~15~ "Ty suko!"

740 30 11
                                    

Cholernie brakuje mi Lil Peep'a. Słuchając jego piosenek, mam ochotę się rozpłakać. Szkoda, że już go z nami nie ma ;(

Tydzień później

Przez ten tydzień Hope zaprzyjaźniła się z Camil. Nie są najlepszymi przyjaciółkami, ale ufają sobie. Dzisiaj obie wychodzą ze szpitala. Brunetka obmyśliła plan, jak zemścić się na nauczycielu i podzieliła się nim z blondynką, która ochoczo na niego przystała. Miały ustalony każdy szczegół. Wszystko miało pójść gładko. Każde słowo, każdy ruch, wszystko było dopięte na ostatni guzik. 

- Przyjadę po Ciebie o ósmej. - blondynka powiedziała, kiedy dostała wypis. 

- Okej, tylko nikomu nic nie mów. - brunetka posłała jej uśmiech. Mimo że blondynka dobrze udawała, ona widziała, że jest w rozsypce. Potrafiła rozgryźć każdego człowieka. Po tym, co przeszła, nie miała z tym trudności. 

- Obiecaj, że nic sobie nie zrobisz? - przytuliła Brooke. Wiedziała, że mogła popełnić jakieś głupstwo, a ona tego nie chciała. Z natury Hope nie jest mściwa, ale postanowiła sobie, że tego nie odpuści. On posunął się za daleko. 

- Obiecuję. - blondynka uśmiechnęła się do Carter, kiedy tylko się od siebie odsunęły. W tym czasie do sali weszła matka Cam i kazała jej się pośpieszyć. Widząc tą kobietę, Hope przestała się dziwić zachowaniem blondynki. Ta kobieta była oschła. W ciągu tego tygodnia, ani razu nie przyszła w odwiedziny, nie licząc dnia pierwszego, w którym musiała podpisać papiery na leczenie córki. Patrzyła na swoje dziecko zimnym wzrokiem i nie okazywała jej żadnych uczuć. Camil nawet jej nie powiedziała, co zrobił jej nauczyciel, ale brunetka się nie dziwiła. Blondynka nie miała zaufania do własnej matki, ale patrząc na jej zachowanie, to normalne. 

- Pa. - Hope uśmiechnęła się do blondynki i pomachała jej rękom na pożegnanie. Kiedy kobiety wyszły i zamknęły drzwi, ta rzuciła się na łóżko i westchnęła głęboko, patrząc w sufit. Przygotowywała się psychicznie na jutrzejsze zdarzenie, co nie było łatwe. Nadal miała wątpliwości, czy Brooke czegoś czasem nie uknuła, ale odpychała je. Teraz liczyło się tylko to, aby plan się udał. 

- Hope, możemy iść. - do sali wpadł Louis i biegł w stronę łóżka dziewczyny. Ta spojrzała na niego, ale kiedy zobaczyła, że na jego ustach widnieje szatański uśmieszek, przeraziła się.

- Nawet się nie... - nie dokończyła, bo brunet rzucił się na nią. Dosłownie. - Kurwa, dusisz! - wydyszała, co spotkało się ze śmiechem chłopaka. Miał dwadzieścia cztery lata, a zachowywał się jak dziecko. A nawet gorzej.

- Tomlinson, złaź z mojej dziewczyny. - do sali wszedł Justin, patrząc na niego rozbawiony.

- Przypominam, że to też moja córka. - chłopak spojrzał na niego przez ramię, nawet nie myśląc o tym, żeby z niej wstać. 

- Złaź z niej. Dusisz ją. - powiedział, stojąc przy łóżku. Brunet mruknął coś pod nosem niezadowolony i podniósł się z ciała brunetki.

- Dziękuję kochanie. - powiedziała dziewczyna, patrząc wdzięcznie na Justin'a. - A Ty schudnij, bo jesteś gruby. - tym razem skierowała wypowiedź do Lou. Na jej ustach tkwił uśmiech, co przekonało chłopaków, że nie mówiła poważnie. 

- Ranisz moje małe serduszko. - powiedział, łapiąc się za klatkę piersiową, na co dziewczyna, wraz z blondynem parsknęła śmiechem.

- Przecież Ty tam nic nie masz. - wskazała na niego palcem, a brunet zrobił urażoną minę. Wstał z łóżka i skierował się do drzwi, udając, że płacze.

- Obrażam się na was. - rzucił przez ramię i wyszedł, na co pozostała dwójka się zaśmiała. Hope wstała z łózka i złapała za torbę z ciuchami, którą przyniósł jej Justin w drugi dzień pobytu tam, ale chłopak zabrał jej ją.

Please, Don't Let Me Hurt! (Second Book) ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz