~09~ "Ja bez Ciebie umrę."

767 39 8
                                    

Dwa dni później

Dziewczyna była w ciężkim stanie. Leżała na szpitalnym łóżku, nie dając żadnych oznak życia. Jej cera była blada, prawie biała, usta popękane, a oddech płytki. Dwa razy odchodziła już z tego świata w ciągu jednego dnia. Ona nie chciała wracać. Nie interesował jej blondyn, siedzący przy jej łóżku przez cały ten czas. Nie interesowała jej blondynka, która wylewała hektolitry łez. Ona już nie chciała cierpieć. Chciała stąd odejść. Ale to nie było jej dane. 

- Co z nią? - Justin zerwał się z krzesełka i podszedł do Liam'a, który wszedł do sali z wynikami badań dziewczyny.

- Nie ma żadnych wewnętrznych urazów. Jednak nie wiem jeszcze, czy z jej mózgiem jest wszystko dobrze. Nie wiemy, ile czasu wisiała, przez co może mieć poważny uraz, ale to wyjdzie w następnych badaniach. - powiedział brunet, patrząc na przyjaciela. Było mu go żal. Widział, jak bardzo mu na niej zależało i nic nie mógł zrobić, aby ona się wybudziła. Choćby bardzo chciał, nie wpłynie na to. To był jej wybór, czy w ogóle by chciała się wybudzić. Nie chciał martwić Justin'a, ale jej stan był ciężki i nie wiedział, czy ona kiedykolwiek się obudzi. 

- Ale wszystko będzie dobrze. Ona zaraz się obudzi, tak? - spytał z nadzieją w głosie. Dla Liam'a było to trudne. Właśnie miał przekazać przyjacielowi, że jego mała dziewczynka może się nigdy już nie obudzić. Bo tak na prawdę, on nie miał na to wpływu.

- Nie wiem. Nie mogę Ci tego obiecać, bo istnieje szansa, że ona się już nie obudzi. Ale jest ona malutka. - skłamał. Nie widział wyników badania głowy i nic nie mógł wywnioskować, ale musiał jakoś pocieszyć przyjaciela. Nawet jeśli kłamstwo miało zadziałać, on to zrobi. Posunie się do wszystkiego, nie myśląc o późniejszych konsekwencjach. Nigdy taki nie był, ale ta dziewczyna zmieniła wszystkich. A Liam po prostu nie chciał zranić przyjaciela.

- Um, rozumiem. - westchnął blondyn i wrócił do łóżka dziewczyny. Nie usiadł na krzesełku, tylko na łóżku. Łóżko było niewygodne, a co dopiero metalowy przedmiot, potocznie nazywany krzesłem. Spojrzał w stronę, gdzie przed chwilą stał brunet, ale go tam nie było. 

- Hope, kochanie obudź się. - wyszeptał, patrząc na jej twarz. Była taka bez życia. Jedyne, co przekonywało chłopaka o jej życiu, było pikanie maszyny. - Nie możesz mnie zostawić. Ja bez Ciebie umrę. - w jego oczach zebrały się łzy. W ostatnim czasie dużo przy niej płakał, ale nie obchodziło go to. Nie przejmował się tym, że go zmiękczyła. Ona była wtedy sensem jego życia. - Jeśli Ty się nie obudzisz, ja nie dam rady. A jeśli umrzesz, ja zrobię to samo. Umrę dla Ciebie, bo jesteś moim powietrzem, a bez powietrza nie da się żyć. - wyszeptał. Nie umiał wysilić się na głośniejszy ton. Szeptanie było dla niego trudne. - Błagam, otwórz oczy. - wyszeptał, sam zamykając swoje. Nie mógł patrzeć na dziewczynę w takim stanie. Serce mu krwawiło, kiedy widział, jak płytko oddycha. Kiedy widział jej bladą cerę. I nie mógł nic z tym zrobić. Chciałby coś zdziałać. Coś, aby ona się obudziła, jednak był bezradny. 

- Justin, wszystko w porządku? - usłyszał za sobą, na co tylko wzruszył ramionami, nawet się nie odwracając. Nie chciał na nikogo patrzeć. 

- A czy to ważne? - odkaszlnął.

- Justin, nie przejmuj się. Ona się wybudzi. Nie zostawiłaby nas. - łóżko koło niego się ugięło i poczuł lekki uścisk na ręce. Spojrzał tam i zobaczył Gigi, która patrzyła na niego z poczuciem winy. Obwiniała się o to, co zrobiła brunetka. Gdyby wtedy nie wyszła z pokoju, nic takiego by się nie zdarzyło. Przecież widziała, że coś jest nie tak. Mogła coś zrobić. Jakoś z nią porozmawiać. A ona wyszła, zostawiając ją samą. 

- To moja wina. - wychlipał chłopak. - Gdyby Maggie wtedy nie przyszła, nic by się nie stało. Ona by nie uciekła. Żyłaby szczęśliwie. - powiedział i wybuchnął płaczem. Dziewczynie było żal przyjaciela. Widziała, jak się zachowuje. Że nie wytrzymuje. 

- Nie, to nie jest Twoja wina. Nie obwiniaj się, bo nie miałeś wpływu na tę dziewczynę. Była naćpana. - przytuliła się do chłopaka, który wtulił głowę w zagłębienie jej szyi. Moczył jej bluzę swoimi łzami, ale żadne z nich się tym nie przejmowało. To tylko woda. 

- Dziękuję. - wyszeptał do jej ucha. 

- Za co?

- Za to, że tu jesteś. Nawet nie wiesz, ile to dla mnie znaczy. - odsunął się od dziewczyny i wysilił się na uśmiech. 

- Nie zostawiłabym Cię samego  takiej sytuacji. - odwzajemniła uśmiech. - Nikogo bym nie zostawiła. - dopowiedziała i rozejrzała się po sali. Dostrzegła swojego chłopaka, opartego o framugę drzwi i patrzącego na nich z lekkim uśmiechem. Kiedy zobaczył, że dziewczyna patrzy na niego, odepchnął się od framugi i powoli podszedł do nich. Złapał blondynkę w objęcia i przytulił ją mocno.

- Jak się trzymasz, stary? - spytał, patrząc swoimi czekoladowymi oczami na blondyna. 

- Mogłoby być lepiej. - mruknął i spojrzał na brunetkę. Patrzył na nią i widział, że coś jest nie tak, tylko nie wiedział, co. Złapał za jej rękę i poczuł lekki ścisk, przez co na jego ustach pojawił się szeroki uśmiech. Ale w pewnej chwili naszły go wątpliwości. A co, jeśli mu się wydawało? Jeśli to przez zmęczenie? A może on świruje? Jednak, kiedy poczuł trochę mocniejszy uścisk, nie miał już wątpliwości. Wyparowały z niego, jak woda. 

- Jezus. - odezwał się cicho.

- Co się dzieje? - spytała spanikowana blondynka, jednak nie usłyszała odpowiedzi. - Justin, odpowiedz mi! - pisnęła przerażona.

- Ścisnęła moją rękę. - odezwał się, patrząc na dłoń brunetki. Przerzucił wzrok na jej twarz i widział jej zmarszczone brwi. - Zawołajcie Liam'a. - odezwał się szczęśliwy, a pozostała dwójka wybiegła z sali.

- W końcu się budzisz, kochanie. - wyszeptał.

Ale czy na pewno wszystko jest dobrze?

Czy dziewczynie nic się nie stało?

Czy będzie w pełni sprawna?

***

Jest nowy! Podoba się?

Please, Don't Let Me Hurt! (Second Book) ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz