~01~ "Postaw ją!"

1K 48 12
                                    

Tak, jak prosiliście, wstawiłam dzisiaj rozdział. Cieszycie się?

Dziewczyna siedziała w samochodzie, bojąc się, co teraz będzie. Bała się, że trafiła w jeszcze większe bagno, niż przedtem. A może to tamci, tylko nie znała tego chłopaka? Jeśli to prawda, to ukarzą ją, jak nigdy wcześniej. Ale była pewna jednego. Nie zabiliby jej. Była im potrzebna do znęcania się. Do zabawy. Do wyżycia się. Była im potrzebna. Na samą myśl, po jej policzkach zaczęły skapywać jej łzy. Jednak zaraz odgoniła je rękom. Nie wolno było jej płakać.

- Ona płacze. - usłyszała damski głos, jednak zignorowała to i dalej wpatrywała się w szybę, usilnie próbując pohamować łzy, jednak z marnym skutkiem.

- Kurwa. - przeklął chłopak, co jeszcze bardziej przeraziło dziewczynę. Wtedy była pewna, że nie ujdzie jej to na sucho. Już wiedziała, że będzie cierpieć. Że jej nie odpuszczą. No bo dlaczego mieliby? Nigdy tego nie robili.

- Gigi, idź po Justin'a. - odezwał się Mulat, kiedy zaparkowali na podjeździe jakiegoś domu. Tego domu nie znała. I ta niewiedza była koszmarna. Wyniszczała ją od środka, zadając coraz to większy ból. Widziała, jak blondynka wysiada z samochodu i kieruje się do domu. Z każdą chwilą była coraz bliżej. Z każdym krokiem, coraz bardziej zbliżała się do wejścia. A kiedy już wchodziła na pierwszy schodek, drzwi otworzyły się, a ze środka wybiegła postać. Biegiem zbliżała się do samochodu, a z każdym jej krokiem, dziewczyna kuliła się bardziej.

- Nie bój się. - usłyszała głos szatyna z przodu. Spojrzała na niego, ale tylko na ułamek sekundy, bo opuściła wzrok na swoje dłonie. Nie chciała na niego patrzeć. Nie mogła.

- O mój boże, Hope. - drzwi się otworzyły i stanął w nich blondyn. Patrzył na nią szczęśliwy, smutny, a zarazem wściekły. Szczęśliwy, dlatego, że mógł ją, w końcu zobaczyć. Smutny, przez to, jak wygląda. Wściekły na tego, który ją doprowadził do takiego stanu. W momencie, w którym zobaczył stan brunetki, obiecał sobie, że zemści się na tym, który jej to zrobił. Nie będzie miał litości. Justin wziął dziewczynę na ręce, powodując jej syknięcie. Spojrzał na nią zdziwiony, a jej twarz była wykrzywiona w grymasie bólu.

- Postaw ją! - krzyknęła blondynka, a chłopak wykonał jej polecenie. Jednak nadal nie wiedział, co się stało. - Ma poranione plecy. - Gigi znalazła się przy nich w mgnieniu oka i złapała brunetkę delikatnie za nadgarstek. Jednak Hope nie zwróciła na to większej uwagi. Patrzyła w stronę domu, gdzie, na ganku, stało pięć osób. Było zbyt ciemno, aby mogła kogoś rozpoznać.

- Chodź kochana. - zwróciła się do dziewczyny spokojnie, zwracając tym jej uwagę. Brunetka patrzyła na nią nieufnie, jednak w głębi serca wiedziała, że może jej ufać. I posłuchała serca. Ruszyła za blondynką do domu ze spuszczaną głową. Bała się tego, kogo miała zobaczyć. Przecież na ganku mógł być któryś z nich. A wtedy byłoby po niej. Nie zabiliby jej, ale wykończyli. Wiedziała, że boleśnie by ją ukarali. Już raz to zrobili, a ona nie wspomina tego miło.

Weszli do budynku i dziewczyna zobaczyła znajome wnętrze. W jej głowie pojawiła się myśl, że tutaj będzie bezpieczna, jednak nie zaufała jej. Jej intuicja zawodziła ją wiele razy i teraz pewnie będzie tak samo.

Dziewczyna poprowadziła ją schodami na górę. Weszły do jakiegoś pokoju i dziewczyna puściła nadgarstek brunetki, powodując, że całe bezpieczeństwo, jakie odczuwała, uleciało z niej, jak powietrze. Blondynka podeszła do szafy i otworzyła ją. Wyjęła z niej kupkę ubrań, wraz z bielizną i wróciła do Hope. Kiedy poczuła lekki uścisk na nadgarstku, poczuła się o wiele lepiej. Wyszły z pokoju i skierowały się do innych drzwi. Gigi uchyliła drewnianą powłokę i zapaliła światło, a oczom dziewczyny ukazała się łazienka.

Please, Don't Let Me Hurt! (Second Book) ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz