Frank
Serce pękało mi kiedy patrzyłem na Gerarda. Od rana starałem się go unikać ale przecież nie mogłem robić tego w nieskończoność. Raniłem tym jego i siebie. Wczoraj prubowałem porozmawiac z matką ale kiedy nasza rozmowa zeszla na temat geji stała sie tak opryskliwa i wredna, że wolełem już nic nie mówić.
Spojrzałem na Gee i jęknąłem cicho. Rozmawiał z bratem i uśmechał się. Jego postawa mówiła jednak o tym, że jest zmeczony i smutny. To była moja wina. Cierpiał przezemnie. Uśwaiadamiając to sobie podjąłem decyzję.
Ruszyłem w jego stronę z zamiarem rzucenia mu się na szyję i powiedzenia jak bardzo go kocham. W tamtej chwili miałem gdzieś matkę i to, że ją zawiodę. Jej i tak nigdy nic sie nie podobało. Wtedy liczył sie tylko Gee.
- ... A teraz wystąpią artyści z naszej kochanej szkoły - dobiegl mnie optymistyczny głos Brendona. Stanąłem w pół kroku. Powiem mu po występie pomyślałem. - Powitajcie brawami zespół My Chemical Romance w składzie: Gerard Way, Mikey Way, Frank Iero, Ray Toro oraz - chłopak zrobił dramatyczną pauzę. - O tym kto jest ostatnim członkiem zespołu dowiecie sie za chwileczkę a teraz zapraszam chłopcy. A i jeszcze jedno - dodał ponownie chwytając mikrofon. - Kocham cię Rayan.
Uczniowie wybuchnęli śmiechem a ja podążyłem za chlopakami na scenę.
- Po tym występie mu wszystko wyjaśnie - mruknąłem do siebie.
Gerard
Frank od rana mnie unikał. W dodatku przez moją własną głupotę. Wiedziałem, że niepowinienem mu tego mówić. No bo w końcu kto normalny mógłby pokochać kogoś takiego jak ja?
-... Gee czy ty mnie w ogóle słuchasz? - warknął rozdrażniony Mikey.
- Co? Tak, tak. Przepraszam zamyśliłem się troszkę - mruknąłem, kontem oka zauważając jak Frank idzie w naszą stronę a Bob szuka szuka czegoś przy perkusji. Gdybym tylko wtedy wiedział czego on szukał.
- Jesteś zamyślony od kiedy wczoraj po próbie wróciliśmy do domu. Stało się coś?
- Nie, no coś ty? Naprawdę wszystko w porządku.
Mikey spojrzał na mnie podejrzliwie. Nie był głupi i widział, że coś mi jest. Ja sam też niestety nigdy nie byłem dobrym aktorem. Zapewne maglowałby mnie dalej gdyby nie to, że zostaliśmu wywołani na scenę.
- ... Kocham cię Rayan - krzyknął Urie na zakończenie. Uśmiechnąłem się pod nosem. Przynajmniej oni są szczęśliwi.
Poprawiłem mikroport i ruszyłem w stronę sceny. Na sali panował niezwykły gwar ale kiedy tylko ludzie nas zobaczyli zapadła cisza. Miałem ochotę uciec z tamtad jak najdalej. Oczy wszystkich skierowane były na nas i nie za bardzo mi sie to podobało.
- Witam wszystkich - powiedziałem radośnie ale wewnątrz byłem kłębkiem nerwów. Mimo tych wszystkich prób tyle rzeczy mogło nie wypalić. Publiczność krzyknęła entuzjastycznie co troszkę mnie rozluźniło. - Pierwszą piosenkę zagramy bez naszego tajemniczego gościa. No to co, zaczynamy - krzyknąłem. Mój głos wzmocniony dodatkowo przez mikroport odbił się echem od ścian auli galerii.
Najpierw zaczęły grać gitary. Przygrywka była dość długa a ja nie miałem zamiaru stać przez ten czas jak idiota na środku sceny.
- Jesteś gotowy Ray?* - spytałem. Wydawał się zdezorientowany ale potwierdził mruknięciem. - A ty Frank? - spytałem spoglądając na niego.
- Jestem tutaj kotku - odparł posyłając mi zalotny uśmiech. Miałem ochotę rzucić sie na niego i go wycałować.
- A ty Mikey?
- Kurewsko gotowy - mruknął mój brat puszczając oko do grupki nauczycielek, które pogroziły mu palcem.
- Myślę, że u mnie też w porządku - uśmiechnąłem się patrząc na Franka.
Niezbyt dużo pamiętam z reszty koncertu. Adrenalina i to co stało sie potem wymazały te wspomnienia. Wiem tylko, że daliśmy niezłe show.
***
- Czy mogę poprosić o mikrofon? - spytał lekko zdyszany Bob wstając zza perkusji. Beendon oderwał sie na chwilę od swojego chłopaka i spełnił jego prośbę podając mu sprzęt. - Kochani - zaczął Bob - killa lat temu zrobiłem coś czego bardzo żałuję. Skrzywdziłem kogoś kto stoi teraz na tej scenie - jedną ręką wskazał na Mikey'go a drugą szukał czegoś pod kurtką. - Bardzo żałuję tego, że nie dokończyłem wtedy tego co zacząłem - mruknął wyjmując rękę spod munduru. Trzymał w niej broń. Gerard przysunął się aby zasłonić brata. - Na szczęście teraz będę mógł to naprawić - dokończył i strzelił w kierunku młodszego z Way'ow.Gee rzucił się przed siebie aby zasłonić Mikey'go własnym ciałem.
Krzyk czerwonowłosego, wzmocniony dodatkowo przez mikroport, zabrzmiał upiornie w ciszy która zapadła po wystrzale.*chowa się za kuzynką* Cześć wam
Ładna pogoda prawda?
Blagam nie bijcie
Jak sądzicie Gee przeżyje? (Pytam bo jestem ciekawa waszych teori)
Mam nadzieje, że rozdział wam sie podobał i was tym nie zanudziłamCarrie Malfoy
Ps *wiem, że do Vampire Money jest potrzebna perkusja ale umówmy się, że nie dobra? XD
CM
CZYTASZ
Can you feel my heart? / Frerard
FanficFrank jest typowym ,,emo". Nigdy, nic mu się nie podoba; jest wiecznie obrażony na cały świat a jego największym marzeniem jest wytępienie gatunku ludzkiego. Gerard z kolei, to urodzony artysta. Zwariowany, zawsze uśmiechnięty, dusza towarzystwa. A...