~07~ "Przepraszam"

748 35 6
                                    

Miesiąc później

Justin Pov

Minął miesiąc od znalezienia Hope, a ja niczego się nie dowiedziałem. Nic się nie zmieniło. Dziewczyna nic nie mówiła i unikała mnie, jak tylko mogła. Bolał mnie fakt, że bardziej ufała Gigi, niż mi. Ona nie znała tej dziewczyny, a od razu jej zaufała. To mi powinna ufać. To ja byłem jej chłopakiem. Ale ona zdaje się tego nie pamiętać. A może faktycznie tak jest? Może ona nic nie pamięta? A może tylko udaje? Ta dziewczyna jest jedną wielką zagadką. Mimo że znałem ją długo, nie mogłem jej rozszyfrować. To było trudne.

- Justin! - usłyszałem krzyk Hadid. Przez ten miesiąc spędzała każdą chwilę z moją Hope i nie dopuszczała mnie do niej. To było cholernie irytujące. Chciałem jej nagadać, jednak wiedziałem, że nie mogłem. Zayn by mnie zabił. Na pierwszy rzut oka widać było, że oni się cholernie kochali.

- Czego?! - odkrzyknąłem niemiło. Bo dlaczego ja miałem być miły dla niej, skoro ona nie chciała mnie puścić do mojej małej brunetki? Robiła wszystko, bylebym nie wszedł do pokoju i jej nie zobaczył. A ja na prawdę tego potrzebowałem. 

- Chodź tu, kurwa! - krzyknęła, a ja wywróciłem oczami. Dlaczego akurat teraz musimy być sami w domu? Dlaczego te przygłupy zostawiły mnie z nią samych? Wiem jedno. Odwdzięczę się. Niechętnie wstałem z sofy i powolnym krokiem ruszyłem do schodów, aby zaraz zacząć się po nich wspinać. Robiłem to powoli, aby ją zdenerwować. Jedynie tak mogłem się odwdzięczyć. Wiedziałem, że o to Zayn nie będzie mnie wyzywać. To go bawiło. To nie tak, że jestem jakąś cipą i nie potrafię się mi stawić. Po prostu nie mam siły na kłótnie z nim, a znając nas, byśmy się pobili. Ty nie masz na nic siły. Podpowiedział mi głosik w głowie, na co tylko westchnąłem. Odkąd Mulat znalazł Hope, nie sypiałem zbyt dobrze, jadłem coraz mniej i prawie przestałem się uśmiechać. Nic mnie nie cieszyło. Jednak wiedziałem, że gdybym mógł zobaczyć brunetkę, zacząłby funkcjonować normalnie. Co ta dziewczyna ze mną zrobiła?

- Czego się drzesz? - spytałem, kiedy stałem u szczytu schodów i patrzyłem na blondynkę. Ta spojrzała na mnie zdenerwowana.

- Hope się zatrzasnęła. - powiedziała niechętnie, a ja od razu ożyłem. Wiedziałem, że Gigi nie przepada za mną od zdarzenia, kiedy rozwaliłem jej głowę. Przepraszałem ją na wszystkie sposoby, ale ona nie chciała ze mną rozmawiać. A ja się prosić nie będę. Nic na siłę. Szybkim krokiem podszedłem do drzwi i przystanąłem przy nich.

- Hope, odsuń się od drzwi. - powiedziałem i odczekałem chwilę, dając jej czas, aby mogła zrobić to, o co ją prosiłem. Odsunąłem się od drzwi najdalej jak to było możliwe i wbiegłem w nie, wywalając je z zawiasów. Rozejrzałem się po pomieszczeniu i zobaczyłem dziewczynę w kącie pomieszczenia. Patrzyła na mnie wystraszona i przez to moje serce krwawiło.

- Możesz już sobie iść. - usłyszałem głos Hadid, na co jedynie prychnąłem.

- Możesz mi nie rozkazywać. - odpowiedziałem chamsko, powoli zbliżając się do brunetki. 

- Justin, idź stąd. - poczułem uścisk na łokciu, co sprawiło, że się odwróciłem.

- Nic jej nie zrobię. Chcę się tylko przywitać. - spojrzałem na nią. Widziałem, że przez chwilę się zastanawia, ale ostatecznie skinęła głową i puściła moją rękę. - Dziękuję. - uśmiechnąłem się do niej i nie czekając na odpowiedź, odwróciłem się do Hope. Siedziała w kącie i patrzyła na mnie. Kucnąłem przed nią i złapałem jej ręce, nie chcąc jej wystraszyć. Miałem wielką ochotę ją przytulić, jednak bałem się. Bałem się, że wystraszę moją małą brunetkę i Gigi mnie więcej do niej nie puści. Ja muszę mieć z nią jakiś kontakt, bo inaczej świruję. Dosłownie.

- Hej mała. - wyszeptałem do niej z delikatnym uśmiechem. Chciałbym, aby wiedziała, jak mi na niej zależy. Może wtedy mógłbym spędzać z nią trochę więcej czasu. Mogłyby się zgodzić. Niestety, nie umiem ubrać swoich uczuć do niej w słowa. Bo się nie da. Co bym nie powiedział, nie wystarczyłoby.

- Czy... czy mógłbym Cię przytulić? - zająknąłem się. Kurwa, ja się nigdy nie jąkam! Dziewczyna spojrzała na mnie niepewnie i powoli pokiwała głową, co mnie niezmiernie ucieszyło. Na moje usta od razu wstąpił uśmiech. Zbliżyłem się do niej i objąłem jej ciało, a ona natychmiast się we mnie wtuliła. Byłem zdziwiony jej czynem. Myślałem, że będzie się bała. 

- Dziękuję. - wyszeptałem w jej włosy i pocałowałem jej czoło. Chciałem tak trwać wiecznie, ale wiedziałem, że nie mogę. Mógłbym ją przestraszyć. Dlatego dwie minuty później odsunąłem się od niej i uśmiechnąłem się do niej. Wydawało mi się, jakby jej kąciki ust też się uniosły, ale to była tylko moja wyobraźnia. Ona nawet na mnie nie patrzyła. Rzucała tylko przelotne spojrzenia, ale nie miałem jej tego za złe. Nie wiedziałem, co przeżywała, ale byłem pewien, że to było dla niej trudne. Wiedziałem, że wiele musiało ją kosztować to, że pozwoliła mi siebie przytulić. Może i nie znałem się na ludziach, ale Hope była inna. Wiedziałem o niej dużo. I też często wiedziałem, co działo się w jej głowie. Wiedziałem, o czym myślała, ale to było przed jej zniknięciem. Teraz w ogóle nie potrafię jej rozszyfrować. 

- Ja już pójdę. - powiedziałem i wstałem z kafelków, na których klęczałem. Odwróciłem się od dziewczyny i skierowałem się do wyjścia. Było mi ciężko. Ja nie chciałem jeszcze iść, ale wiedziałem, że musiałem. Nie chciałem wzbudzać w niej negatywnych uczuć względem mnie. To by bardzo bolało. Za bardzo.

- Justin. - usłyszałem głos blondynki. Odwróciłem się i spojrzałem na nią z uśmiechem.

- Co jest? - spytałem, patrząc na nią wdzięcznie. 

- Przepraszam. - powiedziała smutno, a ja spojrzałem na nią zdziwiony.

- Za co?

- Za moje zachowanie. Nie potrafiłam Ci wybaczyć, bo obawiałam się, że zrobisz jej krzywdę, ale teraz widzę, że Ci naprawdę na niej zależy. Przepraszam. - mówiła powoli, a w jej głosie było słychać poczucie winy. Bez zastanowienia podszedłem do niej i objąłem ją ramionami. Nie byłem na nią zły. Już nie. Bo wtedy zrozumiałem, o co jej chodziło. Nie martwiła się o siebie, tylko o Hope. To mnie ucieszyło. To, że próbuje wszystkiego, żeby dotrzeć do mojej małej dziewczynki.

- Nie masz za co przepraszać. Poniosło mnie wtedy. To moja wina, że się tak zachowywałaś. - powiedziałem i odsunąłem się od niej. Widziałem, jak uśmiecha się do mnie, co odwzajemniłem. Nie chcąc przedłużać, odwróciłem się i odszedłem.

Nie podejrzewałem, co miało się dopiero zdarzyć.

Gdybym tylko wiedział.

Wszystko potoczyłoby się inaczej.

Nie dopuścił bym do tego.

Nigdy.

***

Nie mogłam się powstrzymać i wstawiam dzisiaj. Znowu. Jestem dla was za dobra...

W następnym rozdziale będzie przełom!

A jak podoba się rozdział z perspektywy Justin'a? 

Jest trochę krótszy, ale specjalnie taki zrobiłam.

Please, Don't Let Me Hurt! (Second Book) ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz