami mieszkania Rossa i zapukała.

Otworzył jej złotowłosy z promiennym uśmiechem na twarzy.

   - Rossy! - Dziewczyna rzuciła mu się na szyję, przytulając go na powitanie.

   - Cześć Lily - Odwzajemnił jej uścisk, obejmując ją w talii. - Zapraszam do środka.

Kiedy stali już w przedpokoju, wręczyła mu do rąk butelkę zawiniętą ozdobnym papierem.

   - Przyniosłam bardzo dobre wino, musisz koniecznie spróbować.

   - Dziękuję, ale nie myśl, że sam będę się upijać. Od tego mam ciebie - zaśmiał się Ross.

Szczupłymi palcami zaczął odpakowywać podarunek. Nie mógł wiedzieć, że kilka dni temu przeznaczeniem tego drogiego alkoholu miała być kolacja z Joshem. 

Lily usiadła na kanapie w salonie, podczas kiedy Ross poszedł do kuchni po kieliszki. Usłyszała obok siebie radosne szczekanie i już po chwili Pixie wskoczyła na jej kolana, merdając przy tym wesoło ogonkiem. Przez te trzy lata zdążyła pokochać tego pieska jak swojego własnego, z wzajemnością.

Od momentu poznania, między Rossem a Lily zrodziło się coś niezwykłego. Dziewczyna wielu ludzi w swoim życiu nazwała przyjaciółmi, lecz żadna z tych znajomości nie miała nawet porównania do więzi z platynowłosym.

Była wdzięczna za to, że był przy niej w najgorszych chwilach. Zawsze ją wspierał, rozumiał, opiekował się nią, a swoim uśmiechem poprawiał jej humor.

   Po chwili usiadł obok niej. Położył na stoliku kieliszki, a do ręki wziął wino, mocując się z nim za pomocą korkociągu.

Jego oczy zawsze błyszczały, kiedy się spotykali.

   - Opowiadaj, co tam u ciebie słychać - powiedział, rozlewając szkarłatny napój do dwóch lampek.

   - Wszystko w porządku... Znaczy może nie do końca, ale wszystko jest dobrze...

   - Coś się stało? - Bez problemu wyczuł jej zawahanie.

Podał jej kieliszek do ręki, spoglądając przy tym w oczy.

   - Nie, nic... - Uśmiechnęła się słabo i zamoczyła usta w winie.

W tym momencie okłamała Rossa po raz pierwszy, od samego początku ich przyjaźni.

Blondyn doskonale domyślał się, o co mogło chodzić. Jednak zawsze pomijali temat Josha, ponieważ oboje czuli się z nim niezręcznie. Przyszedł jednak czas, by zrobić wyjątek.

    - Jak z Joshem? - zapytał.

Lily przez chwilę myślała nad odpowiedzią, głaszcząc przy tym Pixie.

    - Może jest lekko oszołomiony tym wszystkim i zmęczony... Mimo to wszystko naprawdę dobrze się układa, potrzebna jest mu tylko chwila, żeby było... jak dawniej.

Dlatego właśnie nigdy o tym nie rozmawiali - oczy Rossa momentalnie robiły się smutne, choć starał się to ukrywać.

    - Cieszę się, że wszystko u ciebie dobrze - Uśmiechnął się lekko, choć nie był to szczery uśmiech.

    - A u ciebie?

    - U mnie też... W pracy w sumie nic ciekawego... Chociaż... - Zrobił przerwę, by napić się wina - Rydel do mnie dzisiaj napisała...

   - Nie wyglądasz jakbyś był z tego powodu szczęśliwy...

    - A niby jaki to powód do szczęścia?

If I can't be with you {R.L}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz