- Hej wszystkim.. - zaczął chłopak, wchodząc do pokoju za Beethovenem, który uprzednio wpuścił gościa do domu, lecz urwał, widząc swoją byłą miłość. - Liszt, co ty tu robisz.
- Ja może zapytam o to, co ty tu robisz? - powiedział nieco zakłopotany Franz, spoglądając to na Mozarta, to na Beethovena.
- Betty zaprosił go do siebie, a ja zapomniałem ci o tym wspomnieć. - wzruszył ramionami Mozart, gniewnie spoglądając na swojego przyjaciela.
- Dobra, ok, spoko!! - rzucił sarkastycznie Chopin, siadając obok Franza. - Hej, jestem Fryderyk Chopin, miło mi cię poznać, jak się nazywasz, Franz?
- Zaraz, co? - już nawet Beethoven nie zrozumiał zagrania Chopina.
- Po co pytasz jak się nazywam, jak wiesz o tym doskonale, bo śledziłeś mnie przez jakieś cztery miesiące? - przewrócił oczami wysoki chłopak. - Może się pogodzimy? Nie mam zamiaru spędzić tego cudownego pobytu u przyjaciela na wiecznych kłótniach z Fryderykiem Chopinem..
- Chcesz się pogodzić? - dopytał Freddy, niedowierzając. - Ty? Ze mną?
- Nie, Słowacki z Mickiewiczem. - gdy Liszt wypowiedział trzy ostatnie słowa zdania, jakoś zrozumiał, że takie coś nie należy do rzeczy możliwych. Beethoven usiadł na fotelu i kończył popijać kawę, którą wcześniej zrobił mu Mozart. Chopin zaś, siedział już cicho, a Mozart nucił coś pod nosem.
- No co? Nie mamy nic do roboty? - westchnął Franz, poprawiając swoje okulary.
- Widocznie.
Tymczasem Vincent van Gogh przeglądał książki w znanej księgarni. Szukał tytułu pasującego do kupna dla Claude'a, na dziesiątą rocznicę ich przyjaźni. Wiedział, że przyjaciel interesuje się (oprócz malarstwa) kwiatami, wojnami, Japonią i katolicyzmem.
Na początku planował kupić mu kolorowankę dla trzylatków z księżniczkami, bo często, w obrazkach jego przyjaciela widniały wyjazdy poza linię szkicu, co doprowadzało Vincenta do istnej furii. Mimo wszystko nie wyobrażał sobie życia bez przyjaciela i pomimo ich kłótni, wiedział, że musi z nim zostać jak najdłużej.
Nawet, jeśli nie odwzajemniał jego uczuć.
CZYTASZ
Anhedonia.
Short StorySzkoła dla artystycznie uzdolnionych ogłosiła nabór. Rodzice zaczęli zapisywać swoje nawet nieuzdolnione dzieci, po to, by po prostu uczyły się w prestiżowej placówce. Pewien chłopiec, wiecznie zamknięty w pokoju i wiecznie grający tylko na swoim f...