Czułam się potwornie, potwornie, potwornie. To był kolejny potworny raz z wielu nieskończonych potwornych razów. Brzmi bardzo źle, nieśmiesznie i w ogóle wszystko na nie. Chciałabym się zatrzymać. Powisieć przez dłuższy czas w próżni. Tydzień po feriach zaczął się tak, że byłam dwa dni w szkole. Ja do wszystkiego dobudowuję filozofię, ale nie, bez żadnych durnych usprawiedliwień, a już na pewno nie takie, że (o zgrozo) nie jestem dla świata a świat nie jest dla mnie. TO KONWENANSE – już to przerabialiśmy. Oczekiwania, wymagania, presja, ambicje. Jasna sprawa.
Czuję się już lepiej. Moje starcze ciało przeżyło w tym tygodniu wielki kryzys kryzysów. Naszykowałam sobie na rano karteczkę z podstawowymi danymi o czekającym mnie dniu. Zawsze jak się budzę, ledwo wiem jak się nazywam, nic mi nie mówi godzina, na którą patrzę, nie mówiąc już o pełnej dacie. To brzmi dla mnie niedorzecznie. Powinno się przecież spać, dobrze czuć, myśleć, tworzyć. A nie się zamartwiać i nawarstwiać sobie problemów wewnątrz i wszędzie dookoła.
Nie mogę poświęcać czasu jednej dziedzinie. Wymaga się ode mnie czegoś więcej. (Być człowiekiem światłym, inteligentnym, oczytanym – nie w tym świecie kochani. Minimum minimum.) Nie zależy mi. Najgorsze chyba jest to, że od zawsze chciałam żeby było idealnie. Nikomu już nie zależy. I nie udawajmy, że to życie jest aż tak czegoś warte. Być może tak, ale łatwo je przewartościować. To sprawa nie taka prosta i błaha, bo przecież nietrudno popaść w chore ambicje. Mogę robić, robić, robić a i tak nie będę wystarczająco dobra. Czegoś mi brakuje. Być może mam luki.
I zawsze czekam do późna, potem mam wyrzuty sumienia, że poszłam spać. I jestem jedna jedyna w sobie. To jest fajne. Tego się trzymajmy. Nie mogę popaść w pustą paranoję.Nie myśl. Cały czas staram się nadrobić ten stracony czas, nie mając później czasu na zajmowanie się n i c z y m.
Jak ja czasem kocham życie, to jest wspaniałe. Pragnienie śmierci jest o boże, nie będę chyba się wypowiadać na ten temat. Jest we mnie więcej pierwiastków niemocy niż witalnej siły. To jest przecież takie oczywiste. Mamy dwie osoby: śmierć i życie. Jesteśmy tu na ziemi, więc zakładamy z góry, że te dwie postaci żyją, ale mają po prostu różną do tego życia motywację. Naprawdę ukojeniem jest myśl, że to wszystko się po prostu s k o ń c z y. Wtedy myśl o tym, że możemy tego spróbować, możemy doświadczyć, na własnej skórze poczuć jak to jest. Wtedy dopiero nabiera niesamowitości. Przy tym wiele razy można się grubo rozczarować. ALE CO Z TEGO WSZYSTKIEGO.
(miałam ostatnio taki piękny sen, chyba brakuje mi czułości, pochłaniam samo zło, niepokój panujący w atmosferze, może dlatego niektórzy czują się przy mnie tak spokojnie i dobrze)
CZYTASZ
centrum śmiecia
Spirituellesjak w tytule, śmieci, śmieci, śmieci, czyli to, czego na tym świecie najwięcej: jakieś myśli, żale, bóle jednym słowem PIERDOŁY z życia codziennego a tak naprawdę to będą moje notatki z telefonu, bo muszę się ich pozbyć, a nie mogę pod żadnym pozore...