Obudził się zlany potem. Nie potrafił wykrztusić z siebie słowa, ani się poruszyć.
Znowu paraliż senny.
Jego czekoladowe włosy wpadały mu do oczu, płakał, trząsł się, ale nie potrafił się poruszyć. Nie czuł niczyjej obecności, więc stwierdził, że w pokoju jest sam. Ciężko mu się oddychało, oddychał nierówno, a czasem nawet robił długotrwałe przerwy. Okropnie bolała go głowa, i ciągle słyszał jakieś odgłosy. Głosy jego rodziców, jak mówią, że jest niepotrzebny, jego starszej siostry, jak oddawała mu ubrania, i jego młodszego brata, który dzielił z nim pasję. 'Pedał' - to słowo wypowiedziane przez brata cały czas chodziło mu po głowie. Nie potrafił się poruszyć i słyszał w głowie odgłosy.
Przypominał sobie dokładnie swoje wszystkie próby samobójcze, oczywiście nieudane.
Wszystkich swoich dręczycieli w podstawówce, powtarzających, jak wielkim jest zerem.
Czuł się naprawdę niepotrzebny, niekochany, znienawidzony przez wszystkich.
Był niepasujący do otoczenia, jego wyjątkowość prowadziła go do śmierci. Po prostu nienawidził życia. Nienawidził siebie, swojej nieśmiałości i przede wszystkim sylwetki; był malutki i kruchy, co Mozart uważał za urocze.
Jednak on nie.
Spróbował odetchnąć i się poruszyć. Skupił całą swoją uwagę na palcu wskazującym, i po paru próbach poruszył nim. Potem szło mu już lekko, aż w końcu odzyskał pełną kontrolę nad ciałem. Zaczął mocno szlochać i czuł się okropnie, chciał umrzeć, zniknąć na zawsze.
Jego różowy kombinezon z kotem go jeszcze bardziej popychał do kolejnej próby zakończenia swojego życia.
Nagle do pokoju ktoś wszedł.
- L-Ludwig! Ej.. c-co się stało?! - spytał zmartwiony i rzucił się na kolegę, by go przytulić. Mozart. - Będzie dobrze! Musi być! Jak zostaniesz ze mną, będzie dobrze! A zostaniesz ze mną.. prawda?
Beethoven nie potrafił wydusić z siebie słowa, więc kiwnął głową na znak aprobaty.
Blondyn złożył pocałunek na jego czole, po czym jeszcze raz przytulił. Spojrzał na niego, i otarł jego łzy z policzków.
- W takim razie, będzie dobrze. Pamiętaj. - szepnął niebieskooki, po czym westchnął.
Poczuł ulgę, że Ludwig naprawdę z nim zostanie.
CZYTASZ
Anhedonia.
Short StorySzkoła dla artystycznie uzdolnionych ogłosiła nabór. Rodzice zaczęli zapisywać swoje nawet nieuzdolnione dzieci, po to, by po prostu uczyły się w prestiżowej placówce. Pewien chłopiec, wiecznie zamknięty w pokoju i wiecznie grający tylko na swoim f...