Kocham tą piosenkę /\
Justin wpadł do sali z bukietem róż. Chciał wynagrodzić dziewczynie wczorajsze zdarzenie, jednak był świadom, że kwiaty nie załatwią całej sprawy. Zdawał sobie sprawę z tego, że postąpił głupio, jednak nie myślał racjonalnie. Wchodząc do sali, zobaczył, jak dziewczyna leży na jego przyjacielu. Ten widok go zabolał. Wyglądało to tak, jakby się całowali.
- Hope, kochanie. - zawołał Justin zza bukietu. Dziewczyna spojrzała na niego zdziwiona. Nie widziała jego twarzy, tylko kwiaty. Miała déjà vu.
- Justin? - spytała zdziwiona. Chłopak wyłonił się zza kwiatów i spojrzał na dziewczynę przepraszająco. - Nie, schowaj się! - krzyknęła dziewczyna, a chłopak spojrzał na nią zdziwiony, ale uczynił jej prośbę.
- Dlaczego? - spytał. Nie widział uśmieszku, formującego się na twarzy dziewczyny.
- Widok kwiatów jest lepszy. - odpowiedziała, śmiejąc się. Chłopak opuścił rękę z kwiatami i patrzył na nią rozbawiony.
- Jakaś Ty miła. - westchnął i podszedł do dziewczyny, która śmiała się wniebogłosy.
- No wiem. - brunetka powiedziała, jakby to było oczywiste i usiadła na łóżku po turecku. Patrzyła, jak chłopak zbliża się do niej powoli, a na jego twarzy formują się wyrzuty sumienia.
- Hope, przepraszam. - usiadł na przeciwko niej i położył kwiaty pomiędzy nimi.
- Za co?
- Za wczorajszą akcję. Ja na prawdę nie chciałem. - spojrzał na swoje dłonie smutno.
- Przestań, już zdążyłam o tym zapomnieć. - odpowiedziała wesoło. Miała dobry humor i nie chciała go psuć, rozmyślając. Dowiedziała się, że będzie miała towarzystwo w pokoju. To ją uszczęśliwiło.
- Przestań. Ja na prawdę chcę przeprosić. - chłopak spojrzał na nią, będąc pewny, że się nad nim lituje.
- Ale ja mówię serio. - uśmiechnęła się do chłopaka szczerze. Blondyn patrzył na nią zdziwiony. Nie przypuszczał, że dziewczyna tak szybko mu wybaczy. Uświadomił sobie, jakim skarbem jest ta niska brunetka i że nie może jej stracić. - Zmieńmy temat. - zaproponowała. Nie mogła myśleć o tym, co się zdarzyło wczorajszego wieczora, bo to by popsuło jej humor. Widziała, jak chłopak rozgląda się po sali, ale jego wzrok padł na łóżko, stojące obok.
- Co tu robi łóżko? - spytał, wskazując na mebel.
- Stoi? - spytała dziewczyna z szerokim uśmiechem, a chłopak spojrzał na nią niedowierzająco.
- No co Ty? - spytał, łapiąc się za policzki i udając zdziwionego. - Nie widziałem. - zaśmiali się.
- Mam mieć towarzysza. - odpowiedziała uszczęśliwiona dziewczyna, a chłopak o mało co nie zakrztusił się śliną.
- Mieć co? - spytał, patrząc na nią.
- Towarzysza. Jest to chłopak. Ma dziewiętnaście lat i jest kurewsko przystojny. - powiedziała rozmarzona, próbując ukryć uśmiech, ale nie wychodziło jej to dobrze. Spojrzała na Bieber'a i widząc jego minę, parsknęła śmiechem. Chłopak spojrzał na nią urażony, domyślając się, że z niego zażartowała.
- I tak nikt nie jest przystojniejszy ode mnie. - wypiął dumnie pierś, co spotkało się z większym napadem śmiechu Hope.
- Chciałbyś. - wydukała, nie mogąc opanować śmiechu, na co Justin'owi zrzędła mina. Spojrzał na nią, udając obrażonego i odwrócił głowę w przeciwnym kierunku. - No przecież żartuję, Jus. - powiedziała dziewczyna, kiedy się opanowała. Chłopak nie zareagował na te słowa. - Juustin. - jęknęła, przeciągając drugą literkę jego imienia, jednak chłopak nadal ją ignorował. Brunetka westchnęła i zbliżyła się do chłopaka. Usiadła mu na kolanach i objęła jego szyję rękoma.
- Nadal jesteś obrażony? - wymruczała mu do ucha, słysząc, jak jego oddech przyśpiesza. Uśmiechnęła się zwycięsko i odsunęła się od ucha chłopaka. Chłopak spojrzał na nią, nie wiedząc, co planuje dziewczyna.
- T...tak. - zająknął się, na co dziewczyna się zaśmiała. Chłopak uniósł brwi i złapał ją za dół pleców, przyciągając ją bliżej siebie. Nie tracąc ani chwili, wpił się w jej usta, co spotkało się ze śmiechem od strony brunetki. Chłopak uśmiechnął się lekko, czując, jak dziewczyna odwzajemniła pocałunek. Brunetka miała wrażenie, jakby była w niebie. Było je tak dobrze, a to przecież tylko pocałunek.
- Chyba przeszkadzamy. - po pokoju rozniósł się głos, przez co Hope i Justin oderwali się od siebie i spojrzeli na właściciela głosu, który im przeszkodził. Zobaczyli Liam'a, stojącego w drzwiach. Blondyn zmroził go spojrzeniem, a dziewczyna machała mu rękom.
- Nie.
- Tak. - powiedzieli równo. Carter spojrzała na Bieber'a i pchnęła go lekko.
- Nie bądź niemiły. - powiedziała, karcąc go wzrokiem, na co chłopak się zaśmiał. - Chodź, usiądź. - powiedziała Hope do Liam'a, wskazując na łóżko. Chłopak uśmiechnął się i wykonał jej polecenie i chwilę później siedział obok nich.
- Kiedy będę mogła stąd wyjść? - spytała, patrząc na bruneta i usiadła wygodniej na kolanach Justin'a.
- Nie wiem jeszcze, ale jeśli nie będzie żadnych problemów, to tydzień i będziesz wolna. - powiedział brunet, patrząc w wyniki.
- Dlaczego tak długo? - oburzyła się i skrzyżowała ręce na piersi.
- Musimy się upewnić, czy wszystko z Tobą dobrze. - wytłumaczył, patrząc na nią z uśmiechem.
- Przecież mieszkam z Tobą. Gdyby się coś stało, jesteś blisko i mi pomożesz. - zauważyła z uśmiechem, co spotkało się z chichotem chłopaków.
- Ale w domu nie jestem odpowiednio przygotowany. - obalił jej argument z zwycięskim uśmiechem. To nie tak, że chciał, aby dziewczyna leżała w szpitalu. Martwił się o nią. W domu mogłoby się jej coś stać, a tego by sobie nie wybaczył.
- Mamy nową pacjentkę. - usłyszeli głos i spojrzeli tam. W środku stała młoda cycata pielęgniarka, patrząc na Liam'a. Przerzuciła wzrok na Justin'a i otworzyła szerzej oczy. Uśmiechnęła się flirciarsko i poprawiła fartuszek tak, że cycki wypadały na wierzch. Brunetka widząc to, wywróciła oczami zirytowana i zbliżyła się do ust chłopaka, po czym wpiła się w nie. Liam i Justin spojrzeli na nią i zaśmiali się głośno.
- Czy Ty jesteś zazdrosna? - spytał Justin, kiedy się od niej odsunął.
- Nie. - odpowiedziała, jakby to było c=oczywiste. Prawda była taka, że była. I to cholernie. Ale przecież się nie przyzna.
- Hope, widzę, że kłamiesz. - powiedział rozbawiony blondyn, przytulając ją.
- No... może troszeczkę. - powiedziała, ukrywając głowę w zagłębieniu jego szyi, żeby nikt nie zobaczył jej rumieńców.
- Nie masz o co. Kocham tylko Ciebie. - powiedział i odsunął ją od swojego ciała, żeby spojrzeć w jej oczy. - Rumienisz się! - złapał za jej policzki i ścisnął lekko, śmiejąc się.
- Nie prawda. - obroniła się, jednak wiedziała, że jest na przegranej pozycji.
- Hope, będziesz miała koleżankę. - powiedział Liam i wstał z łóżka, po czym skierował się do drzwi. Dziewczyna odprowadziła go wzrokiem, widząc, jak wkurzona pielęgniarka wychodzi za nim, kręcąc dupą, na co parsknęła śmiechem.
- Jesteś niemożliwa. - powiedział Justin, śmiejąc się.
- Ej! Ja tylko bronie tego, co moje. - obroniła się, na co chłopak zaczął się śmiać.
- Miło mi słyszeć, że jestem Twój. - powiedział, zbliżając się do jej twarzy i całując jej czoło, na co dziewczyna uśmiechnęła się szeroko. Chciała odpowiedzieć, ale drzwi się otworzyły i wszedł Liam, pchając przed sobą wózek, na którym siedziała blondynka z opuszczoną głową. Hope przypatrywała się dziewczynie, zastanawiając się, dlaczego tutaj trafiła. W końcu blondynka podniosła głowę, a dziewczyna spojrzała na nią zszokowana.
- Camil?
***
Rozdział taki trochę słodki. Nie mam pojęcia, dlaczego, ale podoba mi się, więc go opublikowałam.
O niespodziance dowiecie się przy piętnastym rozdziale.
CZYTASZ
Please, Don't Let Me Hurt! (Second Book) Zakończone
FanficPo pół roku Hope wraca. Jej stan psychiczny, jak i fizyczny jest koszmarny. Nikt nie wie, co się stało, a ona przestała mówić. Jej ciało jest ozdobione siniakami, ranami i bliznami. Przez przeżycia wraca do nałogu i znowu zaczyna się ciąć. Przez st...