XV

283 47 44
                                        

- Dobra - mruknął Ray. - Zagramy cztery piosenki, co wy na to? - Pozostali potaknęli więc kontynuował. Mówił to samo ale nikt nie chciał mu przerywać. Wszyscy denerwowali się jutrzejszym występem ale ale Toro był chodzącym kłębkiem nerwów. - Do jednaj z nich nie potrzebna jest perkusja więc ona idzie jako pierwsza. Zrobimy Bobowi fajne wejscie.

- A tak w ogóle to gdzie on jest? - spytał Mikey rozglądając się po sali od muzyki.

- Pisał, że się spóźni - mruknął Gerard.  - Może w takim razie przećwiczymy, jeszcze raz, tą do której nie jest potrzebny?

- Jak dla mnie super - zaczą Frank ale przerwało mu skrzypienie otwierających się drzwi.

- Och o wilku mowa - mruknął Ray kiedy w drzwiach stanął Bob. W rękach trzymał pięć kaw ze Starbucksa. - Mieliśmy zaczynać bez ciebie.

- Cześć - mruknął w odpowiedzi. - Przepraszam za spóźnienie ale musiałem coś załatwić. Przewidziałem, że posiedzimy tu raczej do późna w nocy, więc kupiłem kawy dla wszystkich - postawił napoje na jednym ze stolików. - No śmiało przecież ich nie otrółem - zaśmiał się widząc ich niepewne miny.

- U ciebie wszystko jest możliwe - mruknął cicho starszy Way.

- Wy naprawdę mi nie wierzycie - westchnął chłopak siadając za perkusją w koncie pokoju. - Chłopaki ja naprawdę żałuję tego co zrobiłem. Zachowałem się wtedy jak typowy tępy imbecyl. Nie wiem jak mam was jeszcze przepraszać. Dziękuję, że chociaż daliście mi szansę ale naprawdę nie mam pojęcia co zrobić aby odpokutować - schował twarz w dłoniach. - Staram się jak mogę. Jeśli mnie tu nie chcecie i jeśli się mnie boicie to powiedzcie. Zostawię was w spokoju. Chciałem tylko... a z resztą nie ważne - mruknął wstając. - Może faktycznie będzie lepiej jak sobie pójdę.

- Nie, Bob, zaczekaj. - Wyraz twarzy Mikey'go nie zmienił się ale jego policzki przybrały lekko różowy kolor. - To my przepraszamy. Ty się starasz a my zacbowujemy się jak banda rozpieszczonych bachorów. Siadaj i zaczynamy próbę - powiedział zdecydowanie sięgając po swój instrument.

- Dzięki Mikey - Bob uśmiechną się.

***

Gerard

- Nadal mu nie wierzę - mruknąłem do chłopaków kiedy Bob zamknął za sobą drzwi. - Może mam po prostu shizy ale...

- Przesadzasz - przerwał mi Mikey. - Przeprosił i stara się.

Westchnąłem ciężko nadal nieufnie spoglądając na drzwi. Czułem się dziwnie. Z jednej strony, miałem wyrzuty sumienia, że go tak traktuje. Z drugiej, cały czas miałem wrażenie, że to wszystko nie skończy się dobrze.

Rozejrzałem sie po pomieszczeniu i napotkałem te cudne miodowe oczy. Już jakiś czas temu przyznałem przed sobą, że myślę o nim inaczej niż o przyjacielu. Zaakceptowałem to. Mimo tego, a może właśnie przez to, nie czułem się pewnie w jego towarzystwie, dlatego zacząłem go unikać. Wiedziałem, że postępuję głupio i tylko uciekam od problemów ale tak było łatwiej. Bałem się, że mogę powiedzieć coś nie odpowiedniego i Frank już się do nie odezwie. Dodatkowo było mi głupio, że zobaczył moją kłótnię z matką. Zachowałem się wtedy jak kompletna ciota a Iero to widział.

Zamyśliłem się nie zdając sobie sprawy, że się na niego gapię.

- Wiem, że jestem uroczy Gee ale miej troszkę umiaru - zażartował Frank a ja poczułem jak moje policzki czerwienią się. Właśnie takiej sytuacji starałem się uniknąć.

- Bardzo zabawne - mruknąłem odwracając wzrok.

- Oj Gerry lepiej zajmij się śpiewaniem a nie jednym z gitarzystów - zaśmiał się Ray. Miałem ochotę powyrywać mu te loczki gołymi rękemi.

- Zaraz zajmę się tobą jak się nie uspokoisz - warknąłem.

- Wybacz - powiedział nadal się śmiejąc i unosząc ręce w obronnym geście. - Ja wole panie, spróbuj jednak u Franka.

- Idiota - warknąłem i wypadłem z klasy trzaskając drzwiami. Zdawałem sobie sprawę z tego, że zachowuje sie jak baba w ciąży, z okresem i menopauzą jednocześnie ale nie chciałem aby Ray bardziej mnie pogrążał.

Wpadłem do pierwszej lepszej klasy i oparłem się o tablicę. Szkoła pozwoliła nam wyłącznie z sali od muzyki i nie spodziewałem się, że pozostałe klasy też będą otwarte. No cóż, to tylko lepiej dla mnie.

Westchnąłem ciężko i zjechałem po tablicy. Miałem ochotę strzelić sobie w łeb. Właśnie zostałem ośmieszony przed kimś na kim mi cholernie zależy, a do tego zachowałem się jak ciota. Kolejny raz.  Podciągnąłem nogi pod brodę  i ukryłem w nich twarz.

Usłyszałem jak ktoś otwiera drzwi i wchodzi do środka zamykając je a po chwili poczułem dotyk na ramieniu. Nie podnosiłem głowy. Dobrze wiedziałem kto wszedł i bałem się spojrzeć w jego miodowe oczy tego ktosia.

- Gee - zaczął niepewnie Iero - co sie dzieje? Unikasz mnie od tygodnia. Martwię się.

Zamyśliłem się. Powiedzieć mu prawdę? Nigdy jeszcze go nie okłamałem i nie chciałem żeby to był ten pierwszy raz. Chociaż z drugiej strony gdybym mu powiedział mogłoby to oznaczać koniec naszej znajomości a ja nie chciałem go tracić.

- Gee - w jego głosie wyczułem strach.

Spojrzałem na niego i serce prawie mi pękło. Jego urocza twarzyczka była wyraźnie zatroskana a w miodowych oczkach widziałem poczucie winy. Nie mogłem go okłamać.

- Franki bo ja... ja - zaciąłem się. Nie mogłem mu tego powiedzieć.

- Co? Co się dzieje? - teraz był już wyraźnie przerażony. Zaczerpnąłem głęboko powietrza.

- JaciekochamFrank - powiedziałem na jednym wydechu.

- Co? - powtórzył marszcząc brwi.

- Kocham cie Frank - powtórzyłem wolniej, opuszczając głowę. 

Frank

Echo jego słów rozbrzmiewało w mojej głowie. Patrzyłem na niego szeroko otwartymi oczami. Gerard Way mnie kochał? Nie możliwe, to było zbyt piękne żeby było prawdziwe.

- Gee ja - zacząłem dotykając delikatnie jego ramienia. Byłem taki szczęśliwy kiedy spojrzał na mnie tymi swoimi zielonymi oczętami. Usmiech jednak zniknął z mojej twarzy kiedy przypomniałem sobie dlaczego nie mogę z nim być. Tak bardzo nie chciałem zawieść matki.

- Tak? - spytał cicho.

- Ja muszę się zastanowić - dokończyłem i wstałem. - Do jutra Gee.

Wyszedłem nie patrząc na niego. Zachowałem się jak ostatni dupek i dobrze o tym wiedziałem. Obiecałem mu, że będę przy nim już zawsze a teraz zostawiłem go samego w pustej sali. Franciszku Iero jesteś idiotą.


Część
Co tam u was? Mam nadzieję, że dobrze
Nie wiem co pisać więc już kończę 😂
Carrie Malfoy

Can you feel my heart? / FrerardOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz