XVII

257 39 35
                                    

Gerard

Nie byłem zbytnio zdziwiony kiedy Bob wyciągnął ten pistolet. Od samego początku miałem przeczucie aby mu nie ufać. Nie myślałem, co robię rzucając się, żeby zasłonić Mikey'go. To było odruchowe. Pamiętam, że nie widziałem lecącej kuli, poczułem tylko okropny ból w ramieniu. Krzyknalem i upadlem na kolana. To tak cholernie bolało. Kątem oka zauważylem jak Bob ucieka ze sceny a Ray goni go.

Frank krzyknął cos do Mikey'go i podszedł do mnie. W jego miodowych oczach było przerażenie i łzy. Zdjął z siebie koszulkę i przycisnął ją do mojego ramienia aby zatamować krwotok. Materiał bardzo szybko przesiąkł czerwonym płynem. Nie chciałem tam nawet patrzeć, bałem się tego co zobaczę. Spojrzałem więc w te śliczne, przerażone oczy. Chciałem, żeby to była ostatnia rzecz, jaką zobaczę przed śmiercią.

- Franki - szepnąłem. Tak bardzo pragnąłem usłyszec jego głos.

- Cicho, cichutko, już dobrze - mruczał zdejmując mi mikroport. - Połóż się Gee, wtedy stracisz mniej krwi.

Spełniłem jego rozkaz krzywiąc się z bólu. Chłopak cały czas dociskał mi zakrwawioną koszulkę do ramienia. Na sali zapanowal gwar ale ledwie to słyszałem. Wszystkie dźwięki dobiegały mnie jakby pochodziły z zupełnie innego pomieszczenia.

- Franki - szepnąłem jeszcze raz tym razem słabiej. Powieki stały się nagle strasznie ciężkie i same zaczęły mi opadać.

- Już dobrze kotku, tylko błagam cię nie zostawiaj mnie. Błagam - załkał Iero.

Jeszcze przez chwilę słyszałem jak prosi mnie abym z nim został a potem była już tylko ciemność.

Frank
*dwa tygodnie później*

Od tej pieprzonej nocy minęło już tyle czasu a Gee nadal się nie obudził. Chociaż powinienem być wdzięczny, że w ogóle przeżył. Oberwał w ramie i wystarczyło parę centymetrów w dół i byłby martwy. Narazie jest tylko w śpiączce.

Nie słuchając wykładu pani Smith pozwoliłem myślom błądzić wokół Way'a. Dopiero kiedy zobaczylem jak krwawi i cierpi zdałem sobie sprawe jak bardzo mi na nim zależy. Ile bym oddal żeby byc teraz na jego miejscu. Przez cały czas zadawałem sobie jedno pytanie: Jak moglem byc tak głupi i przejmowac sie opinią matki? Przecież tak bardzo go kochałem.

- Panie Iero zadałam Panu pytanie - nauczycielka była wyraźnie rozdrażniona. - Rozumiem, że martwisz się o Gerarda ale to cie nie zwalnia z obowiazkow ucznia. Way był dla nas wsz...

- Jest - przerwał jej Mikey. - On nadal żyje.

- Tak - Pani Smith zarumieniła się lekko. - Tak oczywiście. Gerard jest dla nas wszystkich bardzo ważny ale... - tym razem przerwało jej pukanie do drzwi. - Proszę - odparła zrezygnowanym tonem i usiadła za biurkiem.

- Dzień dobry - w dzwiach stanął dyrektor. Nauczycielka natychmiast wstała. - Czy mógłbym zwolnić Mikey'go i - zastanowił się przez chwilę - Franka?

- Oczywiście - przytaknęła nauczycielka uśmiechając się.

Serce zabiło mi mocniej. Skoro dyrektor zwalniał Mikey'go i mnie to musiało to mieć związek z Gee. To oznaczało, że albo się obudził albo...
Odgoniłem od sobie tą myśl. Dyrektor wyglądał na zadowolonego więc wolałem być optymistyczny.

- O co chodzi? - spytał z nadzieją w glosie Mikey kiedy drzwi sali zamknęły się za nami.

- Obudził się - powiedział bez zbędnych wstępów uradowany dyrektor. - Dzwonili do mnie ze szpitala i mówili, że prosi o spotkanie z wami.

Can you feel my heart? / FrerardOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz