VIII

330 43 104
                                    

- Hej - Gerard machnął na Franka aby ten podszedł do niego i na chłopaka,z którym aktualnie rozmawiał. Iero właśnie przekroczył próg szkolnej szatni i sam miał zamiar iść do przyjaciela. Wczoraj spędzili razem bardzo miły dzień, którego nie popsuło mu nawet gderanie matki, kiedy już wrócił do domu. 

- Cześć - powiedział uśmiechając się i stając przy Way'u. - Jestem Franciszek Iero. Dla znajomych po prosu Frank. Dla ucznów tej szkoły zapewne nowy - podał rękę wysokiemu brunetowi. 

- Cześć Frank - zaśmiał się. - Jestem Brendon Urie, przewodniczący klasy, do której chodzi największy artysta tej szkoły - wskazał na Gerarda.

- Przestań Bren - zaśmiał się Way. - Poza tym teraz już chyba będę miał konkurencję - dodał i spojrzał znacząco na Iero.

- Ty też malujesz? - zapytał brunet.

- Nie, ja... gram na gitarze -wyjąkał Frank patrząc na Gerarda morderczym wzrokiem. Czerwonowłosy wyszczerzył zęby w uśmiechu.

- Naprawdę? - Brendon uniósł brwi. - Właśnie namawiałem Gee żeby wystawił swoje obrazy na konkursie talentów na dyskotece walentynkowej. Może Ty też chciałbyś zagrać...

- Bree - krzyknął jakiś chłopak z drugiego końca korytarza. Urie wywrócił oczami i zaklął pod nosem.

- Czego ten debil znowu chce - mruknął pod nosem.

- No wiesz co, Brendon? Ładnie to tak mówić na swojego chłopaka? - zażartował Gerard i udrzył go lekko łokciem w bok.

- Pieprz się Way - warknął tamten lekko się jednak rumieniąc. - Ross nie jest moim chłopakiem. Jeszcze - dodał cicho. - Dobra, lecę zobaczyć czego chce. A Ty się zastanów nad tym, co Ci powiedziałem. Obaj się zastanówcie - dodał po króciutkim namyśle i pognał do chłopaka z drugiego końca korytarza.

- Jeszcze czego - mrukną Gerard tak cicho, że Frank ledwie go słyszał.

- Właściwie czemu nie chcesz wystawić tych obrazów? - spytał patrząc na jedną z prac przyjaciela wiszącą na ścianie naprzeciwko.

- Bo są okropne i... - zaciął się na chwilę. - No po prostu nie. Wiesz, że buda chce nawet wynająć galerię.

- I Ty nie chcesz się zgodzić?! - krzyknął na cały korytarz Iero. Kilka osób spojrzało na nich z zaciekawieniem.

- Nie, nie chcę i błagam Cię mów ciszej.

- Gerardzie Way'u oznajmniam ci teraz przy świadkach, - wsakazł na gapiacych się ludzi - iż nie odezwę się do Ciebie już nigdy więcej, jeśli w tej chwili nie pójdziesz do Brendona Urie i nie powiesz mu, że się na to zgadzasz.

- To. Jest. Szantaż - wysyczał Way przez zaciśnięte zęby ale zaraz potem zaśmiał się. - Dobra, wygrałeś - podniósł ręce w geście kapitulacji.

- Świetnie - Iero uśmiechnął się. - To Ty leć do Brendona a ja idę szukać Mikey'go bo nie mam pojęcia w której sali... - urwał w pół zdania ponieważ jego wzrok padł na drzwi wejściowe. Właśnie w tym momencie do budynku, z uśmiechem na ustach wszedł Bob. - Idź to Brendona - powtórzył opanowawszy się trochę - a ja znajdę Mkiey'go.

Gerard przyglądał mu się przez chwilę ze zmartwioną miną. Nagle olsniony podążył spojrzeniem za wzrokiem przyjaciela i zamarł. Zbladł nieco i przełknął śline.

- Mikey nie może go zobaczyć - wykrztusil w końcu nie spuszczając Boba z oczu. - Jeszcze nie teraz.

- Dopilnuję tego, nie martw się - powiedział Frank mocnym głosem.

Can you feel my heart? / FrerardOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz