Henryk leżał w swoim łóżku, był zajęty rozmyślaniem. W pewnym momencie usłyszał pukanie do drzwi.
— Właź. — powiedział krótko, a w drzwiach stanął niski brunet w za dużej, szarej bluzie, okularach, krótkich, czarnych spodenkach i podkolanówkach.
— H-hej.. — mruknął cicho swoim dość dziewczęcym głosem. — Jak się trzymasz?
— Beethoven? — spytał z lekka zdziwiony Sienkiewicz. — Co ty tu robisz? Przecież teraz są lekcje..
— P-przyszedłem sprawdzić, czy w-wszystko ok.. też na razie nie chodzę d-do szkoły, b-bo mam g-gorsze dni..
— Aha. — odpowiedział obojętnie Sienkiewicz.
— W-Wolfgang powiedział, że Fryderyk o ciebie pytał.. — brunet podszedł do łóżka starszego chłopaka i go przytulił. — B-będzie wszystko ok..
— Puszczaj, bachorze. — warknął zdesperowany Henryk. — Naprawdę, Fryderyk o mnie pytał?
— Chce dzisiaj p-po szkole przyjść.. d-dać ci lekcje do odpisania..
— Jesteśmy w innych klasach. — odpowiedział podejrzliwie starszy z brunetów.
— O-on po prostu chce cię zobaczyć, zrozum! — pisnął Ludwig. — Naprawdę cię polubił, a teraz t-tylko cierpi! Cierpi, bo jego m-może przyjaciel nie chodzi do szkoły!!
— Wyjdź. — warknął Henryk. — Idź sobie stąd.
Ludwig wyszedł z pokoju rówieśnika. Henryk wstał i spojrzał przez okno, a tam zauważył grających w coś na boisku kolegów. Zastanawiało go tylko - czy Chopin naprawdę chce się z nim spotkać, czy kłamie?
Mimo swojego zimnego jak lód serca i homofobii zdołał spojrzeć na jednego ze znajomych "inaczej", jednak teraz naprawdę tego żałuje.
Postanowił więc, że chociaż będzie dla niego milszy niż dla innych, zlituje się i pójdzie w końcu do szkoły.
CZYTASZ
Anhedonia.
Short StorySzkoła dla artystycznie uzdolnionych ogłosiła nabór. Rodzice zaczęli zapisywać swoje nawet nieuzdolnione dzieci, po to, by po prostu uczyły się w prestiżowej placówce. Pewien chłopiec, wiecznie zamknięty w pokoju i wiecznie grający tylko na swoim f...