Blondyn zerwał się do pozycji siedzącej zdenerwowany. Po jego czole spływał pot, a oddech miał szybki. Rozejrzał się zdezorientowany po sali, ale nic dziwnego nie zobaczył. Poza leżącą nieruchomo Hope. Zmarszczył brwi i podszedł bliżej łóżka. Złapał dziewczynę za rękę i usiadł koło niej.
- Justin, wszystko dobrze? - usłyszał głos za sobą. Obejrzał się i zobaczył Louis'a. Pokiwał twierdząco głową, nadal nie mogąc wypędzić z głowy snu. To był tak realistyczne. Czuł każdy dotyk dziewczyny.
- Tak, jest okej. - uśmiechnął się lekko do przyjaciela i wrócił wzrokiem do brunetki. W duchu błagał, aby już się obudziła. Odczuwał jej brak. Bo mimo że była tam ciałem, nie było jej ducha.
- Na pewno? - Louis podszedł bliżej. Martwił się o niego. Blondyn od trzech dni nie opuszczał tej sali. Cały czas siedział przy brunetce i nie chciał nawet słuchać, aby odpoczął. Niedawno zasnął i jaki był jego sen? No właśnie. A on nie mógł myśleć, że dziewczyna będzie głucha, czy ślepa. Nie przeżyłby tego. Oczywiście, pomagałby jej, jak tylko by mógł, ale świadomość, że ona już nigdy go nie usłyszy, czy nie zobaczy, zabijałaby go.
- Tak, nie musisz się martwić. - odpowiedział i spojrzał na niego przelotnie. Tomlinson westchnął tylko i usiadł obok Bieber'a. Nie chciał zostawiać go samego. Nie w takim stanie.
- Dlaczego ona to zrobiła? - spytał cicho Louis, patrząc na brunetkę smutno. Myślał o tym cały czas, ale dopiero teraz odważył się o to zapytać. Wiedział, że nikt nie zna odpowiedzi na to pytanie.
- Nie wiem, ale się dowiem. Jak tylko się obudzi, dowiem się. - powiedział Justin. Kiedy tylko pomyślał, przez co ona musiała przejść, w jego całym organizmie zbierała się wściekłość. Nie pojmował, jak ktoś mógł ją tak zniszczyć. Czym ona zawiniła? Przecież ona była taka niewinna. Nie paliła, nie piła, nie ćpała, była miła. To dlaczego tyle przechodzi? Dlaczego życie się na nią uwzięło? Dlaczego ona musiała tyle cierpieć?
- Myślisz, że Ci powie? - spytał Louis, patrząc na przyjaciela z nadzieją w oczach.
- Niekoniecznie od razu, ale zrobię wszystko, co w mojej mocy, aby tak było. - sam nie wiedział, czy uda mu się dotrzeć do brunetki, ale musiał mieć nadzieję. Bo czym jest życie bez nadziei? Niczym. Tylko istnieniem. Myślał tak, bo nie wiedział, że jej nadzieja zmarła dawno temu.
- Chyba się budzi. - po sali rozległ się głos bruneta. Justin spojrzał na niego niezrozumiale, ale kiedy zobaczył, że przyjaciel patrzy na brunetkę, sam przerzucił na nią wzrok. Miał rację. Dziewczyna miała zmarszczone brwi i oddychała szybko. Wydawała się być zdenerwowana.
- Zawołaj Liam'a. - powiedział Justin. Przyjaciel bez żadnego sprzeciwu wstał z łóżka, ale usiadł na nim z powrotem, kiedy tylko Liam wszedł do pokoju. Miał wyczucie czasu i to trzeba było mu przyznać.
- I jak? - spytał chłopak, patrząc w wyniki badań.
- Budzi się. - wydukał Justin, nie spuszczając wzroku z dziewczyny. Payne, słysząc to, podbiegł szybko do łóżka i sprawdził, czy to prawda. Przekonał się, że tak, kiedy zobaczył, jak dziewczyna otwiera oczy, by zaraz je zamknąć i zacząć mrugać. Oślepiało ją światło, a do tego biel na ścianach potęgowała jasność. Trójka chłopaków poczekała, aż dziewczyna będzie mogła w pełni otworzyć oczy, a kiedy to się stało, Liam przystąpił do "przesłuchania" dziewczyny.
- Jak się czujesz? - spytał chłopak, patrząc w jej oczy. Brunetka spojrzała na niego i przełknęła wielką gulę, formującą się w gardle. Chciało jej się pić. Jej przełyk, jakby palił.
- Pić. - wyszeptała, a z jej oczu poleciało kilka łez przez ból. Liam szybko sięgnął butelkę wody z szafeczki, która stała koło łóżka i podał dziewczynie. Brunetka z chęcią przyjęła napój i zaczęła łapczywie go sączyć. Ból trochę ustał, jednak przełyk dziewczyny nadal cholernie ją bolał.
- Jak się czujesz? - ponowił pytanie chłopak. Dziewczyna spojrzała po kolei na niego, Justin'a i Louis'a i zmarszczyła brwi. Nie wiedziała, kim są ci ludzie. Zamknęła na chwilę oczy, a do jej głowy zaczęły napływać wspomnienia. Otworzyła szybko oczy i usiadła. Spojrzała przerażona na chłopaków, ale uspokoiła się lekko, kiedy nie zobaczyła nikogo z nich. Wiedziała, że nie zrobią jej krzywdy. Była tego pewna.
- Hope, wszystko w porządku? - spytał Justin, przez co jej wzrok spoczął na nim. Skinęła twierdząco głową i chciała się odezwać, ale przeszkodził jej w tym cichy głosik w głowie. Ani mi się waż, głupia suko! - usłyszała z tyłu głowy. Zmarszczyła na chwilę brwi i postanowiła, że on już dłużej nie będzie miał nad nią kontroli. Otworzyła usta, jednak zaraz je zamknęła, nie wiedząc, co powiedzieć. Jesteś zbyt głupia, by mówić. - znowu usłyszała. Oh, zamknij się. - odpowiedziała zirytowana i wtedy doszło do niej, że rozmawia sama ze sobą.
- Hope, dobrze się czujesz? - usłyszała głos Louis'a, dlatego spojrzała na niego.
- Boli. - wyszeptała i skrzywiła się.
- Co Cię boli? - tym razem pytanie padło z ust Liam'a. Dziewczyna spojrzała na niego i dotknęła rękom szyi.
- Szyja? Nic dziwnego. - chłopak się do niej lekko uśmiechnął, a dziewczyna pokiwała przecząco głową.
- Gardło. - wyszeptała. Nie zmusiłaby się na głośniejszy ton. Spojrzała na Justin'a, a on patrzył na nią zdziwiony. Odezwała się. Był tym tak zdziwiony, że nie mógł wydusić z siebie ani jednego słowa.
- Zaraz Ci przyniosę coś przeciwbólowego. - odezwał się Payne. Dziewczyna spojrzała na niego z wdzięcznością w oczach, na co chłopak uśmiechnął się do niej i skierował się do wyjścia z pomieszczenia. Brunetka odprowadziła go wzrokiem, a kiedy wyszedł, przerzuciła swoje spojrzenie na Justin'a i uśmiechnęła się lekko. Brakowało jej tego chłopaka. Mimo że go widziała, nie była z nim. Była w swoim świecie.
- Jus. - uśmiechnęła się, a w jej oczach stanęły łzy. Ból gardła nie był w tej chwili ważny. Ważny był chłopak, który siedział przed nią i wpatrywał się w nią, jak w obrazek.
- Co kochanie? - spytał. Dziewczyna nie odpowiedziała, tylko wtuliła się w ciało chłopaka. Justin był początkowo zdziwiony jej czynem, ale zaraz objął ją swoimi ramionami. Było im tak dobrze. Można by rzec, że czuli się, jakby byli w niebie. Dziewczyna odsunęła się od chłopaka i spojrzała mu w oczy z uśmiechem. Przerzuciła wzrok na Louis'a, który wpatrywał się w nich z uśmiechem na ustach. Kiedy na siebie spojrzeli, chłopak zaśmiał się ze szczęścia, a dziewczyna przyciągnęła go do uścisku. Wreszcie było wszystko dobrze. Już nie myślała o tym, co się stało. Żyła chwilą. A ta chwila była najlepsza.
- Justin, jak z Ho... - do sali weszła Gigi, a za nią Harry i Zayn. Kiedy zobaczyli uśmiechniętą brunetkę, przystanęli w miejscu zdziwieni. Hadid opanowała się pierwsza i podbiegła do dziewczyny, przytulając ją mocno. Usłyszała cichy chichot brunetki, na co sama się zaśmiała.
- A wy na co czekacie? - wyszeptała, patrząc na Harry'ego i Zayn'a, kiedy blondynka się od niej odkleiła. Chłopacy podeszli do niej i objęli ją ramionami.
- Zbiorowy przytulas! - krzyknął Louis. Hope spojrzała na niego, kręcąc przecząco głową, ale on to zignorował i przytulił ją, a w jego ślady poszła reszta osób.
***
Jak się podoba nowy rozdział?
Spodziewaliście się tego, ze Hope postawi się swoim demonom i zacznie mówić, a nawet się uśmiechać?
CZYTASZ
Please, Don't Let Me Hurt! (Second Book) Zakończone
FanfictionPo pół roku Hope wraca. Jej stan psychiczny, jak i fizyczny jest koszmarny. Nikt nie wie, co się stało, a ona przestała mówić. Jej ciało jest ozdobione siniakami, ranami i bliznami. Przez przeżycia wraca do nałogu i znowu zaczyna się ciąć. Przez st...