~08~ "Teraz już za późno. Już mnie nie uratujecie."

778 45 12
                                    

Następnego dnia brunetka obudziła się w koszmarnym humorze. Znowu jej się śniło to, co się tam działo. Znowu to wszystko czuła. Znowu czuła się, jak gówno. Znowu nie miała ochoty żyć. Znowu miała ochotę zniknąć. Na zawsze. Tak, żeby nikt jej nie znalazł. Nikt jej nie skrzywdził. Znowu potrzebowała uciec. Od problemów. Od wspomnień. Od życia. Od wszystkiego. Znowu poczuła potrzebę sięgnięcia po żyletkę. Jednak wiedziała, że wtedy to by nie wystarczyło. Potrzebowała czegoś więcej. I wiedziała, co zrobi. Musiała wszystko obmyślić. Nikt nie mógł jej znaleźć. Nikt nie mógł jej pomóc. Bo jej się już nie dało pomóc. A przynajmniej tak myślała.

- Hope, obudziłaś się! - usłyszała radony krzyk. Spojrzała w źródło i zobaczyła blondynkę, która przez ten czas stałą się dla niej bliska. Ufała jej. I jako jedynej jej się nie bała. Wiedziała, że ona nic by jej nie zrobiła. 

- Jak się dzisiaj czujesz? - spytała, podchodząc do łóżka. Brunetka chciałaby jej odpowiedzieć, jednak nie mogła. Nie pozwoliłyby jej. One nadal w niej żyły. Chciała, aby choć trochę jej odpuściły, jednak efekt był odwrotny. Wzmocniły się. Były silniejsze. I coraz bardziej ją niszczyły. Jej demony nigdy jej nie odpuszczą. Dlatego dziewczyna wzruszyła tylko ramionami i odwróciła wzrok. Jej dzisiejszy humor był okropny. A ona nie mogła z tym nic zrobić. 

- Coś się stało? - spytała niepewnie blondynka. Chciała dotrzeć do dziewczyny. Chciała się dowiedzieć, co się stało. Chciała jej pomóc. Ale nie udałoby jej się to, jeśli nie wiedziałaby, co się stało. Brunetka pokiwała głową, zaprzeczając. Nawet jeśliby się stało, ona nie mogłaby nic powiedzieć i nie zrobiłaby tego. 

- Hope, proszę, porozmawiaj ze mną. - dziewczyna przysiadła na łóżku i złapała za rękę dziewczyny. Bolał ją widok brunetki. Miała depresję i było to widać na pierwszy rzut oka. Bo ona to mocno przeżywała. To, co się działo przez te pół roku. Przeżywała to, bo nie mogła o tym zapomnieć. To za każdym razem powracało ze zdwojoną siłą, niszcząc dziewczynę coraz bardziej. Nie chciała już tego przeżywać. Nie mogła. Nie wytrzymałaby tego. To ją zabijało od środka. 

- Wiesz, że Ci nie pomogę, jeśli nie będę wiedziała, co się tam stało. - powiedziała blondynka, a do głowy brunetki napłynęły wspomnienia z jej mamą. Ona powiedziała to samo. 

Flashback

- Kochanie, obudź się, bo się spóźnisz. - usłyszałam lekki głos mojej mamy, która stała nade mną.

- Nie chcę tam iść. - mruknęłam cicho, ale wstałam. Kiedy moje stopy zetknęły się z zimną podłogą, przez moje ciało przeszedł nieprzyjemny dreszcz, więc, od razu, wsunęłam stopy w swoje ciepłe kapcie.

- Wiesz, że Ci nie pomogę, jeśli nie będę wiedziała, co się tam dzieje. - powiedziała moja rodzicielka, patrząc na mnie.

***

  - Uważaj na siebie, kochanie. - powiedziała mama.  

***

  - Mam bardzo przykrą wiadomość. - powiedział i westchnął głęboko. - Twoi rodzice mieli wypadek. Nie żyją. - powiedział, a mi zawalił się świat.

***

  - Każdy tak mówi. Spytam wprost. - westchnął. - Zabiłaś ich? - spytał. Tym razem do moich oczu naszły łzy i z prędkością światła zaczęły spływać.  

End flashback

Do oczu dziewczyny napłynęły łzy. Właśnie przypomniała sobie, że jej rodzice nie żyją. To był cios poniżej pasa. Zastanawiała się, czy znaleźli zabójcę. Ten, kto to zrobił, powinien gnić w więzieniu. Jej rodzice nie zasługiwali na to, co ich spotkało. Była tego pewna, mimo że ich nie pamiętała. Nie wiedziała, jakimi ludźmi byli, ale to, co ich spotkało, nie powinno nikogo spotkać. Nikt nie zasługuje na śmierć wymierzoną przez drugą osobę. O śmierci powinien decydować tylko Bóg. 

- Hope, co się dzieje? - spytała zrozpaczona blondynka. Hope musiała coś wymyślić, żeby się jej pozbyć z pokoju. Musiała zrobić to teraz, bo myśli ją wykończą. Spojrzała na blondynkę i pokazała gestem ręki, że chciało jej się pić, co było kompletną bzdurą, ale na nic innego nie wpadła.

- Chcesz pić? - spytała Gigi, a czekoladowo-oka skinęła twierdząco głową. - Poczekaj, zaraz coś załatwię. - powiedziała i wyszła. 

To był błąd...

Brunetka szybko wstała z łóżka i podeszła do szafy, aby znaleźć coś, co by jej pomogło. Nie szukała długo, bo zaraz w jej dłonie wpadł gruby pas. Odeszła od szafy i szybkim krokiem skierowała się do łazienki, trzaskając drzwiami. Zamknęła je na klucz i rozejrzała się po pomieszczeniu. W rogu pomieszczenia stało krzesło, przeznaczone dla Carly i Vicky. Były niskie i musiały sobie jakoś radzić. Brunetka pomyślała, że los jej sprzyja. Złapała za przedmiot i podstawiła go pod żyrandol. Stanęła na nim i wyciągnęła ręce do góry, aby zawiązać pasek na szkle. Kiedy jej się to udało, założyła pętle na szyję.

- Hope, otwieraj! - usłyszała walenie w drzwi. Teraz już za późno. Już mnie nie uratujecie. Pomyślała i kopnęła krzesło, robiąc hałas. Zawisnęła na pętli, nie mogąc nabrać oddechu. To było to. Ale najgorsze było to, że dopiero teraz zaczęła sobie wszystko przypominać. Do jej głowy napływały wspomnienia, raniąc dziewczynę.

- Justin, pomóż mi. - usłyszała jakby przez mgłę, ale zignorowała to. W jej głowie był chaos, którego nie mogła opanować. Przed oczami miała mroczki i czuła się coraz słabiej. To jest ten czas. Mamo, tato idę do was. Pomyślała i zamknęła oczy, a w tym czasie Justin wyważał drzwi. Stanął zdziwiony widokiem, jaki zastał. Jego mała dziewczynka wisiała na pętli. Nie dawała żadnych oznak życia. Szybko się ogarnął i podbiegł do brunetki, unosząc ją do góry. Nie mógł pozwolić, aby ona nie przeżyła. 

- Hope, nie umieraj! - wykrzyknął, a w jego oczach zebrały się łzy. Szybko zdjął pasek z szyi brunetki i położył ją na podłodze.

- Liam! - krzyknął głośno. Łzy zamazywały jego widok, przez co nie mógł zobaczyć, czy brunetka oddycha. - Liam! - krzyknął jeszcze raz. Niepotrzebnie, bo jego przyjaciel był już w pomieszczeniu.

- Co się stało? - spytał zdenerwowany chłopak, podbiegając do dwójki.

- Ona... ona się powiesiła. - wyjąkał blondyn szeptem. Nie przejmował się, że brunet widział jego łzy. 

- Co zrobiła?! - był zszokowany czynem brunetki. Przed pomieszczeniem stała reszta domowników i patrzyła na scenę przed nimi. Nie wiedzieli, co mają zrobić. Dziewczyny płakały histerycznie, a chłopacy próbowali ich uspokajać, sami ledwo powstrzymując łzy. Wszystkim zależało na tej dziewczynie. Wszyscy zdążyli ją pokochać. Nie wyobrażali sobie życia bez niej. 

Please, Don't Let Me Hurt! (Second Book) ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz