ludwig pov
Wyciągnąłem telefon i spojrzałem na godzinę.
Dwudziesta trzecia.
Wstałem z krzesełka przed fortepianem, po czym rozejrzałem się po pokoju. Pustka, nic, oprócz łóżka i laptopa położonego na nim. Cały pokój był w szaroburych barwach, wszędzie walały się teczki z nutami.Prawdą było jednak to, że niczego więcej nie potrzebowałem. Laptop był tylko do oglądania filmików, jak inni grają na intstrumentach, łóżko do spania, a fortepian po to, bym nie siedział wiecznie przygnębiony. To tak naprawdę jedyna rzecz, która pomaga mi zapomnieć o wyzwiskach ze strony rodzeństwa.
Czułem się niepotrzebny, byłem niepotrzebny. Jedyna osoba, która się ze mną zadawała, to ten chłopak z domu obok, który też gra na fortepianie, wymieniamy się czasami nutami do utworów.
Czasem także wychodzę z domu, bo trzeba też dla siebie zrobić zakupy.
Tak, rodzice kupują jedzenie tylko dla szóstki dzieci, tymczasem ja jestem tym siódmym, które musi radzić sobie samo.
Czasem chodzę na obiad do Amadeusa, jego mama naprawdę jest miła, także często też u nich przebywam. Mojej rodzinie to nawet idzie na rękę, bo chcą się mnie pozbyć.
Zapisali mnie nawet do jakiejś szkoły dla artystycznie uzdolnionych (wcale nie myślą, że jestem uzdolniony), żebym w końcu zniknął im z oczu.
Ciekawe, czy się tam dostanę.
---
CZYTASZ
Anhedonia.
Short StorySzkoła dla artystycznie uzdolnionych ogłosiła nabór. Rodzice zaczęli zapisywać swoje nawet nieuzdolnione dzieci, po to, by po prostu uczyły się w prestiżowej placówce. Pewien chłopiec, wiecznie zamknięty w pokoju i wiecznie grający tylko na swoim f...